|
Jak to z Ziutą było. Rozmowa z DusząPo zakończonej imprezie "13 grudnia na rockowo" z udziałem grupy Shakin' Dudi poprosiliśmy o krótką rozmowę autora tekstów oraz gitarzystę zespołu - Dariusza Duszę.
Rozmowa z liderem zespołu- Ireneuszem Dudkiem, zostanie opublikowana w najbliższym czasie.
* * *
- Powiedz jak to z tą Ziutą było.
- Mam nadzieję, że chodzi ci o tekst, bo szczegółów o osobie wolałbym uniknąć. Była piosenka składająca się z czterech akordów. Nie, przepraszam, z sześciu, bo bym kompozytora obraził [śmiech]. I miał być tekst, który miałem przywieźć na próbę. Tylko tak się wieczorem złożyło, że jak jechałem wieczorem powstało jakieś zamieszanie towarzyskie i w efekcie ten tekst pisałem dopiero rano. Bardzo lubiłem pisać teksty, które miały puentę. Zacząłem pisać tę "Ziutę" rano, tak od siódmej do ósmej, jakoś szło, ale trzeba było lecieć na pociąg. No i na puentę nie było czasu. Myślałem, pokazać Dudkowi tekst, czy nie. On wziął popatrzył i powiedział, że cztery zwrotki wystarczą. Pewnie mu się uczyć nie chciało [śmiech]. No i tak to zostało.
- Spodziewaliście się, że ta piosenka stanie się wielkim przebojem?
- Nie, nie. Myśmy nie mieli żadnych oczekiwań związanych z Shakin' Dudi. To miała być jednorazowa impreza w Hali Parkowej, mieliśmy pograć rock'n'rolla, a potem grzecznie rozejść się do domu. Z racji tego, że koncert się spodobał, były kolejne zaproszenia, potem następne i następne. W ten sposób się to naturalnie rozwinęło.
- Czy masz sposób na pisanie przebojów?
- Generalnie pisząc piosenki i grając je, wydaje się, że coś zrobiłeś i to się będzie podobać. Po czym grasz to na żywo i całkiem inaczej to wygląda, nawet tobie się przestaje podobać. Są też takie utwory, na pierwszy rzut oka takie sobie, ale zagrane na żywo okazują się chwytliwe. Nie sposób jest ocenić co się będzie podobać, jest to wypadkowa zbyt wielu elementów. Na pewno nie da się takiej "Ziuty" napisać z premedytacją.
... a tak na marginesie chciałem dodać, że dzisiaj nasz perkusista zagrał zajebiste solo, zresztą jak zawsze. Odnośnie pozostałych kolegów nie powiem nic, bo grali tak jak zwykle, czyli miernie, przeciętnie [śmiech].
- Tak, tak, widziałem, że wasz saksofonista zamiast grać, chodził po scenie z instrumentem na ramieniu.
- A jesteś pewien, że to był gość z naszego zespołu? My przecież nie mamy saksofonisty. To pewnie był ktoś od was, miejscowy.
- Może masz i rację, pewnie pomyliły mu się próby.
- Ok., żarty na bok. Wszyscy zagrali bardzo dobrze, jak zwykle. Chyba było widać, że się dobrze bawimy na scenie, a chyba o to chodzi też.
- Czy wszystkie twoje piosenki powstawały tak szybko jak "Ziuta", czy nad jakimiś dłużej się zastanawiałeś.
- Raczej wszystkie powstawały szybko. Dwa pierwsze teksty "Au sza la la la" i "Opakowanie pierwsza klasa" powstały w pociągu, kiedy jechałem na pierwszą próbę. Pomiędzy jednym papierosem, a drugim. Nie wiem ile to trwa. To były takie nieskomplikowane, swobodne teksty, bez jakiegoś obciążenia. Nie było presji żeby coś mądrze napisać.
- Zaczynałeś w kapelach punkowych. Powiedz jak to się stało, że nagle zacząłeś współprace z bluesmanem i zaczęliście wspólnie grać.
- Byliśmy wtedy na dwóch różnych biegunach. Ale Dudek nie zaproponował mi grania bluesa, bo gdyby z taka propozycją przyszedł, to bym go wyśmiał. Widziałem go już kilka razy wcześniej jak gra i to co robił, było naprawdę fajne. Ta muzyka niespecjalnie mnie kręciła, ale widziałem, że fajnie gra, gra na żywo. A zadzwonił do mnie z propozycja nie grania bluesa, a grania rock'n'rolla. A przecież rock'n'roll i punk rock to tak naprawdę było to samo.
Ta muzyka była mi bardzo bliska. Zdzwonił koleś z Warszawy. Miły był i inteligentny, czyli udawał, i zaprosił. Powiedziałem, czemu nie. Tym bardziej, że ze Śmierci Klinicznej ja już się powoli wymiksowywałem. Wtedy rzeczy działy się w sposób bardzo prosty, nie było żadnej premedytacji. A co mi - pomyślałem - zagram, przecież grać umiem i przystojny do tego jestem [śmiech].
- No właśnie, czy to prawda, że jesteś najprzystojniejszym członkiem zespołu?
- Oczywiście, że to jest nieprawda, ale tak Dudek powiedział na scenie. Więc nie wiem, czy go dalej lubię.
- Wracając na chwilę do punk rocka. Słuchasz jeszcze takiej muzyki?
- Ja dalej lubię taką muzykę, dalej mnie ona kręci. Po dwudziestu latach nic się z moimi upodobaniami nie zmieniło. Nie będę ukrywał, że wolę kapele punkowe z tamtych lat, które były bardziej brudne no i przede wszystkim nie skomercjalizowane.
Teraz sprzedaje się jako punk rocka taki Offspring. Owszem, to jest fajne, ale muzyka podlega już regułom marketingu. Kiedyś to było bardziej szczere.
Z wielkim sentymentem wspominam WC z Miastka. Paru nastolatków, a dawali niezłego czadu. "Dyskoteka kurwoteka syf, pozabijać ich".
Teraz zespoły mają lepszy sprzęt, lepszy warsztat, ale nie mają już takiej szczerości.
Z Dariuszem Duszą rozmawiał Waldemar Brzyski autor / źródło: wald dodano: 2008-12-19 przeczytano: 18383 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|