|
42. ZLT: Jarosław Fedoryszyn - miłość dodaje człowiekowi skrzydełZnany zamojskiej publiczności Jarosław Fedoryszyn, dyrektor naczelny i artystyczny Lwowskiego Akademickiego Teatru Woskresinnia, także aktor i reżyser, po "Wiśniowym sadzie" Antona Czechowa, tym razem sięgnął po jego "Mewę" i pokazał poruszające widowisko na Rynku Wielkim.
Jarosław Fedoryszyn opowiada o swojej interpretacji "Mewy" Czechowa, którego poetyka prowadząca czytelnika w stany psychologiczne jest największym wehikułem jego magii. Znany jest głównie z dramatów odtwarzających tragizm powszedniej egzystencji zwykłych, przeciętnych ludzi, zazwyczaj pozbawionych woli działania, w których konflikty ukazywał w aspekcie ogólnoludzkim, społeczno-psychologicznym, a zarazem czysto rosyjskim.
Teresa Madej -Może nie do końca czuję Czechowa, ale pana "Mewę" odczytuję w taki sposób, iż od czasów odległych, aż po dzisiaj, świat toczy się tak samo, tylko kostiumy są inne. Nasze życie to namiętności, marzenia, kariera, dramaty, śmierć, miłość i narodziny. To nasze życie oglądamy w pana sztuce?
Jarosław Fedoryszyn: -Tak, tak. Mówi pani, że nie do końca czuje Czechowa. Istotą Czechowa jest to, że przez dwieście, trzysta lat zmieniają się marynarki, kostiumy, ale wszystko inne zostaje takie samo. A życie takie krótkie... Czechow mówi, że nam się wydaje, że wszystko przed nami, a okazuje się, że wszystko jest już poza nami.
-"Mewa" to jest sztuka trudna tekstowo. My postanowiliśmy ją zrobić bez tekstu. Człowiek "ma skrzydła". Skrzydła to miłość. Jeżeli jej nie ma, traci skrzydła. I to miłość trzyma nas na tym świecie. To taka przestroga. I chcieliśmy, aby ta atmosfera była podkreślona w tymw spektaklu.
Teresa Madej - Czyli to jest tak, że w życiu dotyka nas wszystko, tragedie i komedie...
Jarosław Fedoryszyn: -Tak, jak u Czechowa. U niego jest i absurd, i komedia, i dramat oraz tragedia. Na ulicy to jest bardzo ciężko pokazać, ale chcieliśmy sprowokować, aby człowiek się zastanowił, pomyślał. I tyle. Bo to każdy sobie odbiera ze sztuki, to, co sam chce.
Teresa Madej - Imponujące jest wykorzystanie przez pana środków teatralnych. Swoim spektaklem pan przekracza wymiar/ramy teatru. Przekaz jest tym bardziej wybitny, że ubiera pan go w znakomitą muzykę, kostiumy i dokłada żywioły. Doskonała jest też gra aktorów, którzy mową ciała muszą wyrazić więcej, gdy nie padają słowa tekstu.
Jarosław Fedoryszyn: -Dziękuję bardzo za te słowa. Nie wiem czy "Buławę Hetmańską" jeszcze tu przyznają?
Teresa Madej - Jak najbardziej, jest przyznawana. Proszę jeszcze powiedzieć, dlaczego pan sięgnął po Czechowa? Wydaje się, że widz oczekuje czegoś nowego, innego w teatrze. Czegoś, co go szokuje...
Jarosław Fedoryszyn: -Teraz teatr tworzy - u Was w Polsce i u nas, i na Zachodzie - teatr brutalny. Ja takiego teatru nie lubię. Po co robić spektakle o "śmietniku"? W życiu tyle jest pięknego, w lesie, w trawie, w powietrzu, między ludźmi. To dlaczego tego nie pokazywać? Po co epatować golizną? My wiemy, że człowiek w naturze wygląda pięknie. Taki teatr mi się nie podoba. A u Czechowa jest wszystko. I przez kolejne sto lat lub dwieście reżyserzy będą robili tego Czechowa tak, jak my to robimy dzisiaj.
Teresa Madej -Jak się robi takie imponujące spektakle plenerowe?
Jarosław Fedoryszyn: -Wszystko robimy w pewnej spójności. Scenografię i kostiumy robi Alla Fedoryszyna, która mi bardzo pomaga i mnie rozumie. Później pracujemy z aktorami jak mają zagrać sztukę, z jakim przekazem wychodzą, żeby to nie była prosta pantomima. To nie jest pantomima. Z tego tworzy się atmosfera. Mnie się bardzo podoba ta atmosfera w teatrze. To jest to, co trzyma emocje człowieka. W tej atmosferze widać czym on żyje, czy jest dobry, czy zły, w jakim jest nastroju.
Stanisław Rudy: -Jarosław jest stworzony do wystawiania Czechowa, a Czechow tworzył dla Jarosława. Plus do tego jeszcze Rynek i zamojska publiczność. To wszystko się razem dało dobre połączenie, a szczególnie w tych czasach.
Teresa Madej - Spektakl mówi, że trzeba żyć, nawet po doświadczeniu tragedii?
Stanisław Rudy: -Często się ludzie tego wstydzą, że spektakl może pełnić obok funkcji kulturotwórczej - edukacyjną. Z tej młodzieży, która była na spektaklu, niech 10 proc. wyniesie coś i przełoży to na swoje działanie, na swoje życie, to jest już duży sukces sztuki.
Teresa Madej -Proszę powiedzieć co ewentualnie pokazałby pan w przyszłym roku w Zamościu?
Jarosław Fedoryszyn: -My teraz zrobiliśmy kolosalny spektakl "Ifigenia w Aulidzie" Eurypidesa. To jest przeniesione na współczesność. Bardzo mocny spektakl. Może to byśmy zagrali? Teraz będziemy robić także spektakl plenerowy Sofoklesa "Król Edyp". To może kiedyś na tym placu można pokazać. Gigantyczny spektakl. Planujemy to w dekoracjach, w wielkich formach. Bo temat, który jest w mitach, dzisiaj mi odpowiada. Ciężko jest znaleźć współczesny dramat, który by mi odpowiadał w swoim wymiarze, w treści. Chce się pracować nad czymś wielkim, znanym, żeby siebie szukać w tych rzeczach.
Teresa Madej -A coś Szekspira? Tęsknimy za Szekspirem. A jeszcze w pana wydaniu.
Jarosław Fedoryszyn: -W Teatrze chcemy zrobić też "Króla Leara". Mam nadzieję, że go zobaczycie, może nie w następnym roku, ale jest w planach.
Teresa Madej - Dziękuję za rozmowę. Gratuluje spektaklu. I już czekamy na pana kolejne sztuki u nas.
Jarosław Fedoryszyn: - Dziękuję za miłe słowa.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2017-07-02 przeczytano: 3823 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|