|
Boski instrument w Katedrze ZamojskiejMówi się, że biblijny król Dawid śpiewał psalmy akompaniując sobie na harfie.
W Katedrze Zamojskiej (21.09.) króla Dawida nie było. W uroczystym zakończeniu Festiwalu uczestniczył Mikołaj Hertel - kompozytor. Były harfy - celtycka i królewska, najlepsza polska harfistka Anna Sikorzak - Olek, rewelacyjni "Namysłowiacy", II Symfonia Czajkowskiego i dyrygent Tadeusz Wicherek.
Była także Małgorzata Dybowska współorganizatorka XXIX Zamojskich Dni Muzyki, której "słowo o muzyce" stawało się niezwykłym preludium do muzyki, którą mogliśmy za chwilę usłyszeć. Małgorzata Dybowska, dyrektor Departamentu Twórczości w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pedagog w Akademii Muzycznej w Warszawie, przybliżyła słuchaczom historię harfy w taki sposób, że zabrzmiała ona jak opowieść z "Tysiąca i jednej nocy".
Królewska harfa, czy boska?
Słuchacze, zgromadzeni na Koncercie w ramach obchodów Europejskich Dni Dziedzictwa 2008, mogli wysłuchać prawykonania "Pieśni na harfę celtycką i orkiestrę smyczkową" Mikołaja Hertla.
Druga kompozycja tego samego kompozytora - "Athos Concerto na harfę i orkiestrę symfoniczną" przybliżyła nam Grecję. Inspiracją dla kompozytora był jego pobyt w tym pięknym kraju. Wykonanie stało się swoistym przypomnieniem i zarazem pożegnaniem lata.
Obydwie kompozycje zagrała wraz z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego, najlepsza polska harfistka Anna Sikorzak - Olek.
Harfa jest instrumentem tradycyjnym par excellence. Harfa posługiwali się bogowie północy i ich wysłannicy, aby uśpić tych, którzy słuchali tej muzyki, i przenieść ich czasami do innej krainy. Harfa łączy niebo i ziemię, symbolizując rywalizację pomiędzy elementami materialnymi - drewniana rama i struny, i aspiracjami duchownymi - brzmienie harfy. Jej struny nie zabrzmią właściwie jeśli nie będą odpowiednio naciągnięte, jeśli harfa nie będzie odpowiednio nastrojona. Stan ów symbolizuje pewna dynamikę i równowagę pomiędzy wartościami materialnymi i niematerialnymi.
Słuchacze doznali niezwykłych doznań, jakie może dać muzyka w ogóle, a muzyka boskiego instrumentu, w szczególności. Rewelacyjnie została zagrana druga kompozycja. Anna Sikorzak - Olek wykonała ją na harfie królewskiej. Wartość samej harfy została wyceniona na 100 tys. Wartość wykonania była bezcenna. Tak powie każdy, kto koncertu wysłuchał, bowiem każdy z nas potwierdzi, że muzyka, że cały koncert, przeniósł nas do innej krainy, tym razem nad Morze Śródziemne, na Świętą Górę.
Kompozycja bardzo energetyczna, słoneczna. O czym myśli harfistka podczas gry na tak niezwykłym instrumencie - zapytałam po koncercie najlepszą polską harfistkę?
- To bardzo dobre pytanie - odrzekła Anna Sikorzak - Olek. Żeby harfa pięknie brzmiała, i kolorowo. Chce uzyskać (sonorystyczne) dźwiękowe przeżycie, pokazać w harfie piękno i siłę. Koncerty Hertla są wdzięczne dla grania i słuchania.
Bardzo starała się by taki efekt uzyskać.
- Świetna jest także akustyka świątyni, nie jest za "długa", coś pomiędzy salą koncertową a kościołem. W takim miejscu koncertowanie daje frajdę i przyjemność.
Frajdę i przyjemność miała bez wątpienia publiczność. Tym bardziej, że dźwiękom harfy towarzyszyło przepiękne granie muzyków Orkiestry Symfonicznej, było mnóstwo popisów, czy inaczej muzycznych niespodzianek. Były odgłosy ptaków, dzwoneczki, solówki i niczym serenada - występ koncermistrza Orkiestry. Właściwie popisywali się wszyscy, i do tego uśmiechali. Po prostu perfekcyjni. Zakończenie utworu było bardzo efektowne. Koncertowe "Himalaje" - "Namysłowiacy" w ekstazie, Wicherek "tańczy" a harfistka w...rumieńcach.
Miłość do Rosji, czyli II Symfonia Czajkowskiego
- Geniusz uczucia, najbardziej rosyjski z nas wszystkich, jest jak poezja Puszkina - mawiał nieskory do pochwał Igor Strawiński o Piotrze Czajkowskim. W ujmujący sposób - czarowała publiczność słowem Małgorzata Dybowska - umiłował Czajkowski Rosję i rosyjski lud, ukochał folklor - pieśni i muzykę.
Przed Czajkowskim ludowej muzyki w dziełach muzycznych nie było. Najbardziej rosyjską stała się II Symfonia. Dzieło podobało się Czajkowskiemu, podobało się także słuchaczom w Katedrze Zamojskiej. To dzieło najwyższego lotu, a elegancja formy jest doskonała. Kompozytor napisał II Symfonię w trzy miesiące, zainspirowany opowieściami i przyśpiewkami leśnika spod Kijowa, który spacerował z Czajkowskim po lesie i śpiewał pieśni ludowe. Był zachwycony jak tworzył, siedem lat później przerobił całe dzieło. Nie mniej jednak oparł go na folklorze - bazował na pieśniach ukraińskich i rosyjskich.
I tak popłynęliśmy w dół rzeki Wołgi wraz z muzyką graną przez Orkiestrę Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego, pod batutą Tadeusza Wicherka. Tym razem muzycy wpatrzeni byli w dyrygenta, jak w przysłowiowy obrazek, jakby zdawali najważniejszy w życiu egzamin. Można było mieć wrażenie, że jest to ich "być albo nie być".
Grali tak, że słyszeliśmy dokładnie pieśni ludowe, zarówno ukraińskie jak i rosyjskie. Na finał - wariacyjne opracowanie słynnej pieśni ukraińskiej "Żuraw". Po drodze, pomiędzy Introdukcją a Finale wydarzyło się bardzo wiele. Było tak symfonicznie, że można było się zapomnieć, że jest się w Katedrze a nie w Filharmonii. Odezwał się w dźwiękach niezwyczajny temperament słowiański i swoją potęgę zaprezentowały smyczki. Wtórowały im flety, perkusja była na swoim miejscu, a dmuchane instrumenty nie zapomniały się nawet o ułamek sekundy. W solówkach wyróżnił się fagot i ponownie "rozegrały" się instrumenty smyczkowe. Urokliwe były w dumce - takie smętne i żałosne; później grzmoty - bo precyzyjnie wskazał nuty z partytury Maestro Wicherek.
I wielki finał - rewelacyjne tempo, wszyscy muzycy śpieszyli się jakby już chcieli skończyć za sekundę, ale wcale nie kończyli. Muzycy zwolnili na chwilę, leciutko, serdecznie i wdzięcznie. I wtedy odezwał się tam-tam. Niebywałe!
W Katedrze przydarzył się jeszcze bis z tam-tamem, ponieważ owacyjnie przyjęła publiczność wykonanie II Symfonii c-moll op. 17 "małorosyjskiej" Piotra Czajkowskiego przez Orkiestrę Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego.
Zanim ponownie wybrzmiał na bis fragment II Symfonii, Tadeusza Wicherka wywołano pięć, a może sześć razy. Dyrygent i słuchacze nie kryli zadowolenia. Na taki rozwój wydarzeń, na twarzy każdego z muzyków zagościł uśmiech. Fenomenalne.
* * *
Oficjalnego zamknięcia XXIX Zamojskich Dni Muzyki, na prośbę Małgorzaty Dybowskiej, dokonał, patronujący muzycznej imprezie, Marcin Zamoyski Prezydent Zamościa, który wszystkim dziękował, a Orkiestrze i Tadeuszowi Wicherkowi gratulował koncertu i dokonań.
Podziękowania padły pod adresem dobrodziejów imprezy, organizatorów i wiernej Festiwalowi publiczności. Pięknie żegnaliśmy "muzyczne lato" w Zamościu.
* * *
Sięgnęliśmy po utwory bardzo muzyczne i melodyjne, są w nich zmiany tonacji jak w muzyce filmowej - powiedział po koncercie Tadeusz Wicherek. Harfa to "słodki" instrument. Zaprosiliśmy najlepszą polską harfistkę, solistkę symfoniczną, z dużym doświadczeniem scenicznym. Duża melodyjność. Planujemy jeszcze dwa koncerty wspólnie, jeśli zaproponowany repertuar zakupią Niemcy. To w ramach promocji muzyki polskiej. Inny projekt to "Mistrz i Małgorzata" z udziałem Małgorzaty Zalewskiej, grającej na harfie elektrycznej. To suita, utwór rozrywkowy o latynoskim brzmieniu.
- Aktualnie wyjeżdżamy na koncerty do Czech. Wystąpimy z muzyką filmową, m. in. "Władca pierścieni", "Piraci z Karaibów", "Star wars", "Mission impossible", "Opowieści z Narnii".
* * *
Na pytanie o planowany repertuar na XXX Zamojskie Dni Muzyki Maestro Tadeusz Wicherek tylko tajemniczo się uśmiechnął. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2008-09-24 przeczytano: 15706 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|