|
Jedyny Lwów - V Dni Lwowa w ZamościuV Dni Lwowa w Zamościu to rodzaj hołdu dla tych, dla których Ojczyzna była najświętszym ideałem. Byli dla niej zdolni do bezgranicznych ofiar i poświęcenia. Polegli w pierwszych latach nowego żywota Odrodzonej Ojczyzny, gdy Wolny Polski Orzeł rozprostował skrzydła do lotu. Opłakali ich rodacy, a na ich trumnach złożyli wieńce sławy i wdzięczności, która nie przeminie nigdy.
Dziewięćdziesiąt lat temu, przez trzy tygodnie Lwowskie Orlęta broniły wiernie swojego miasta. "Mortus sunt ut liberi vivamus", (Polegli, abyśmy wolni żyli"). Nie zaznali spokoju nawet po śmieci, w czasach "imperium zła". Dziś już "śpią spokojnie". Dziś także legenda Lwowskich Orląt należy do polskich mitów patriotycznych a heroizm obrońców Lwowa jest wzorem wychowawczym.
- To dla nich robimy te Dni Lwowa - mówił Artur Plewa, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 im. Orląt Lwowskich otwierając uroczystą galę, która była zwieńczeniem obchodów.
Już od pięciu lat zwieńczeniem Dni Lwowa w Zamościu staje się koncert laureatów oraz recital piosenek lwowskich w wykonaniu zaproszonych gości. W tym roku słynne piosenki przedmieść lwowskich o oryginalnym kolorycie i humorze, śpiewane przed wojną przez batiarów lwowskich wykonali nie tylko zwycięzcy w swoich kategoriach, ale także Magdalena Stopa, Bożena Dudzińska, Walery Semeniuk oraz Samuel Semeniuk.
Scena Zamojskiego Domu Kultury najpierw stała się rozśpiewaną "lwowską ulicą", by następnie, za sprawa scenografii, zamienić się w przydworcową kafejkę, w jakimś zakątku naszego kraju.
Rewelacyjne występy dzieci i młodzieży doskonale przybliżyły atmosferę Lwowa i dostarczyły mnóstwo pozytywnych emocji. Praca opiekunów zespołów i solistów dała zdumiewające efekty. Radość i temperament młodych wykonawców, strój sceniczny nawiązujący do przedwojennego Lwowa oraz popularne, wpadające w ucho utwory, bawiły młodszą i starszą publiczność, czyniąc wieczór niezapomnianym. Było wesoło, ale zarazem nostalgicznie, było jak "na Kliparowie, we Lwowi".
Był bowiem Lwów miastem pełnym kawiarnianych ogródków, gdzie można było zabawić się - pośpiewać i potańczyć. A piosenka lwowska, swoistego rodzaju kronika, dokumentowała wydarzenia zabawne i wydarzenia tragiczne. Do tego niosła radość i wytchnienie po trudach dnia, nie zawsze wesołego. I jeśli wsłuchamy się w nią, to wszystko możemy usłyszeć.
Koncert galowy rozpoczął Zespół Wokalny "Czwórka" utworem "U Bombacha" opowiadającym o jednej z lwowskich zabaw. Kapela grała, a wykonawcy śpiewali i tańczyli z przytupem. Ten klimat "zabawy na całego" podtrzymał następny swawolny utwór w wykonaniu Zespołu "Triola" ze SP Nr 3 - "Usia siusia". "Tańczył mały, tańczył duży, a Antek na harmonii grał".
Tak rozbrzmiewały kolejne, niezwykle żywiołowo wykonywane piosenki. "A muzyczka ino, ano, a muzyczka rżnie, bo przy tej muzyczce gości bawią się wesoło!", czyli w utworze
"Bal u Weteranów" zaprezentował się Zespół wokalny "Ta joj" ze SP Nr 8. Ten popularny utwór śpiewany jest jako pieśń biesiadna na niejednej imprezie. Na finał - piękna choreografia - tańce z obrotami.
Duet - Kamila Kusiak i Magdalena Grątkowska ze SP Nr 2 z opiekunem, Krzysztofem Krajeńskim, który zasiadł za pianinem, rewelacyjnie wykonał utwór "Koło Gródka leży Lwów".
Kolejni wykonawcy i kolejne znane utwory - Agnieszka Łuszczak z Gimnazjum Nr 6 w pięknym bałaku - lwowskiej gwarze, zaśpiewała "Umówiłe sie z nio na dziewiątu" i znakomicie oddała koloryt Lwowa. Burza oklasków świadczyła o uznaniu dla wykonawczyni.
"Pieśń legionistów lwowskich" wykonał Zespół wokalno - instrumentalny z Gimnazjum Nr 1 z towarzyszeniem gitary i tamburynu, kreując wśród słuchaczy atmosferę nostalgii.
Zespół "Kresowe Dzieci" z Gimnazjum Nr 5 wystąpił z utworem "Serce batiara". Romantyczny utwór zawładnął naszymi uczuciami. To zasługa rzewnie grających skrzypiec, pięknego głosu, melodyjności utworu i słów piosenki. Bo:
"Mówcie, co chcecie, Nie ma na świecie
Joj! Jak serce batiara! Proste otwarte,
Najwięcej warte Joj! Jest serce batiara!"
Na zakończenie koncertu finalistów wystąpił Zespół wokalny "Ładne Kwiatki" ze SP Nr 4. Gościnnie przygrywał młodziutkim artystom na akordeonie, członek komisji konkursowej, Walery Semeniuk. Kostiumy sceniczne wiernie dopracowane, pełna determinacja i zachwycające wykonanie "Tam na rogu na Janowskiej". To drugi z rzędu, bardzo zasłużony sukces tego zespołu. Obok śpiewu, układy sceniczne i niezaprzeczalny urok.
* * *
Lwowskie piosenki to piosenki lwowskiej ulicy, piosenki "Wesołej Lwowskiej Fali" i powstałe na emigracji. To przede wszystkim Szczepcio i Tońcio, sztandarowi bohaterowie "Wesołej Lwowskiej Fali", spopularyzowali postacie lwowskich batiarów z ich miękką i śpiewną gwarą - bałakiem, pozwalającą rozpoznać lwowiaka w każdym miejscu na świecie, spopularyzowali także piosenkę lwowską.
"Piosenka lwowska to już dzisiaj zabytek. Przez wiele lat bowiem nie wolno było jej śpiewać, tym bardziej wydawać, czy nagrywać. Często wzorem "Zakazanych piosenek", wykonywana była i przekazywana przyszłym pokoleniom, bez większego rozgłosu - potajemnie".
I w takich klimatach, na wzór "zakazanych piosenek" wyreżyserowano drugą cześć Koncertu galowego V Dni Lwowa w Zamościu. Krótka przerwa na zmianę scenografii i na scenie profesjonaliści, znani na zamojskim rynku artystycznym - Magdalena Stopa, Bożena Dudzińska, Walery Semeniuk oraz Samuel Semeniuk.
Występ zapowiedziano jako krótki recital piosenek lwowskich. Dla mnie było to chwytający za serce spektakl słowno - muzyczny. Przydworcowy bar i oczekujący podróżni. Może właśnie ... wszyscy do Lwowa, na kolejny pociąg. Wspominają Lwów, jedyny Lwów. Swoje najszczersze uczucia do tego miasta zawarli w muzyce i piosence lwowskiej. Co jakiś czas odzywa się sygnał lokomotywy, nie spieszą się, grają i śpiewają, o Lwowie, bo mogą tak bez końca.
Narrację spektaklu poprowadziła barmanka, w którą postać wcieliła się Bożena Dudzińska.
- Ale narodu. Wszyscy do Lwowa? Coś mi się wydaje, ze wszyscy do Lwowa. A mi rodzice moi mówili - Oj ten Lwów! Oj jaki piękny, jaki pachnący.
W Lwowi najpierw się idzi do Ordona, gdzie lew u dołu, orzeł w górze, i zaraz z boku wzywa ona, niosąc cień, woń polnej róży. Tchnienie nas wiatru lekko muśnie, nim spojrzysz, już wiesz, że to uśmiech dotknął cię pani Marii, czysty melancholijny, smętny nawet, od spadającej łzy - świetlisty. Te krople rosy jakże łzawe. Wita nas tkliwie, poetycki, spiżowy uśmiech Konopnickiej. W woń nikłą róży nagle znika zapach, co pamięć nam uskrzydla, ziół aromaty, woń piernika i zapach kawy, kawy Riedla."
- Barmanka realizuje zamówienia i dopytuje - Do Petersburga wy jedziecie? Taż Lwów nas czeka! Ta może wy do Lwowa?
W moim Lwowie... Nie masz to jak nasze miasto! Słyszycie? Znów do Lwowa jedzie.
I na te słowa, z worka podróżnego udało się wydobyć akordeon, z futerału skrzypce i popłynęła rzewna muzyka piosenki "W moim mieście", a za chwilę ze śpiewem przyłączyła się, grając na gitarze i pięknie śpiewając, Magdalena Stopa.
"W moim mieście, gdzie nigdy nie byłam, które tylko odczuwam boleśnie,
chcę zagłuszyć znowu na chwilę, chociaż w myślach, w marzeniach, we śnie..."
I tak, w przejmujący sposób oprowadziła słuchaczy po Lwowie - Wysokim Zamku, Sykstuskiej - bez obaw, że się zagubi, ponieważ serce jej zawsze podpowie, że jest przecież u siebie, we Lwowie. Ta wzruszająca atmosfera wspomnień za bezpowrotnie utraconym miastem, bardzo nas poruszyła.
Bożena Dudzińska przywołała wydarzenia sprzed dziewięćdziesięciu lat, kiedy Lwowa bronić musiały dzieci i kiedy zginął Jurek Bitschan.
"Pośród wichrów i zamieci, pośród świstu, gradu kul,
bronią Lwowa polskie dzieci, znoszą rany, trud i ból.
O mamo, otrzyj łzy, z uśmiechem do mnie mów,
Ta krew, co z piersi broczy, ta krew, to za nasz Lwów,
Sprawdziłem karabiny, u pierwszych stałem czad
I nie płacz nad swym synem, on za Ojczyznę padł!"
Do wspomnień przyłączyła się Magdalena Stopa piosenką "Serce batiara". Ten zawadiaka z Łyczakowskiej, czy Kleparowskiej, umierający za Lwów, na trwałe wszedł do legendy miasta i do piosenki lwowskiej. I tak już zapewne zostanie.
- "Jak tylko sięgnąć pamięcią, wzrokiem, stopą będziemy trwali bólem serc, kamieniem, krwią i wodą, zapachem kwiatów, szumem traw, korzeniem drzew najstarszych, w gołąbach, chlibie i w każdej łyżce barszczu".
Takimi słowami wyraziła Bożena Dudzińska tęsknotę za jedynym miastem, Lwowem.
Wspomnienie Lwowa to nie tylko dramatyczne daty, nie tylko smutek i żal. To także radosne, beztroskie chwile i dobra zabawa. Muzyka zmieniła klimat wieczoru na radosny. Tak więc Antek, a precyzyjnie rzecz ujmując, Walery Semeniuk zagrał na akordeonie, a Magdalena Stopa śpiewała - "baw się bracie, póki czas".
W tle, przejeżdżały pociągi do Lwowa jeden za drugim. "Podróżni muzycy" czarowali nas śpiewem i muzyką.
"Niech inni se jadą, gdzie mogą gdzie chcą,
do Wiednia Paryża Londynu
A ja się ze Lwowa nie ruszę za próg
Ta mamciu to skarz mnie Bóg ...
...Możliwe, że więcej ładniejszych jest miast
Lecz Lwów jest jedyny na świecie..."
Niewiele jest miast na świecie, którym poświęcono by tyle ballad, kupletów i piosenek, a których treścią jest nie tylko historia, czy też piękno geograficznego usytuowania, ale życie i obyczaje jego mieszkańców. Temu miastu na imię Lwów.
Dziś piosenka lwowska, tak jak i Lwów, przeżywa swój renesans. I zasługuje na to, tak jak zamojska publiczność na Dni Lwowa w Zamościu. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2008-11-28 przeczytano: 18918 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|