|
Pujszo i Wyrwas: W życiu jak w kinie"Królowie życia" to barwny opis nietuzinkowych przygód dwójki młodych przyjaciół - Mariusza Pujszo i Piotra Wyrwasa, jakich doświadczyli za granicą, w pogoni za marzeniami. Promocja książki z udziałem autorów i bohaterów odbyła się w klubie księgarni "Efemeros" w Zamościu (18.07.).
We wstępie Mariusz Pujszo pisze m.in., że "dostali od losu to, na co zasłużyli". Dziś jest aktorem, scenarzystą, reżyserem i producentem filmowym. Piotr Wyrwas miał przed sobą dobrze zapowiadającą się karierę śpiewaka operowego. Rozliczne przeszkody stanęły temu na drodze. Po dwudziestu pięciu latach życia na zamku austriackich arystokratów powrócił do Polski i został sommelierem (doradcą w zakresie win).
Na pytanie który z nich miał/ma więcej szczęścia w życiu - Piotr Wyrwas wskazuje na Mariusza Pujszo. Ten odpowiada, że wierzy, że wszystko co najlepsze, jeśli chodzi o życie zawodowe, jest przed nim. Zawsze ufał, że los się odmieni a szczęście uśmiechnie się do niego. I do daje - życie polega na tym, że raz się jest na górze, raz się jest na dole. Natomiast w sukces trzeba po prostu wierzyć.
Piotr Wyrwas powołał się na przysłowie: Sami jesteśmy kowalami własnego szczęścia. Przyznaje, że nie dopilnował własnych spraw w ostatnich pięciu latach w Polsce. Było mu kiedyś lepiej, teraz jest trochę gorzej, ale także wierzy, że będzie mu lepiej.
W książce panowie chcieli pokazać historię emigracyjną młodych ludzi, którzy wyjeżdżają z Polski i zostawiają za sobą rodzinę, przyjaciół. Skazani tylko na siebie muszą zawalczyć o swój byt. Nie "cierpieli jednak za miliony". Ich status był odmienny od statusu typowej emigracji. W alkoholu nie topili smutków lecz pili wtedy, gdy chcieli się zabawić.
- Opowieść, zawarta w książce "Królowie życia", pokazuje nasze losy od 1981 r. do 1989 r. Skupiliśmy się na sytuacjach nieprawdopodobnych, wesołych i kompletnie zaskakujących - mówił Mariusz Pujszo. Kiedy o swoich zagranicznych przygodach opowiadali znajomym, słyszeli komentarz, że są one niczym ze scenariusza filmowego.
- To nasi przyjaciele nakłonili nas, wręcz zmusili abyśmy opisali je w książce - uzupełniał Piotr Wyrwas. Mówili, że są tak nieprawdopodobne, że nikt takich nie przeżył. I nie zawsze dawali wiarę.
Pech dopadł ich i przy książce. Kiedy zabrali się do pisania książki i mieli już 150 stron maszynopisu, po prostu go... zgubili. To ich nie zniechęciło. Książka pokazuje historię Piotra Wyrwasa, który był "w czepku" urodzony i historię Mariusza Pujszo, także "w czepku" urodzonego - jak twierdzą panowie. Z tą różnicą, że są to zupełnie odmienne losy. Splatały się czasem ze sobą, jeśli na to pozwalały finanse.
Piotr Wyrwas wyjechał do Austrii i trafił pod skrzydła jednej z najbardziej znanych arystokratycznych rodzin europejskich i zamieszkał na zamku, w oddzielnym skrzydle. Tymczasem przyjaciel nie miał gdzie spać, przebywając w Paryżu wraz ze swoim szwagrem.
Tu rozpoczęła się fascynująca opowieść Mariusza Pujszo jak trafił do okazałego lokum lesbijek w centrum Paryża i musiał podać się za kochającego inaczej, aby otrzymać pokój z jednym łóżkiem na całe dwa lata. To co zdarzyło się później to szereg zabawnych sytuacji, łącznie z tą, że kiedy spodziewał się nagranych na telefonie ofert pracy, okazało się być rozmowami Piotra Wyrwasa o jego wrażeniach z pobytu na ślubie księcia. Należy przyznać, że aktor odegrał znakomicie swoją rolę relacjonując tę historię.
Jak się okazało, nieco zazdrościł wystawnego życia jakie prowadził Piotr Wyrwas, i kiedy już panowie spotykali się by razem statystować w filmach francuskich, nieznającemu języka koledze robił mnóstwo psikusów.
Potem poznaliśmy zasady statystowania i rozlicznych przygód związanych z dostaniem się w kadr kamery, co zakończyło się kontuzją Alana Delona, ugodzonego kolbą karabinu przez grających policjantów, polskich rozrabiaków na planie filmowym. Było też m.in. o spotkaniu z wielką postacią kina - Burt Lancasterem, czy raczej wspólnym chrapaniu w loży paryskiej opery i obnażeniu Piotra Wyrwasa przed obliczem Sophie Marceau i oczywiście kamerą.
Największą wesołość publiczności wzbudziła przygoda, która stała się kanwą dla filmu "Francuski numer" w reżyserii Roberta Wichrowskiego, a związana była z "darmowym" podróżowaniem z Paryża do Salzburga, za pośrednictwem systemu "hallostop". Dostarczyła przyjacielem ogromnych emocji i zaowocowała chęcią pobicia prowadzącej auto Francuzki.
Mariusz Pujszo spełniał swoje marzenia statystując w prawie trzystu filmach, bawił się i czekał okazji zagrania roli życia. Zdarzyła się gdy podszył się za tłumacza Radosława Piwowarskiego. Ten pomysł po latach wykorzystał i napisał scenariusz, którym zainteresował Francoisa Velle i odniósł sukces w filmie wysokobudżetowym, komercyjnym. Po 11 latach starań zagrał główną rolę w "Królach życia" i objechał z filmem prawie cały świat.
Jak podkreśla, wszystko zawdzięcza Rosjanom, ponieważ pierwsze spotkanie z francuskim reżyserem miało miejsce gdy udawał Rosjanina statystując w filmie. I chociaż się wydało, Pujszo - autor scenariusza przekonał reżysera, że warto w niego zainwestować. To zmieniło bieg historii, a właściwie życie Mariusza Pujszo.
Tymczasem Piotr Wyrwas nawiązał bliższą znajomość, choć jak sam mówi, niezbyt chlubną z panią profesor tańca, a po rozstaniu z nią, poznał panią baronową skoligaconą z Habsburgami. Przyjął jej pomoc i zamieszkał na zamku z XV w. i od tego czasu wiódł luksusowe życie. Traktował arystokratów jak drugą rodzinę, oni jego - jak syna. Czasem wyskakiwał do Paryża i statystował w filmach. Zaliczył jeszcze niefortunną przygodę wybierając się w podróż w związku z przesłuchaniem w Metropolitan Opera w Nowym Jorku jako tłumacz profesora z tajnymi dokumentami do Pentagonu, który okazał się psychicznie chory. Zakończył podróż w celi więziennej dając koncert strażnikowi, ale utracił życiową szansę.
Jak stwierdził Mariusz Pujszo, Piotr Wyrwas nie wykorzystał w pełni swoich ogromnych znajomości i kontaktów. - Tak miało być - skomentował stwierdzenie były śpiewak operowy.
Każda opowiedziana historia, zarówno przez Mariusza Pujszo, jak i przez Piotra Wyrwasa budziła salwy śmiechu wśród słuchaczy, którzy przyjęli zaproszenie na promocję książki. Wśród gości m.in. żona Mariusza Pujszo, mama Grażyna, która ukończyła szkołę średnią w Zamościu, a potem wzięła tu ślub cywilny w Ratuszu z lotnikiem stacjonującym w TSWL. Zawsze były jej bliskie podróże i sztuki artystyczne. Tak więc syn bez problemu otrzymał błogosławieństwo i ruszył na podbój wielkiego świata.
Mariusz Pujszo mocno podkreślał, że najważniejsze to mieć na siebie pomysł i marzenia. Teraz oczekuje już tylko na Oskara, a zdobycie go uważa za dużo łatwiejsze niż zagranie głównej roli we francuskim filmie. Kto ośmieli się powiedzieć, że to nie jest możliwe?!
W planach aktora, scenarzysty i producenta film historyczny z epoki napoleońskiej. Zresztą obydwaj panowie nadal widzą się tylko i wyłącznie w...filmach jako aktorzy. Mariusz Pujszo nadal zabiega o realizację filmu "Bracia Kowalscy" na terenie Zamościa i Klemensowa. A jak to w jego życiu, przeszkody się piętrzą. Podobnie rzecz ma się z filmem "Komisarz Blond i wszystko jasne", do którego napisał scenariusz i zagrał główna rolę, a który jeszcze nie trafił do kin.
"Królowie życia" Mariusza Pujszo i Piotra Wyrwasa, wydane przez Kurka Wodna Productions Sp. z o.o., Warszawa 2011, już do kupienia w klubie księgarni "Efemeros" w Zamościu. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2011-07-21 przeczytano: 16423 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|