|
Rozmowy przedwyborcze - Jarosław SachajkoRozmowa z Jarosławem Sachajką - posłem na Sejm RP i kandydatem na urząd prezydenta Zamościa
Robert Marchwiany: Często słyszy pan pytanie "Po co to panu?"?
Jarosław Sachajko: Słyszałem je często, gdy w rozmowach ze znajomymi rozważałem start w wyborach. Pytali mnie, po co chcę startować, skoro bardzo dobrze radzę sobie w Warszawie i jest duża szansa na reelekcję sejmową za rok. Ale odpowiedź była krótka. Skoro mieszkańcy Zamościa dali mi w wyborach kredyt zaufania, choć nie byłem bardzo znaną osobą w mieście, to teraz nie mogę ich zawieść. Kiedy zobaczyłem, że żaden z kandydatów tak naprawdę niczego prorozwojowego dla Zamościa nie proponuje, a prognozowane dane dotyczące naszego miasta są zatrważające - mamy stać się 40-tysięcznym miastem bez żadnych perspektyw rozwoju. Ja wiem, jak można zmienić Zamość. Wiem też do jakiego miasta, po ukończeniu studiów, chciałyby wrócić moje córki i wielu innych młodych ludzi. Młodzi wyjeżdżają i nie wracają, stąd moja decyzja o starcie w wyborach. Chcę przedstawić mieszkańcom strategię rozwoju miasta i pokazać, w jaki sposób rozwijać Zamość i tu zarabiać pieniądze.
Robert Marchwiany: Dlaczego dopiero 17 września wieczorem, czyli w zasadzie w ostatniej chwili, zostały zgłoszone listy Kukiz'15 do Rady Miasta i Rady Gminy?
Jarosław Sachajko: Po pierwsze dlatego, że sam bardzo późno zdecydowałem się na start w wyborach. Jak wspomniałem wcześniej, do kandydowania na prezydenta miasta Zamość zostałem sprowokowany brakiem wizji rozwoju miasta w wypowiedziach pozostałych kandydatów. Po drugie, gdy zdecydowałem się kandydować, to wraz z ogłoszeniem tej decyzji przedstawiłem koncepcję rozwoju miasta opartą na pięciu filarach, które można streścić w trzech słowach: rodzina, praca i edukacja. I to był dopiero ten właściwy moment, aby rozmawiać z ludźmi, którzy z moim programem w pełni lub w znacznym stopniu się identyfikują.
Robert Marchwiany: Czyli gdyby nie pański start, Kukiz'15 mógłby swych list nie wystawiać wcale?
Jarosław Sachajko: Prawdopodobnie tak mogłoby być. Jesteśmy ludźmi rozsądnymi i nie zależy nam na błyskach fleszy i nagraniach telewizyjnych. Pomysł musi być spójny, a bez kandydata na prezydenta taki by nie był. Drugi - ważniejszy i bardziej porażający powód - to negatywne działania ze strony kontrkandydatów lub osób z nimi związanych. Były osoby w naszym środowisku, które musiały zrezygnować ze startu, bo miały takie "rozmowy dyscyplinujące", jakoby "od Kukiza nie mogły wystartować". Chcę wyraźnie powiedzieć - to są nieetyczne działania, z którymi należy czym prędzej zerwać. W mojej ocenie, to jest rzecz bardzo naganna, gdy próbuje się wygrać wybory w walce, nie na merytoryczne argumenty, programy w publicznej dyskusji, ale "podchodami", dezorganizując pracę innego komitetu.
Robert Marchwiany: Dlaczego w takim razie w swoim programie wyborczym zawarł pan punkty łatwiejsze do realizacji dla osoby sprawującej mandat posła?
Jarosław Sachajko: To nieprawda. Samorząd lokalny ma główny wpływ na rozwój miasta. Prawdę mówiąc, to czy dana miejscowość rozwija się, czy kurczy - tak jak to się dzieje w przypadku Zamościa - zależy od władz lokalnych. Rząd, czy parlament może tylko temu rozwojowi sprzyjać bądź go ograniczać. Proszę zauważyć, że to czy powstanie droga, chodnik, nowy zakład pracy nie zależy od parlamentarzystów, a od władz miasta. To władze miasta powinny chociaż próbować i prawidłowo napisać wniosek, powinny obniżyć podatki lokalne, aby przeciągnąć inwestorów, a nie odstraszać ich wysokością, wypychając przedsiębiorców do gminy Zamość. To władza lokalna kreuje warunki dla współdziałania uczelni wyższych lub jest bierna i doprowadza do zniszczenia potencjału akademickiego Zamościa. To władze miasta Zamość już dawno powinny doprowadzić do połączenia miasta i gminy, aby wspólne być atrakcyjnym miejscem do przyciągania dużych inwestorów zewnętrznych. A co mamy? Mamy ogromną różnicę w wysokości podatków, antagonizowanie mieszkańców wsi i miasta, straszenie mieszkańców gminy tym, że gdy przyłączą się do miasta będą płacić znacznie wyższe podatki. Panie redaktorze, chcę złożyć jasną deklarację: podatki w mieście zostaną obniżone do wysokości podatków w gminie, a po połączeniu gminy z miastem, podatki zostaną obniżone do minimalnych, na które pozwalają ustawy i rozporządzenia. Miasto ma utrzymywać się z podatków CIT i PIT, a nie z podatków lokalnych. W przeciwnym wypadku władze gminy i miasta doprowadzą do dalszych masowych wyjazdów, co prognozuje GUS.
Robert Marchwiany: Jakie ma zatem możliwości w zakresie reaktywacji Akademii Zamojskiej?
Jarosław Sachajko: Przede wszystkim posiadamy ogromne zaplecze medyczne. Nasze oba szpitale są placówkami na bardzo wysokim poziomie. Na wybranym personelu tych szpitali, z których wielu ma tytuły i znaczny dorobek naukowy, możemy oprzeć kompletowanie kadry dla wydziału lekarskiego Akademii. Wtedy będzie realna możliwość wystąpienia do parlamentu o powołanie nowego ośrodka. Jako poseł tego zaplecza nie zbuduję. Zwłaszcza jako poseł opozycji nie przekonam ministerstwa czy parlamentu, że w Zamościu trzeba powołać taki ośrodek. Oczywiście, duża partia ma siłę sprawczą i może "uszczęśliwić" Zamość, lecz z jakiegoś powodu tego nie robi. Dlatego, zgodnie z ideą Kukiz'15, należy rozpocząć pracę u podstaw. Trzeba ją w Zamościu wykonać, aby taka uczelnia mogła powstać. A powinna była powstać już dawno, gdy mieliśmy cztery ośrodki akademickie, dużo więcej studentów i potencjał w postaci kapitału ludzi, którzy chcieli zdobyć lub uzupełnić wykształcenie.
Robert Marchwiany: W takim razie, jakie wsparcie w tej kwestii będzie miał pan w organach centralnych?
Jarosław Sachajko: Jeśli tu na dole przygotujemy wszystko - szczególnie kadrę i laboratoria - to nie ma takiej możliwości, żeby władze centralne czy parlament nie podjęły decyzji dla nas korzystnej. Dyskusję o stworzeniu w Zamościu uczelni medycznej rozpocząłem dwa lata temu. Niestety, nasze szkoły wyższe nie wyraziły zainteresowania. PWSZ mówił tylko o powstaniu wydziału pielęgniarskiego, co moim zdaniem było pójściem na łatwiznę. A wydział lekarski jest o trzy klasy wyżej! A zapotrzebowanie na takie placówki jest ogromne i trzeba to wykorzystać.
Robert Marchwiany: Ale Zamość jest jednak niewielkim ośrodkiem...
Jarosław Sachajko: Owszem, ale wtedy przyjeżdżaliby do nas studenci z całej Polski. Mamy przykłady miast gdzie jedna trzecia mieszańców to studenci. Kiedy moja córka chciała studiować medycynę, to składała dokumenty praktycznie wszędzie, gdzie się dało. Zdała maturę bardzo dobrze, więc teraz studiuje w Krakowie, czyli na najlepszej uczelni medycznej w Polsce. Pamiętajmy, że zapotrzebowanie na lekarzy jest ogromne i będzie wzrastało!
Robert Marchwiany: Nie obawia się pan jednak, że do takiej uczelni w Zamościu trafialiby raczej ci, którzy nie dostali się na uniwersytety w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu czy nawet Lublinie?
Jarosław Sachajko: Prawdopodobnie tak byłoby w pierwszym roku istnienia tego ośrodka. Taka jest prawidłowość w całej Polsce. Ale nawet najsłabszy student medycyny zdaje maturę na ponad 80 proc. Jakość tworzy kadra profesorska i doktorska, a szpital "papieski" ma znakomitą kadrę, co rokrocznie pokazują rankingi szpitali. W szpitalu miejskim mamy również wspaniałych lekarzy i pielęgniarki. Panie redaktorze, powstanie uczelni jest najprostszym sposobem na ściągnięcie do Zamościa studentów, którzy tu zostawią swoje pieniądze, lekarzy, którzy tu będą leczyli mieszkańców Zamościa i stałych źródłem pieniędzy zewnętrznych, z budżetu państwa, na funkcjonowanie uczelni. Brak publicznej uczelni wyższej z kierunkiem lekarskim i techniczno-informatycznym jest zaniechaniem, które nie ma racjonalnego wytłumaczenia i za które poprzedni i obecni włodarze powinni dostać czerwoną kartkę przy najbliższych wyborach.
Robert Marchwiany: W jaki sposób chce pan stworzyć w zamojskich szkołach klasy maksymalnie 20-osobowe? Już sama obecna reforma edukacji wymusiła na mieście znaczne zwiększenie wydatków na edukację, a pan planuje rzeczy dużo bardziej kosztowne.
Jarosław Sachajko: Pieniędzy tak naprawdę jest bardzo dużo, tylko trzeba je w odpowiedni sposób wydawać. Nie patrzmy na rozwój miasta pod kątem funkcjonowania poszczególnych wydziałów, tylko pod kątem celu finalnego. Patrzmy na obywateli, bo to oni płacą za to wszystko. Jeżeli nie zrobimy małych klas, gdzie będą optymalne warunki do nauki, to potem te dzieci nie pójdą na dobre uczelnie i nie zbudujemy w Zamościu wydziału techniczno-informatycznego. Taki kierunek miała Wyższa Szkoła Zarządzania i Administracji. Niestety, były bardzo duże problemy ze studentami, którzy byli kompletnie nieprzygotowani do takich studiów. Młodzież, znając swoje braki w wykształceniu, nie była zresztą sama tym kierunkiem zainteresowana, co spowodowało jego upadek. A był, ciągle jest i będzie to kierunek, po którym już na starcie młodzi ludzie zarabiają bardzo dużo. Dodam jeszcze, że jest to praca, którą często można wykonywać zdalnie, bez wyjeżdżania do innego miasta. Jest to praca, która pozwala na zakładanie firm wysokich technologii, czyli uzyskujemy zamierzony efekt, podatki są płacone w Zamościu!
Robert Marchwiany: Ja to wszystko rozumiem. Nie zmienia to jednak faktu, że stworzenie takich klas wymagałoby znacznego zwiększenia nakładów na edukację. A pana program przewiduje raczej zmniejszanie obciążeń fiskalnych na mieszkańcach. Czy nie dostrzega Pan w tym sprzeczności?
Jarosław Sachajko: Wbrew pozorom mamy ogromne, niewykorzystane dotąd obszary do szukania oszczędności. Na zdrowiu i edukacji nie można jednak oszczędzać. Jeśli zbudujemy taką uczelnię, o której mówiłem, co spowoduje napływ mieszkańców, to te pieniądze u nas zostaną. Obecnie kształcimy młodzież, która potem wyjeżdża do innych miast i wydajemy na to nasze pieniądze. Ja na swoją studiującą w Krakowie córkę wydaję miesięcznie 2 tysiące złotych, a za chwilę dojdzie mi drugi taki sam wydatek. Jeśliby te 4 tysięcy złotych zostałoby w Zamościu na kolejne 5-6 lat, a potem ci młodzi ludzie zostaliby w Zamościu i zarabialiby godne pieniądze, jak robią to na przykład informatycy, to nasze miasto w końcu zacznie żyć nie z grabienia nas w podatkach lokalnych, ale z pieniędzy z podatku CIT i PIT.
Robert Marchwiany: Ale czy przynajmniej w tym krótkoterminowym ujęciu proponuje pan zapożyczenie się miasta?
Jarosław Sachajko: Nie, na pewno nie będę zwiększał długu. To ślepa uliczka. Zadłużenie musiałoby być bardzo krótkoterminowe, czyli powinno być spłacone w trakcie tej samej kadencji. Już teraz mamy duży dług, którego nie powinniśmy zwiększać, gdyż nikt nie dał nam moralnego prawa zadłużać nasze dzieci i wnuki! Należy popatrzeć, gdzie można oszczędzić pieniądze, gdzie można zarobić pieniądze, a nie gdzie się zapożyczyć. Budżet miasta nie różni się niczym od budżetu domowego, potrafimy sobie wyobrazić moment w którym wszystkie pieniądze jakie zarobimy musimy oddać do banków na spłatę zobowiązań, a kolejnym etapem jest wyprzedaż lub licytacja majątku. Myślę, że nikt z mieszkańców tego nie chce dla naszego miasta, a taki scenariusz przy pustoszejącym mieście jest możliwy.
Robert Marchwiany: I gdzie można oszczędzić pieniądze?
Jarosław Sachajko: Jeden z moich postulatów to połączenie spółek miasta. Obecnie mamy kilka spółek, a każda ma swój zarząd i radę nadzorczą. To pole do sporej optymalizacji kosztów. Duże oszczędności, ale i ułatwienia, uzyskamy na prawdziwej informatyzacji urzędu. Poza tym jeśli uczynimy nasze miasto transparentnym, w którym będzie wiadome ile i na co wydajemy pieniądze, to ludzie sami nam wskażą, gdzie możemy zaoszczędzić. Sam otrzymałem już wiele pomysłów w tym zakresie od mieszkańców Zamościa.
Robert Marchwiany: Wedle pana wyliczeń, jakie konkretnie oszczędności przyniosłoby połączenie spółek miejskich?
Jarosław Sachajko: Jestem poważnym człowiekiem, nie chcę obiecywać gruszek na wierzbie i nie będę robił wyliczeń z powietrza. W swojej działalności poselskiej zaproponowałem ministerstwu rolnictwa wiele rozwiązań, z których resort obecnie korzysta, więc świadczenie w takich sprawach posiadam. Mam nadzieję, że uzyskam kredyt zaufania od mieszkańców i będę miał dostęp do dokumentów finansowych, to wtedy te wszystkie wyliczenia zostaną przedstawione mieszkańcom do dyskusji. Lecz już dzisiaj, na podstawie doniesień prasowych, jak i oświadczeń majątkowych prezesów spółek miejskich, mogę powiedzieć, iż dysproporcja pomiędzy zarobkami pracowników a prezesów jest absurdalna i nie powinna mieć miejsca w publicznych spółkach, które są monopolistami na świadczone usługi. Myślę, że urzędników miejskich trzeba przekierować na myślenie o przyszłości, a nie na konsumpcję bieżącą.
Robert Marchwiany: W jaki sposób chce pan powiększyć granice Zamościa?
Jarosław Sachajko: To akurat najłatwiejszy do realizacji punkt mojego programu wyborczego. Jako przewodniczący Komisji Rolnictwa wiem, że rolnicy to osoby wyjątkowe pragmatyczne i patrzące na opłacalność swych przedsięwzięć. Jeśli wyrównamy podatki lokalne w dół, to zniknie największa obawa mieszkańców Gminy Zamość przed włączeniem jej w granice miasta. Poza tym rzetelnie poinformuję mieszkańców gminy o korzyściach, jakie będą mieć z tej zmiany, bo to oni zyskają najwięcej przyczyni się do szybkiego połączenia, np. cena ich ziemi wtedy wzrośnie. Będą to bowiem atrakcyjne tereny inwestycyjne, gdzie powstaną zakłady pracy. A kiedy będziemy jednym organizmem, koszty budowy i utrzymania infrastruktury spadną. Chciałbym również, aby na obecnym terenie Gminy Zamość powstał całoroczny park wodny zasilany wodami geotermalnymi. Nie mamy takiego obiektu w okolicy, a mógłby on sprawić, że Zamość byłby całorocznym obiektem wycieczek turystycznych, jak również miejscem, gdzie mieszkańcy miasta mogliby uprawiać sporty wodne. Teraz jest nim tylko przez kilka miesięcy w roku. Poza tym w takim parku wodnym powstałoby kilkaset miejsc pracy, gdzie zatrudnienie znaleźliby mieszkańcy tak Zamościa, jak i okolic.
Robert Marchwiany: Ale to przecież wydatek kolejnych co najmniej kilkudziesięciu milionów złotych...
Jarosław Sachajko: Moim zdaniem nawet wydatek dwustu milionów, bo taki jest koszt budowy obiektu dużego i atrakcyjnego. Kolejny kryty basen to jedynie koszt dla miasta. Ten obiekt będzie dawał dużo miejsc pracy i będzie zarabiał pieniądze.
Robert Marchwiany: A mieliśmy nie zwiększać zadłużenia miasta...
Jarosław Sachajko: I na pewno bym tego nie zrobił, bo nie chciałbym budować tego parku z pieniędzy miejskich. Miasto ma zaspokajać podstawowe potrzeby mieszkańców, inicjować, czy ułatwiać prywatną działalność gospodarczą, a nie generować koszty i tworzyć miejsca pracy dla znajomych.
Robert Marchwiany: To z czyich?
Jarosław Sachajko: Zarówno w Polsce, jak i na świecie, jest bardzo wielu inwestorów. Naprawdę, jest wiele zewnętrznych pieniędzy - unijnych, chińskich, czy arabskich. Gdy jest inwestycja, która jest dochodowa, to pieniądze na nią zawsze się znajdą. Ja zacząłbym od próby zbudowania grupy lokalnych inwestorów. Wiem że kapitał ma narodowość i gdy będzie to kapitał zewnętrzny, to zyski wyjadą z Zamościa, wyjadą z Polski. Chciałbym, aby inwestorami byli Polacy. Taki obiekt, wszak bardzo szybko się zwraca, czego przykładem może być choćby Bałtów. Wielu mieszkańców Zamościa rokrocznie spędza wakacje w Tatralandii, zostawiając pieniądze Słowakom. Dlaczego nie w Zamościolandii, czyniąc bogatymi mieszkańców Zamościa?
Robert Marchwiany: A nie byłaby przeszkodą dla takiej inwestycji kiepska dostępność komunikacyjna Zamościa?
Jarosław Sachajko: Ale ona się znacznie poprawia. Mamy budowane drogi, są połączenia kolejowe. Ponadto droga jest przeszkodą, gdy jedziemy na wypoczynek na jeden czy dwa dni. Gdy wybieramy się na dwa tygodnie lub dłużej, to droga nie ma znaczenia. Moi znajomi jeżdżą po 14 godzin jeszcze gorszymi drogami jak nasze, aby dostać się w wymarzone miejsce. I takim wymarzonym miejscem powinien być Zamość.
Robert Marchwiany: Dostępność komunikacyjna, która niedługo znowu może zostać drastycznie ograniczona. Nasz jedyny obecnie pociąg dalekobieżny, od grudnia najprawdopodobniej, zostanie zdegradowany do roli szynobusowego "ogryzka", kursującego na trasie Rzeszów - Hrubieszów.
Jarosław Sachajko: To efekt wielu lat zaniedbań, przez co zwyczajnie nie ma komu jeździć pociągami. Średnia wieku zamościan przekracza 42 lata i będzie szybko rosła. Z danych GUS-u wynika, że wkrótce zostanie w naszym mieście tylko 40 tysięcy mieszkańców - emerytów, rencistów i trochę administracji. Dlatego musimy pójść w stronę aktywnego rozwoju Zamościa. Prezydent nie może być tylko kierownikiem administracyjnym. Musi mieć skuteczną wizję rozwoju miasta. Często rozmawiam z młodzieżą i słyszę, że spośród młodzieży niedawnych klas maturalnych do Zamościa wróciło tylko po kilka osób. To naprawdę przerażające! Dlatego musimy przede wszystkim stworzyć dobrze płatne miejsca pracy. Stąd potrzeba stworzenia dużej, prężnej uczelni, po ukończeniu której młodzież zostanie w Zamościu. Dlatego proponuję budowę centrum rekreacyjno-konferencyjnego, o którym również piszę w moim programie. Zapewni ono podwyższenie atrakcyjności Zamościa nie przez kilka miesięcy w roku, ale przez cały rok. Między innymi powstanie parku wodnego z wieloma miejscami pracy. Stąd potrzeba obniżenia podatków lokalnych i połączenia miasta z gminą. Zamość potrzebuje kompleksowego, innowacyjnego podejścia. W przeciwnym wypadku będziemy zmierzać w wytyczonym kierunku "śmierci" miasta.
Robert Marchwiany: A jaką pan ma pewność, że one będą naprawdę dobrze płatne? Przykład znanego w całej Polsce Zator Energylandu, gdzie pracują młodzi ludzie za bardzo marne stawki, dowodzi raczej czegoś innego.
Jarosław Sachajko: Trzeba wspomnieć o kilku kwestiach, to będą różne obiekty. Na wstępie trzeba przypomnieć, iż Zamojszczyzna jest obszarem na którym mamy najwięcej dni słonecznych w całej Polsce. Po drugie, zamojski obiekt chcę oprzeć o zasoby wód geotermalnych, czyli drastycznie zmniejszamy koszty jego funkcjonowania, zwiększamy atrakcyjność obiektu oraz mamy obiekt całoroczny, a nie sezonowy jak ten, o którym Pan mówi. Myślę, że istotny byłby fakt, iż właścicielami naszego parku wodnego byliby nasi obywatele, a nie jakaś grupa kapitałowa. Wtedy sami dbaliby o atrakcyjność tego miejsca pod każdym względem - również zatrudnienia. Uważam, że nasz park wodny byłby czymś bardziej podobnym do słowackiej Tatralandii, gdzie przyjeżdżają całe rodziny, w tym Polacy.
Chcę wspomnieć o kolejnym obiekcie, centrum konferencyjno-rekreacyjnym, które jest również w Zamościu niezbędne. Jak dotąd nie mamy takiego miejsca, gdzie można byłoby zorganizować konferencję na 400-800 osób. A takie właśnie konferencje są teraz często organizowane w Polsce, czyli zapotrzebowanie na tego rodzaju wydarzenia jest bardzo duże. Mógłby to być kolejny motor rozwoju naszego miasta. Zachęta, aby przyjechać nie na dwa dni, tylko na dwa tygodnie, aby traktować Zamość jako bazę wypadową na Roztocze, na Ukrainę, czy też miejsce wymiany wiedzy. Sam chciałem zorganizować w Zamościu konferencję Trójmorza. Otrzymałem pozytywną odpowiedź ze wszystkich ambasad, z Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Odbyło się kilka spotkań organizacyjnych, lecz niemożliwość zakwaterowania kilkuset osób w jednym obiekcie nie pozwoliło na dokończenie przedsięwzięcia.
Robert Marchwiany: Gdzie pan je chce zbudować?
Jarosław Sachajko: W tym temacie powinni wypowiedzieć się mieszkańcy Zamościa. Mnie się wydaje, że dobrym miejscem na tego typu obiekt są tereny po dawnej Delii.
Robert Marchwiany: A jaki ma pan pomysł na pałac Zamoyskich? Niektórzy takie centrum widzieliby właśnie tam.
Jarosław Sachajko: W mojej ocenie jest to obiekt znacznie za mały. Kilka osób dzwoniło do mnie i proponowało, aby tam utworzyć uczelnię artystyczną. Myślę że należy ten pomysł również rozważyć. Społeczeństwo staje się coraz bogatsze i oczekują profesjonalnej rozrywki. Ponadto mamy wspaniałe liceum plastyczne, którego absolwenci mogliby kontynuować naukę w pałacu Zamoyskich.
Robert Marchwiany: Co zatem w tym centrum miałoby być elementem rekreacyjnym?
Jarosław Sachajko: Szeroko rozumiane SPA. Aby po konferencji można było się zrelaksować na siłowni, basenie czy w saunie.
Robert Marchwiany: Czyli taka rozszerzona wersja hotelu "Artis" z Sitańca?
Jarosław Sachajko: Można tak powiedzieć. Wracając jeszcze do kwestii połączenia miasta i gminy - i korzyściach z tego płynących dla ich mieszkańców. Aktywne działanie prezydenta, w celu uczynienia Zamościa miastem ekologicznym, byłoby bardziej racjonalne, prostsze, a zatem bardziej skuteczne. Zaczynając od wykorzystywania w placówkach podległych UM Zamość produktów lokalnych, bez pozostałości chemicznych, ekologicznych, po modernizację istniejących pieców, to koszt do 500 zł jednego pieca, dzięki czemu uzyskujemy dwa efekty: brak smogu i lepsze wykorzystanie węgla. Nie mogę nie wspomnieć o zamiarze budowy spalarni śmieci. Jest to inwestycja, która wzbudza dużo niepokojów, zarówno wśród mieszkańców miasta jak i gminy. Ja podzielam te obawy. Ukończyłem studia z zakresu ochrony środowiska i wiem, że spalanie w proponowanej technologii nie jest żadną ochroną, a niesie znaczne niebezpieczeństwa w przypadku awarii, czy zagrożenie związane z substancjami, które pozostaną po procesie spalania lub substancjami które mogą wydostawać się z komina, a obecnie nie są monitorowane. To temat zbyt złożony, aby go tu i teraz szerzej rozwijać. Potraktujmy go więc na razie jako moje ostrzeżenie przed zagrożeniem płynącym z tej inwestycji. Nawet ewentualne oszczędności nie zrekompensują uszczerbku na zdrowiu którego możemy doświadczyć - ryzyko jest zbyt duże aby zgodzić się na tę inwestycję. W tym miejscu informuję udziałowców firmy Veolia Wschód Sp. z o.o., iż miasto nie będzie korzystało z ciepła powstałego ze spalania śmieci, gdy ja uzyskam mandat prezydenta miasta Zamościa. Są inne technologie z zakresu OZE np. geotermia, które są tańsze i bezpieczne.
Robert Marchwiany: Jakich spraw miałby dotyczyć Dzień Referendalny?
Jarosław Sachajko: Uważam, iż jest to kwestia kluczowa dla prawidłowego rozwoju Zamościa. Trzeba przestać polować na jedynego "znawcę" i zamiast tego zadać pytanie ludziom, mieszkańcom Zamościa. To oni wskażą słuszną odpowiedź, bo przecież jak nikt, znają problemy swojego miasta. Wielu osobom Szwajcaria kojarzy się z bogatym krajem, w którym królują banki. Jest to bardzo mylne postrzeganie. Nie jest to prawda. Głównym bogactwem Szwajcarii są jej obywatele. Nieskrępowani w swoich działaniach absurdalnymi podatkami i przepisami. Referenda, których wynik jest wiążący dla władzy, zmuszają rządzących do współpracy, podejmowania długofalowych projektów, jak również zapewniają racjonalną gospodarkę finansami publicznymi. Nie uzurpując sobie nieomylności w przedstawionych rozwiązaniach, zastosuję najlepsze z możliwych narzędzi współpracy władz miasta z mieszkańcami oraz decydowania o kierunkach rozwoju Zamościa. Będą to regularne referenda, których wynik będzie wiążący. Takie referendum to również narzędzie kontroli mieszkańców nad zapędami rządzących. Nie tylko raz na pięć lat w dniu wyborów, lecz na bieżąco powstrzymuje błędne decyzje, np. o podwyższaniu podatków i opłat, czy niechcianej inwestycji. Narzędzie to doprowadziło do dobrobytu mieszkańców Szwajcarii i na taki instrument zasługują również mieszkańcy Zamościa.
Robert Marchwiany: A czy władza lokalna w ogóle ma możliwość wprowadzenia u siebie takich regulacji?
Jarosław Sachajko: Tak, bo to umowa obywatelska. Jako prezydent, który ufa swym obywatelom, zobowiązuję się do przestrzegania takich reguł, które są łagodniejsze od ogólnokrajowych, bo szanuję ich zdanie. W tej chwili prezydent może zgodnie z prawem nawoływać nawet do bojkotu referendów, co kilka lat temu zrobiła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. A ja chcę działać odwrotnie. Proszę mi wierzyć, to zadziała. W przywoływanej przeze mnie Szwajcarii obywatele właśnie w drodze referendum nie zgodzili się na dwa tygodnie więcej płatnego urlopu oraz na tzw. dochód gwarantowany, a jednocześnie decydują o wszystkich lokalnych inwestycjach. To pokazuje, że ludzie potrafią w ten sposób podejmować naprawdę odpowiedzialne decyzje.
Robert Marchwiany: Jaką ma pan wizję funkcjonowania MZK?
Jarosław Sachajko: Jak mam to rozumieć?
Robert Marchwiany: Przede wszystkim w odniesieniu do obecnego funkcjonowania tego przewoźnika i ewentualnej potrzeby zmian.
Jarosław Sachajko: To bardzo szczegółowe pytanie, na które trudno mi teraz odpowiedzieć.
Robert Marchwiany: Nie wierzę, że pan nigdy nie myślał na temat działania zamojskiej komunikacji autobusowej...
Jarosław Sachajko: Ale o co konkretnie pan pyta?
Robert Marchwiany: Głównie o to czy MZK spełnia oczekiwania mieszkańców.
Jarosław Sachajko: To, że nie spełnia, to wiemy. Mieszkańcy chcieliby częstszego kursowania autobusów i tańszych biletów. Uważam, że powinniśmy stawiać na komunikację masową, czyli rzeczywiście autobusów powinno jeździć więcej, powinny być nisko-emisyjne, a jej uzupełnieniem powinna być komunikacja rowerowa. Chodzi mi o wypożyczalnie rowerów na wolnym powietrzu, które znakomicie sprawdzają się w większych miastach takich jak Warszawa, co widzę na co dzień. Samochodów na ulicach Zamościa mamy dużo, za dużo. Oznacza to, że komunikacja miejska obecnie oczekiwań mieszkańców nie spełnia.
Robert Marchwiany: Komunikacja autobusowa była jednym z instrumentów prezydenta Andrzeja Wnuka w staraniach o zbliżenie miasta i Gminy Zamość, ale uczynił z niej coś na kształt kija. Pan uczyni marchewkę?
Jarosław Sachajko: W moim programie zawarłem pomysł darmowej komunikacji miejskiej dla dzieci, młodzieży i seniorów zamieszkałych w Zamościu. To zatem też byłby argument za połączeniem obu samorządów. Wierzę, że to stałoby się szybko, a tym samym również szybko można byłoby zracjonalizować siatkę połączeń autobusowych. Nie na zasadzie ich ograniczania, lecz zwiększania, aby ludzie stawiali właśnie na komunikację publiczną i Zamość był miastem ekologicznym.
Robert Marchwiany: Jak w tym kontekście wygląda zamiar wprowadzenia darmowych parkingów dla mieszkańców w centrum miasta przez pierwsze 30 minut? Obecnie parkingi są płatne przez całość czasu.
Jarosław Sachajko: Taki pomysł widziałem w Danii i wielu miastach za granicą. Sprawdza się znakomicie. Jeśli ktoś ma do załatwienia jakąś sprawę w urzędzie lub chce się z kimś spotkać na chwilę, to przyjeżdża na ten krótki czas, załatwia i odjeżdża. Teraz bywa, że więcej czasu spędzam na szukaniu miejsca do parkowania, parkomatu lub parkingowego, niż poświęcam na załatwienie sprawy.
Robert Marchwiany: A po co chce pan budować centralny plac zabaw? A przede wszystkim gdzie?
Jarosław Sachajko: Myślałem o terenach koło parku miejskiego. To jeden z pomysłów prowadzących do tego, aby mieszkańcy mieli tzw. przestrzeń wspólną, której w tej chwili nie mamy. Kiedyś takimi miejscami były rynki, gdzie ludzie robili zakupy, ale też spotykali się i rozmawiali. Teraz siedzą przed telewizorami.
Robert Marchwiany: Ale osiedlowe place zabaw przecież istnieją i to w całkiem sporej liczbie. Po co jeszcze plac centralny?
Jarosław Sachajko: Mamy coraz więcej osiedlowych placów zabaw, ale znam postulaty mieszkańców, jakoby te miejsca należałoby rozbudować. Zresztą, proszę pojechać do wielu innych miast i obejrzeć ich place zabaw. Widać różnice.
Robert Marchwiany: Co zatem na tym centralnym placu zabaw miałoby być takiego, co przyciągnęłoby młode małżeństwa z dziećmi z Karolówki, Zamczyska czy Słonecznego Stoku? Zwłaszcza, że chce pan Zamość powiększyć.
Jarosław Sachajko: Tam powinno być miejsce, w którym rodzice mogliby w dobrych warunkach usiąść i ze sobą porozmawiać, a zarazem cały czas mieć swoje dzieci - bawiących się w większej grupie - na oku. Na osiedlowych placach zabaw nie zawsze to możliwe.
Robert Marchwiany: Ma pan na myśli też jakąś część gastronomiczną?
Jarosław Sachajko: Tak, wzorem innych miast. Tam znajdziemy dużo przykładów takich rozwiązań.
Robert Marchwiany: Na przykład gdzie?
Jarosław Sachajko: Na przykład w Kopenhadze, ale też i w Polsce. Możemy znaleźć takie miejsca w Warszawie, Poznaniu, Szczecinku, a w lipcu otwarto centralny plac zabaw w Lublinie. Aktywne spędzanie czasu przez dzieci jak i dorosłych wpływa na ich samopoczucie, ale głównie na zdrowie.
Robert Marchwiany: Czy dobrze rozumiem, że pomysł budowy parku wodnego oznacza jednocześnie rezygnację z budowy drugiej krytej pływalni oraz modernizacji zalewu miejskiego?
Jarosław Sachajko: Modernizację zalewu można zrobić, bo to niewielki koszt. Co do pływalni, to robienie atrapy nie ma sensu. Trzeba wybudować obiekt, do którego będą przyjeżdżały tysiące osób, a dzięki temu zamościanie będą zarabiali pieniądze. Druga kryta pływalnia tego nie zapewni.
Robert Marchwiany: Jak pan w takim razie zapatruje się na kwestię modernizacji stadionu Ośrodka Sportu i Rekreacji? Jest potrzebna?
Jarosław Sachajko: Miejsce do rozwijania umiejętności sportowych dzieci i młodzieży jest potrzebne, więc pod tym kątem remont powinien się odbyć. Natomiast istnieje kwestia priorytetów, a najważniejsze dla Zamościa są nowe - dobrze płatne - miejsca pracy, a nie zadłużanie miasta i kolejne inwestycje, aby miasto było ładniejsze. Pozornie ładniejsze, bo opustoszałe miasto atrakcyjne nie będzie nigdy. Jest ciekawy artykuł w internecie, "Śmierć małych miast. Odnowione centra to nie wszystko, potrzebna jest praca". Zachęcam do przeczytania. Przypomnę, iż w kwestii remontu stadionu mogą wypowiedzieć się mieszkańcy w corocznym referendum. To będzie obowiązujące dla prezydenta, a nie często puste przedwyborcze deklaracje.
Robert Marchwiany: Będzie pan zatem chciał zweryfikować politykę promocyjną miasta w świecie?
Jarosław Sachajko: Na promocję Zamość wydaje bardzo dużo pieniędzy. Turyści rzeczywiście do nas przyjeżdżają, a miasto im się podoba. Ale wyjeżdżają już po dwóch dniach. Nie ma więc powodu, by wydawać na promocję więcej. Jest potrzeba, aby przyjeżdżający tutaj zostawali znacznie dłużej. Najlepszy marketing to marketing szeptany. Tu znowu mogę podać przykład Tatralandii, gdzie przyjeżdżają ludzie licznie i regularnie powracają. Do Zamościa zaś przyjeżdżają, podziwiają i nie wracają, bo co tu więcej oglądać?
Robert Marchwiany: Dobrze więc myślę, że nie dostrzega pan potrzeby organizacji w Zamościu nowych bądź odnowionych imprez, o co najmniej ogólnopolskim zasięgu?
Jarosław Sachajko: To jest inna rzecz.
Robert Marchwiany: Nie bardzo inna, skoro te imprezy już są organizowane...
Jarosław Sachajko: Imprezy, które są organizowane i się sprawdziły, należy utrzymać i rozwijać. Nie wolno niszczyć takich "instytucji". Nie wolno przeszkadzać mieszkańcom w organizacji imprez kameralnych, bądź masowych. To jednak powinna być zawsze inicjatywa oddolna, a miasto powinno być jedynie instytucją wspomagającą. Mnie chodzi tylko o to, by Zamość był miejscem systematycznych powrotów gości.
Robert Marchwiany: Teoretycznie takie mamy. Na przykład Zamojskie Lato Teatralne czy Eurofolk...
Jarosław Sachajko: Jest jeszcze Jazz na Kresach i kilka innych. Nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Ale ja mówię o gospodarczym rozwoju Zamościa, przetwórstwie rolno-spożywczym, przetwórstwie drewna, rozwoju informatycznym i stawianiu na inicjatywę ludzi. To są sprawy najważniejsze. Dwa lata temu byłem na konferencji, gdzie jednym z punktów był: "Wielki sukces małych gmin i miast, czy to możliwe". Rozmawiałem z każdym przedstawicielem takiej gminy pytając o zadłużenie tych jednostek i termin jego spłaty, miejsca pracy dla młodych ludzi oraz czy młodzi stamtąd wyjeżdżają. Pierwsze trzy gminy chwaliły się wyremontowanym dworcem i odnowioną siecią kanalizacji. A na moje pytanie odpowiadały albo wymijająco, albo wprost, że trzeba na takie rzeczy zaciągać kredyty, zaś wyjazdy młodzieży to przecież stały trend w całej Polsce. Ale z pozostałych gmin jedna powiedziała, że nie ma w ogóle długu, druga chce swoje zobowiązania spłacić już w dwa lata, a w obu jednostkach młodzież zostaje i tam zakłada rodziny. Spytałem więc, jak to zrobili. Okazało się, że jedna z tych gmin inwestowała w lokalnych liderów, którzy przyciągali inwestycje. Druga stawia na lokalne grupy społeczne i to one przyciągają kapitał. To pokazuje, że trzeba ludziom zaufać, bo oni mają najlepsze pomysły. Prezydent nie może im po prostu przeszkadzać.
Robert Marchwiany: Co to były za gminy?
Jarosław Sachajko: Panie Redaktorze, w chwili obecnej nie pamiętam, ale wystarczy w wyszukiwarkę wpisać gminy bez długu i okaże się że jest takich przykładów dużo. Wszystko zależy od gospodarza gminy, dlatego tak ważny jest wybór którego dokonamy 21 października.
Robert Marchwiany: Czy chciałby pan zmienić aktualną politykę miasta wobec zamojskich klubów sportowych?
Jarosław Sachajko: Tu też odwołam się do mądrości zbiorowej. Chciałbym zorganizować spotkanie przy kamerach z decydentami i interesantami w tej dziedzinie życia, aby tę kwestię przedyskutować. Uważam zresztą, że w takich spotkaniach najważniejszy jest niekoniecznie ich wynik, ale kto co mówi i w jakim kierunku to idzie. Transparentność jest dla mnie najważniejsza - zarówno przy zatrudnianiu ludzi, jak i dyskutowaniu o kierunkach rozwoju miasta.
Robert Marchwiany: Czyli na razie tutaj nie ma pan żadnego programu?
Jarosław Sachajko: Na pewno postawiłbym na sport. Bez względu na wiek, ruch to zdrowie.
Robert Marchwiany: W swoim programie pisze pan o wprowadzeniu Karty Rodziny z Niepełnosprawnym Dzieckiem. Pytany przeze mnie o to rozwiązanie Sławomir Ćwik odpowiedział wymijająco, zaś Andrzej Wnuk wcale. Dlaczego pan ten temat porusza?
Jarosław Sachajko: Bo jako rodzic wiem, że wychowanie dziecka jest bardzo kosztowne. Centrum im. Adama Smitha wyliczyło to na ok. 200 tys. zł na osobę. A wychowanie dziecka niepełnosprawnego kosztuje jeszcze więcej. Jako ludzie musimy się zachowywać jak na ludzi przystało i nie możemy spychać rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi na margines. Powinniśmy zrobić wszystko, aby te osoby żyły godnie i każda pomoc w tym zakresie jest wskazana. Ponadto z wykształcenia jestem również fizjoterapeutą. Pracowałem z dziećmi niepełnosprawnymi i wiem, że powinny prowadzić życie takie samo jak pozostałe dzieci.
Robert Marchwiany: Dlaczego jednak ograniczamy się tylko do dzieci? Są miasta, które uprawnienia wynikające z takiej karty rozszerzyły na osoby niepełnosprawne, które już dziećmi nie są i ich rodziny.
Jarosław Sachajko: Jestem całkowicie otwarty na wszystkie działania, które ułatwią życie osobom niepełnosprawnym. Na pewno zmienimy ten postulat i nie będzie to Karta Rodziny z Niepełnosprawnym Dzieckiem, ale Karta Rodziny z Osobą Niepełnosprawną.
Robert Marchwiany: Co może pan powiedzieć dobrego o pozostałych kandydatach w wyborach na prezydenta Zamościa?
Jarosław Sachajko: Osobiście nie znam tych osób. W zasadzie tylko tyle, co widziałem na sesjach Rady Miasta.
Robert Marchwiany: Prezydent Wnuk twierdzi, że panowie ze sobą współpracują...
Jarosław Sachajko: Owszem, bywa, że Prezydent mi pomaga. Gdyby nie jego stanowisko, to cykliczny "Festiwalu polskiej żywności wolnej od GMO. Bezpośrednio od rolnika", nie doszedłby do skutku. Nie mógłbym takich obciążeń finansowych ponieść. To na pewno bardzo elokwentna osoba, ale bliższych kontaktów ze sobą nie utrzymujemy. Pana Ćwika pamiętam tylko z kampanii wyborczej. Stanowczo nie zgadzałem się z tym, co wtedy mówił. W ogóle zauważam, że wszyscy kandydaci tu dużo obiecują, co zrobią, a tylko ja mówię, w jaki sposób zarobić pieniądze dla miasta i daję realne narzędzia kontroli nad tym wszystkim obywatelom przez wspomniany wcześniej Dzień Referendalny oraz powszechną transparentność.
Robert Marchwiany: A co pan może powiedzieć o Marcie Pfeifer?
Jarosław Sachajko: Przyznam, że jestem zupełnie nieprzygotowany do tego, żeby wchodzić w tematy - nazwijmy je - osobistymi. Już więcej pozytywnych rzeczy mógłbym powiedzieć o mężu pani Pfeifer, gdyż kilkanaście lat temu w lecznicy pana Dariusza leczyłem moje zwierzęta.
Robert Marchwiany: Z jakiego wyniku wyborczego będzie pan zadowolony? Czy tylko ze zwycięstwa?
Jarosław Sachajko: Wystartowałem do wyborów po to, by rozpocząć rzetelną dyskusję o Zamościu. W ogóle nie zastanawiałem się nad tym, jaki wynik minimalny będzie satysfakcjonujący dla mnie. Chciałbym, żeby zamościanie przekonali się, że Zamość jest naprawdę dla nich, podobnie jak Prezydent i Rada Miasta, że kluczem do tego są narzędzia miasta obywatelskiego - realnej i skutecznej kontroli nad działaniami władzy. Najbliższe pięć lat będzie decydujące do tego, czy Zamość się wyludni i zostanie prowincjonalnym miasteczkiem, czy też odwrócimy ten trend i stanie się miastem 100-tysięcznym.
Robert Marchwiany: Na ile te wybory są dla pana i ugrupowania Kukiz'15 badaniem miejscowego elektoratu?
Jarosław Sachajko: Tak tego nie odbieram i w ten sposób nigdy nie kalkuluję. Skoro zdecydowałem się być osobą publiczną, to zobowiązany jestem działać na rzecz obywateli. Muszę zwrócić uwagę zamościan na ogromne zagrożenia, jakie przed nami stoją. Chciałbym też powiedzieć, że nasze listy w wyborach do Rady Miasta są ułożone alfabetycznie. Nikt z kandydatów na radnych nie pytał o miejsce na liście. Wszyscy to ludzie uczciwi i transparentni, którzy chcą działać na rzecz miasta. Ja też nie poszedłem do polityki dla apanaży, tylko dla podejmowania ważnych tematów mieszkańców naszego regionu.
Robert Marchwiany: A czy przechodzi panu przez głowę myśl, że w razie porażki w wyborach elektorat będzie pana postrzegał przez pryzmat tego wyniku?
Jarosław Sachajko: Nie zastanawiałem się nad tym w ten sposób, ale gdyby to zrobić, to przy obecnej ordynacji w wyborach do parlamentu najważniejsze wciąż, niestety, jest miejsce na liście, a nie kompetencje kandydata i jego osiągnięcia. W dodatku nasz okręg wyborczy to ponad 300 km z północy na południe. Pełno jest billboardów z samymi ładnymi twarzami, a kompletnie bez programów wyborczych. Miałem dobre życie zanim zająłem się polityką i myślę, że sobie poradzę, jeśli przyjdzie mi się z nią pożegnać. A nasze postulaty, z którymi szliśmy do wyborów trzy lata temu, są dziś aktualne bardziej niż wtedy. Z Zamościem jest podobnie - jeśli nie zmienimy polityki miasta, to będzie jeszcze gorzej. A przecież ona powinna po prostu służyć wszystkim mieszkańcom.autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2018-10-02 przeczytano: 15009 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|