|
Jak Kulik Leśmiana wyśledziłLeśmianem Adam Kulik zaszczepił się na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych mieszkając w Zamościu. "Myśl, że muszą tu jeszcze żyć ludzie pamiętający Bolesława Leśmiana, i że jest to ostatnia chwila, by cokolwiek na jego temat usłyszeć natchnęła go do działania. Dobrze wiedział, że jeśli nie zgarnie tych ostatnich "odruchów", przepadną na zawsze". Tak powstała niezwykła książka "Leśmian, Leśmian...".
Kulikowi udało się odszukać wielu pracowników notariatu Leśmiana, odkrył ich wspólne zdjęcia z pracodawcą i liścik do Zofii Wiktorowiczowej. Poszerzył krąg wspominających o gimnazjalistów, natrafiając na jeden z nielicznych opublikowanych i ocalałych wywiadów poety do gazetki gimnazjalnej "Nasza Myśl". Przepytał koleżanki córek Leśmiana, sąsiadów i pracowników zamojskich urzędów, początkujących poetów. "W wielu wypadkach udało mu się "zdążyć przed Panem Bogiem", w kilku Bóg był szybszy".
Jak mówi autor - część tych tropów nie została uwzględniona przez Z. Jastrzębskiego i jego "Wspomnieniach o Bolesławie Leśmianie" z 1966 r.
Dziś, kiedy po trzydziestu latach jego książka o Leśmianie ujrzała światło dzienne, żal, że nie wszyscy rozmówcy doczekali jej wydania. Autor niejednokrotnie, podczas swojej penetracji słyszał: - Gdyby pan przyszedł pół roku, dwa lata wcześniej...
Przebadaniu Hrubieszowa "pomogła" Kulikowi jego służba w miejscowej jednostce wojskowej po ogłoszeniu stanu wojennego w Polsce. Chodzenie śladami poety było wybawieniem dla trudnych miesięcy. Był powrót autora i ... nowe odkrycia, m.in. biurko notariusza Leśmiana.
Kilka relacji pisemnych, pozostałe to notatki i nagrania. Kwestię szczerości i obiektywizmu wspomnień rozmówców rozgryzał jak prawdziwy Colombo, wsparciem był przysłowiowy nos reportera. Nieodgadnioną pozostaje uczciwość Marii Ostrowieckiej, która jako jedyna z wielu rozmówców sprawdziła poprawność zapisu swoich relacji o Leśmianie.
Nie bez kozery określam Kulika detektywem. Jak mówi autor książki Leśmian, Leśmian...", pewne partie wspomnień układają się w intrygę o posmaku kryminalnym. Chodzi o to, czy Leśmian mógł przywłaszczyć część pieniędzy zdefraudowanych przez swojego zastępcę, Władysława Adamowicza, czy też nie.
Kulik odnosi się do sytuacji, która doprowadziła Leśmiana do bankructwa, a z czasem do utraty zdrowia i życia jednoznacznie i zaznacza już na wstępie, że "mógł oczywiście, ale nie zrobił tego. Przyczyna nie leży w możliwościach fizycznego działania lecz w przewrażliwionej, super delikatnej konstrukcji psychicznej poety. Genialny poeta nie wytrzymałby takiego ciśnienia! Dla niego udręką było normalne życie i nielubiana praca. Potwierdzają to relacje pracowników leśmianowskiego notariatu i Zygfryda Krauze, który potrafił bardzo precyzyjnie, drobiazgowo analizować poczynania przyjaciela".
Do pana Krauze Adam Kulik wybrał się z górą po dziesięciu latach od zebrania większości materiału do tej książki. Odniósł wrażenie, że Krauze oczekiwał pisarza, by odbyć z nim długą i rzeczową rozmowę. Nie o wszystkim chciał jednak rozmawiać, zapewne uwzględniając dobro poety i jego rodziny. Powiedział jednak dostatecznie dużo.
Jak ocenia autor książki, na temat Leśmiana chętne rozmawiano. Wyjątkiem stała się żona zamojskiego sędziego, Michała Wiszniewskiego, zaskoczona zainteresowaniem losami tak nieciekawego człowieka. Powątpiewano na uwagę, że to jeden z kilku najwybitniejszych poetów XX wieku. Ten fakt dodatkowo potwierdza atrakcyjność wydawnictwa.
Ważne pozostaje stwierdzenie, że twórczość poety jest nierozerwalnie związana z jego życiem. Kulik pozostaje w przekonaniu, że "w niektórych wierszach Leśmiana odbija się poetycko przetworzony obraz tego, co naprawdę przeżył, dotyczy to takich utworów jak Poeta, ...Com uczynił czy niemal cały cykl W malinowym chruśniaku".
Adam Kulik nie ingeruje w relacje osób i opisy miejsc, w których przebywał Leśmian. Przekazuje je takimi, jakie są i przez to czyni swój dokument bardziej realistycznym, ponieważ umiejscawia w nich poetę. Bardzo mocno odziaływuje na czytelnika opis wizyty w Iłży i w malinowym chruśniaku. Dodatkowo obrazuje to wierszem o takim samym tytule.
Adam Kulik jednocześnie zastrzega, że nie prezentuje tą publikacją do kompedium wiedzy o życiu poety. Książka oparta została w przeważającej mierze na listach Leśmiana opublikowanych przez prof. Jacka Trznadla, na wspomnieniach znajomych, przyjaciół poety pod warunkiem kilkakrotnego potwierdzenia się faktu w relacjach. Pozostaje przede wszystkim wynikiem jego długoletnich poszukiwań.
Jak objaśnia Kulik - niejednokrotnie pomógł przypadek w ustalaniu daty wydarzenia, tak jak zdarzyło się to w sprawie o defraudację pieniędzy przez zastępcę Leśmiana, Władysława Adamowicza. Tutaj pomocny był Mirosław Baranowski, prezes Sądu Rejonowego w Zamościu wraz z teką akt osobowych poety.
W oczach przedwojennego, odchodzącego pokolenia Zamościan, Leśmian jest przede wszystkim nieudanym rejentem - pisze Kulik. Jednak nie jest to jedyna ocena.
W adekwatnych słowach Adam Kulik oddaje kwintesencje rozmów, dobierając bardzo trafne tytuły rozdziałów. Analizując je, wiemy doskonale jakim widział Leśmiana dany rozmówca lub o czym dany fragment książki/dokumentu traktuje.
Należy przyznać, że ujęcie tytułów jest także niezwykle poetyckie. Rozpoczyna Kulik od "Jestem jeszcze dalej poza tymi snami", poprzez "Miodny zapach sadów" , prowadzi do "Mój rejent" i "Kancelarii na skraju łąk".
W rozdziale "Chłodnym okiem" mamy w tytułach cytaty z wypowiedzi osób znających Leśmiana: "Żyliśmy Mickiewiczem, Słowackim... ale Leśmian", "Najlepszy rejent między poetami", "Pół porcji mężczyzny". Dowiadujemy się także, że był "Sympatyczny, lecz wyobcowany", "Dziwny typ człowieka" i "Urzędnik do niczego".
Z treści wynika również, że "Ta poezja zrodzona jest z cierpienia", że "Był dla nas gwiazdą" oraz że to "Dwie istoty zupełnie niezależne".
W słowie wstępnym od autora jest jeszcze apel, by pamiętać o poetach żyjących w zapomnianych Iłżach, Zamościach i Hrubieszowach. Podkreślam to zdanie dlatego, że jak dokumentuje Adam Kulik - "To wszystko na dotkniecie ręki, istnieją domy, w których mieszkał, niezmienione architektonicznie zaułki Hrubieszowa i zamościa, żyją jeszcze ludzie, z którymi się przyjaźnił lub tylko rozmawiał - nawt nie przeczuli, kto przemknął obok. Pejzaż dopowiadają odgrzebane, stare fotografie, pocztówki, rzadkie listy, wspomnienia".
* * *
"Sława Leśmiana, wysoko cenionego przez specjalistów od słowa, powoli trafia pod przysłowiowe strzechy". Namacalnym tego dowodem są nie tylko mity tworzone wokół jego osoby, ale także kolejne wydawnictwa o Leśmianie, działalność Towarzystwa Leśmianowskiego oraz środowiska artystycznego Zamościa, czyli plener Biura Wystaw Artystycznych Galeria Zamojska poświęcony genialnemu poecie.
* * *
Książka "Leśmian, Leśmian..." została wzbogacona licznymi fotografiami, obrazami i dokumentami. Zawiera również kalendarium oraz indeks nazwisk.
Napisana jest niezwykle interesująco, wprost trudno się od niej oderwać. Autor zadał sobie wiele trudu i wykazał ogromną pasją w pozyskiwaniu informacji o "poecie z Zamościa". I jeszcze wyjątkowe emocje, jakich doświadczył Adam Kulik przez lata: "Podążając przez lata tropem poety, zauważyłem, że - niepostrzeżenie - stał mi się bliski jak człowiek".
Przyznaję, że może stać się także bliski, każdemu, kto przeczyta kilkanaście pierwszych stron. Nawiązuje się wspaniała nić sympatii, zarówno pomiędzy autorem ksiązki, jak i bohaterem. Czytelnik na długo pozostaje pod wrażeniem, szczególnie czytając relację z pobytu Kulika w Iłży. Oczywiście wcześniej w Iłży bywał poeta, spotykając się tu potajemnie ze swoją ukochaną Dorą w 1918 r. w domu, obok którego nadal rośnie malinowy chruśniak.
Jako podsumowanie dołączam wiersz, który także cytuje Adam Kulik:
"W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem..."
* * *
I na koniec - zamysł Adama Kulika o powołaniu w Zamościu Muzeum Bolesława Leśmiana uważam za genialny. Genialny Poeta jest tego wart, tylko nie czekajmy kolejnych trzydziestu lat. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2008-11-08 przeczytano: 5381 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|