|
Autoportret pisany wierszem - rozmowa z Marią DuławskąNależy do Związku Literatów Polskich. Jej domeną są fraszki, aforyzmy, wiersze, bajki, baśnie? i hymny. Skromnie mówi o sobie - nauczycielka polonistka. Mija dwadzieścia pięć lat działalności poetyckiej Marii Duławskiej.
- Swoją twórczość literacką określa Pani epidemią, która dopadła Panią dwadzieścia pięć lat temu i trwa do dziś. A wszystko za sprawą talentu, ambicji i pierwszej krytyki, zawartej w słowach: "Nie chodź po wytartych ścieżkach". Pani odnalazła swoje ścieżki. Jak to się wszystko zaczęło?
Maria Duławska - To zaczęło się dużo wcześniej, bo dwadzieścia pięć lat temu był debiut na łamach "Zielonego Sztandaru", zadebiutowałam fraszkami. Natomiast te słowa, które pani zacytowała, to są słowa Tadeusza Śliwiaka, który zrecenzował teksy, które mu przesłałam. Nie urwał mi głowy, ale właśnie dał wskazówki, bardzo mądre. Później byli inni, Marian Kawałko, Różański - kiedy założyliśmy Nauczycielski Klub Literacki. To co dzisiaj osiągnęłam, tomiki, które wydałam, utwory, które prezentowałam już jako tekst drukowany, to daleko pierwszym do nich.
- Jakie to jest uczucie, znajdować swoje utwory, wiersze, fraszki w antologiach wydanych w kraju?
Maria Duławska - Jestem dumna z tego, jestem zadowolona i szczęśliwa. Tak jak kiedyś, któryś z poetów powiedział, że "poeta żyje, czy pisarz żyje wtedy, kiedy jest czytany, bo mu się życie przedłuża w ten sposób". Sprawia mi to ogromną satysfakcję, że ktoś tam ze mną dzieli się moimi doznaniami i odczuciami.
- Światu objawiła się Pani fraszką, a fraszka to wyższy stopień wtajemniczenia, bo ceni słowo, i Pani go ceni. Skąd takie znakomite wyczucie i znakomity warsztat?
Maria Duławska - Od mistrza fraszki, Jana Sztaudyngera. Jego podglądałam. Wcześniej był Ignacy Krasicki: "Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka, wielbi urząd, czci króla lecz sądzi
człowieka". To była taka maksyma, którą z wiedzą szkolna wyniosłam. Literatura nie jest obca polonistce. Może nie aż tak bardzo, ale sięgałam do różnych twórców. Warsztat szlifowałam na Sztaudyngera fraszkach.
- Kieruje Pani, jako prezes, Nauczycielskim Klubem Literackim. Także społecznie udziela się Pani w zamojskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk. Ta działalność spowodowała, że ma Pani na swoim koncie 41 tomików, i kolejne dwa, czekają już na swoją promocję. Prezentowana tam jest także twórczość kolegów. Jak to się robi?
Maria Duławska - Nauczycielski Klub Literacki był wydawcą. Jako Klub mieliśmy numer ISBN-u i zabiegałam o różne dotacje od władz Miasta. Tak się niestety, "niestety" w dobrym pojęciu złożyło, że nie spotykałam się z murem obojętności.
- Czyli miasto lubi poetów?
Maria Duławska - Tak, w moim przypadku. Poza tym, ja jestem bardzo uparta i dociekliwa. Tak więc udało mi się, jako prezesowi NKL wydać czterdzieści jeden, najnowszy tom poezji jest czterdziesty drugi, a już w piątek wyjdzie mój następny zbiorek fraszek "Głową w mur".
- Zanim zaprosimy na wieczór autorski najnowszego tomu wierszy, "Niepokorność pejzażu", to chciałabym podkreślić jeszcze jeden wymiar Pani działalności. To są pomysły i idee poddane, a skierowane do młodzieży i dzieci. Są to konkursy poetyckie we współpracy ze szkołami, gdzie uczniowie słuchają wierszy zamojskich poetów, poetów z Zamojszczyzny, a potem malują do nich obrazy, czyli "Poezja słowem i pędzlem malowana". Dodatkowo podkreśla Pani, że "Zagłębie Poetów" - to Zamojszczyzna.
Maria Duławska - Tak. To są słowa Piotra Kuncewicza wypowiedziane w dniu, kiedy otrzymywałam nagrodę za działalność literacką, specjalną nagrodę "Głosu Nauczycielskiego". Piotr Kuncewicz, wówczas prezes Związku Literatów Polskich, oznajmił mi wówczas, że zostałam przyjęta w poczet członków Związku. W antologii wydanej przez Piotra Kulika jest napisane we wstępie, że Zamojszczyzna i Kielecczyzna to jest Zagłębie Poetów, ludzi twórczych. I rzeczywiście, kiedyś robiłam taki rekonesans ostatniego pięćdziesięciolecia i naliczyłam działających jeszcze i już nie działających ze względu na to, że "przeszli na drugą stronę tęczy", było ponad sto osób. Możemy się więc szczycić, że naprawdę są tu ludzie tworzący, dobrze piszący. Wystarczy popatrzeć, np. Piotr Szewc. Tu zdobywali szlify, poszli dalej i reprezentują wysoki poziom literacki.
- Kilkanaście lat temu był tomik "Łagodność słowa", bardzo poetycki wymiar tomiku, dedykowanego wówczas córkom. Czy najnowszy - "Niepokorność pejzażu" dedykuje Pani już wnukom?
Maria Duławska - Wnukom dedykowane są książeczki dla dzieci. Pierwszej wnuczce zadedykowałam "Zamojskie księżyce". Dwa lata temu wydałam "Zwierzajki" dedykowane wnukom bezimiennie. Są tam baśnie, bajki, zagadki i fraszki również. Natomiast te wiersze, które są już poważne, są dedykowane córkom.
- Była "łagodność", teraz jest "niepokorność" w tytule. Czy to Pani charakter przemawia przez te strofy?
Maria Duławska - Tak. Jestem spod znaku barana i najwidoczniej musiałam tutaj odkryć swoją taką przewrotną naturę, taką upartą. Nie to, że niecierpliwą, cierpliwą, dążącą do celu. Zresztą udaje mi się w życiu wiele rzeczy osiągnąć dzięki temu, że jestem wytrwała i również dzięki temu, że mogę spotkać ludzi bardzo życzliwych, chociażby przy przygotowaniu poniedziałkowej promocji tomiku, Zamojskie Towarzystwo "Renesans" wkłada ogromne serce. Dzięki temu Towarzystwu, które działa prawie dwadzieścia lat na terenie Zamościa, ludzie z artystyczna duszą mają szanse wybicia się, pokazania.
- Ma Pani także świetne relacje z artystami, ponieważ cechą szczególną Pani tomików są prace artystów plastyków i w ten sposób wprowadza ich Pani do literatury bo ozdabiają Pani wiersze.
Maria Duławska - Kiedyś byłam na ogólnopolskim plenerze w Szklarskiej Porębie i widząc prace plastyków, zaproponowałam żeby dali nam, poetom, swoje ilustracje. Na początku się najeżyli, bo każdy chciałby jakoś zarobić. Na następny rok wielu poetów miało już prace swoich kolegów - plastyków nauczycieli. W moich tomikach: "Zamojskie księżyce", "Łagodność słowa" i "Niepokorność pejzażu" znajdują się prace nauczycieli z Polski. Aktualnie - praca Klary Stolp jest na okładce, plus ilustracje, grafiki, które wykonała specjalnie do moich tekstów, będąc w szpitalu. Bardzo chętnie mi malowała, bo plastycy zrozumieli, że warto.
Chciałam kiedyś wydać w Zamościu taką serię pocztówek - "Pocztówka z wierszem", wiersz plus praca zamojskich plastyków. Jakoś zbrakło mi siły przebicia. Mam nadzieję, ze mi się to jeszcze uda.
- Czy łatwiej pisze się baśnie i bajki dla dzieci, czy trudniej fraszkę?
Maria Duławska - Nie mam problemu z napisaniem fraszki, bo wiem, co chcę napisać. Wiem, że jak napiszę, kilka razy ją poprawię to "leży mi", chociaż po ostatniej korekcie tomiku "Słowem w mur", część ulegała degradacji za sprawą wydawcy. Jeśli chodzi o baśń, o bajki dla dzieci - to już bardzo precyzyjny, bardzo wymagający odbiorca. Przygotowuję następną książeczkę z ilustracjami dzieci z konkursów. Nie jest problemem pisanie tak, jak dzieci chcą, żeby było im łatwiej uczyć się na pamięć i deklamować wiersze rymowane.
- Proszę o rekomendację tomu "Niepokorność pejzażu".
Maria Duławska - Na promocję tomiku zapraszam wszystkich mieszkańców Zamościa, którzy mają ochotę posłuchać dobrej muzyki w wykonaniu Jerzego Burdy i moich wierszy. Może także uda mi się wręczyć Państwu moje fraszki i aforyzmy. Będzie to w poniedziałek (6.12.) o 17.00 w Sali koncertowej Muzeum Zamojskiego. Serdecznie zapraszam.
- Dziękuję bardzo serdecznie za rozmowę. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2010-12-02 przeczytano: 4420 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|