www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w środę, 4 grudnia 2024, w 339 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Barbary, Krystiana, Berny, Piotra, Chrystiana.
Grudniowe przysłowia: Święta Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Zapowiedź


- - - - POLECAMY - - - -




Jazz to prawdziwa sztuka - rozmowa z Tomaszem Bielskim

Talent, wykształcenie i dorobek muzyczny pozwoliły mu na założenie zespołu Tomasz Bielski Quartet. Jego błyskotliwe aranżacje godzą możliwości orkiestry symfonicznej ze swobodą wypowiedzi muzyków jazzowych. Zostały zaprezentowane kilkakrotnie na koncertach jazzowych w Filharmonii Narodowej w Warszawie oraz dwukrotnie, z "Namysłowiakami", w Zamościu.

Wyraźnie zadowolony z "Koncertu swing band & orkiestra", cały czas uśmiechnięty, Tomasz Bielski opowiada co go zajmuje i co mu w duszy gra.

Teresa Madej - Nie było pana u nas całe pięć lat.

Tomasz Bielski - Musiałem zrobić coś nowego. Bardzo fajnie, że przyjechaliśmy. Orkiestra poradziła sobie znakomicie, choć nie był to łatwy materiał.

- Co pana zajmowało w ostatnich latach?

Tomasz Bielski - Poprzedni rok to koncert z Orkiestrą Symfoniczną w Dortmundzie. Myślałam, że będą lepiej grali. Tu lepiej zagrali. Autentycznie. Potem się tłumaczyli, że nie są jazzmanami. Ja mówię, że nie potrzeba być jazzmanem, tylko trzeba przeczytać nuty. Co to za różnica, czy będziemy grali Bacha czy Mendelsona. Najgorszy był dyrygent. To był Węgier, mówił po węgiersku i niemiecku, a ja mówię tylko po angielsku. (śmiech). To był kabaret. Więc musiałem się szybko kilku słów po niemiecku nauczyć, żeby im to powiedzieć. Jakoś to poszło.

- Nad czym pan pracował, poza aranżacjami, których dziś wysłuchaliśmy?



Tomasz Bielski - Trzy lata temu zrobiłem muzykę do filmu amerykańskiego - "Księżniczka". Wtedy nagrałem to z Orkiestrą Leopoldinum we Wrocławiu. Ogłoszony został konkurs, tak mi powiedział ten pan, który do mnie zadzwonił. Ja się do tego nie paliłem. Do konkursu stanęło ok. 30 kompozytorów z całej Polski. I wybrano mnie. Powiedziano mi, Tomek, tylko nie pisz jazzowo. Ale harmonię jazzową tam "wsunąłem", choć napisałem to w stylu trochę barkowym, trochę współczesnym. Jak wszędzie obostrzenia były finansowe, czyli kompozycja na orkiestrę do 30 osób. Skrzydeł za bardzo nie mogłem rozwinąć żeby napisać to na całą orkiestrę symfoniczną z chórem. W czasie nagrywania facet wpadł na pomysł, że chór by się przydał. Wieczorem usiadłem i dopisałem chórek do niektórych utworów. Ciekawe to było. Najlepsze jest to, że dostałem to wszystko napisane w punktach, żeby trzynaście scen zostało opisanych. Znam angielski, a wziąłem to do tłumacza przysięgłego aby to przetłumaczył i podpisał, aby nie było komplikacji. Do dzisiaj mi nie przysłali tego filmu.

- Ale zapłacili?

Tomasz Bielski - Z tym też był kabaret. Przyjechał producent, usiał koło mnie i pyta. Tomas dobra muzyka? Odpowiadam dobra. Więc za pazuchę sięgnął, wyciągnął kopertę, dał i koniec. To wszystko.

- Występuje pan tylko z Quartetem?

Tomasz Bielski - Prowadzę dodatkowo big band jedenastoosobowy jako Jazz Orkiestra. Też wprowadzam swoje wizje. Ale w tym kryzysie aby zagrać koncerty to ciężka sprawa. Ale napisałem też muzykę do teatru. To też piękny kabaret. Rozmawiam z choreografem i pytam: A co pan chce? A on odpowiada - Nie wiem. No ale co ma być? Mogą być jakieś tańce. A może być tango? A on - niekoniecznie. Wróciłem do domu i opowiadam żonie. A ona mówi: Daj sobie z tym spokój. Ale ja się zaciąłem i wykombinowałem wszystkie tańce jakie znałem: od paso doble włącznie z polką bawarską (śmiech). I to okazało się rewelacją. To było do teatru "Bajka". Bardzo się podobało.

- A ta zmiana harmonii w kompozycjach/standardach to z jakich powodów?

Tomasz Bielski - Przychodzi to z czasem. Każdy dojrzewa i w tym momencie wszystko się zmienia. Mam nowe spojrzenie na niektóre rzeczy. Napisałem też muzykę dla National Geographic o Parku Słowińskim. Pierwszy raz zobaczyłem co tam się dzieje. To film popularnonaukowy. Muzyka reżyserowi bardzo się podobała. Film był już zrobiony. I dodatkowa korzyść, dowiedziałem się o parku wielu ciekawych rzeczy.

- Jak pan zaczynał swoją karierę kompozytorską?

Tomasz Bielski - Pierwsza rzecz jaką napisałem była dla Krzysztofa Kieślowskiego. To było najpiękniejsze. Siedzimy w studiu i on mnie pyta: Czy to naprawdę jest stereo? Tak panie Krzysztofie, są dwie kolumny. Acha, dobrze. Wtedy robiłem film popularnonaukowy o planecie Ziemia. Zrobiłem muzykę i odłożyłem ad acta. Potem miało być coś więcej. Jeśli chodzi o reżysera, to wspaniały reżyser. Jedna rzecz, której on nie za bardzo lubił to muzyka. Muzykę w filmie traktował na ostatnim planie. Ja wtedy byłem dość młody i to wycezelowałem to dokładnie, a to kwartet smyczkowy, a tu dziewczyna śpiewa, elektronika, wszystko precyzyjnie. A w sumie to nie było po co.

- Najbliższe plany?

Tomasz Bielski - Mam dwa projekty do zrobienia. Chcą zrobić sztukę z filmu "Hallo Szpicbródka", gdzie nota bene brałem udział w nagraniu muzyki. A druga rzecz - dostałem propozycje, zastanawiam się, może ciekawą. Jest taki zespół "Celtyckie kobiety" - to są Brytyjki. Nie wiedziałem co to jest. Wszedłem do internetu, posłuchałem tego i zwątpiłem. One śpiewają acapella. Wychodzi jedna i śpiewa "Over the rainbow" i trzy kobiety dochodzą do niej. Po prostu, zatkało mnie. Czegoś podobnego nie słyszałem w życiu. Tak czysto, tak pięknie. Mam zrobić standardy, ale żeby ta harmonia nie była tak skomplikowana, troszeczkę prostsza. Jestem tego ciekawy.

- A plany z naszą Orkiestrą, z Tadeuszem Wicherkiem?

Tomasz Bielski - Mam pewien pomysł, ale musimy znaleźć trzy fajne dziewczyny śpiewające. To nie jest takie proste. Jest mnóstwo kobiet śpiewających super, ale żeby zaśpiewały to we trzy. To już problem. I drugi pomysł dla Tadeusza, żebyśmy zrobili festiwal jednego z najlepszych kompozytorów międzywojennych - Warsa. I piosenek z tego okresu. Opracowywałem teraz te piosenki do sztuki "Piosenki w Starym Kinie". Wars to absolutna rewelacja. Jak troszeczkę tę harmonię zmieniłem i poprosiłem mojego 84-letniego znajomego, który chodził na filmy w okresie międzywojennym w Warszawie, aby tego posłuchał. Posłuchał i powiedział, że bardzo mu się podoba, choć to facet, który dba, aby wszystko było zachowane jak wtedy. Z nim to wszystko omawiam.

- Jazz jest jednak panu najbliższy?

Tomasz Bielski - Dla mnie jazz jest prawdziwą sztuką, która jest tworzona na żywo lub ewentualnie można to zapisać. I wtedy mogę najwięcej powiedzieć. Tak np. możemy się śmiać z "Jeleni na rykowisku". Wszyscy się śmieją, ale facet, który to namalował to jest artysta, a później to powielane "pacyki". Tak samo jest z muzyką, można to powiedzieć lepiej lub gorzej. Jak mam możliwość, jak mi tam jeszcze w duszy gra - to siedzę i piszę. Ostatnio to siedziałem od świtu do nocy i cały czas coś pisałem. Jedna wokalistka jechała do Anglii i pisałem dla niej na big band. Napisałem ekspresem, bo planowała wyjazd w sobotę, a potem wyjeżdżała w czwartek.

Jeszcze o takiej śmiesznej rzeczy powiem. Któregoś dnia naprawiałem instrument w Warszawie. To było jedenaście lat temu. Ten "lekarz" od instrumentu mówi do mnie, że taki facet się do niego zgłosił, ma orkiestrę i czy bym mu nie pisał utworów. Ja mówię, że mogę napisać. Podałem mu kontakt. I facet zadzwonił do mnie i ja mu pisałem przez 7 lat nie widząc go na oczy. Tylko on do mnie dzwonił i prosił o 3, 4 numery. Ja mu to pisałem, wysyłałem na pocztę a zapłata przychodziła na konto. W końcu do niego zadzwoniłem i mówię, panie Eugeniuszu mam koncert w Filharmonii, może by pan przyjechał. Wysłałem mu bilety. Po koncercie podszedł do mnie i mi gratuluję. Nie znałem go, ale jak usłyszałem głos, w końcu z "ucha" żyję - to wiedziałem, że to on. Teraz też będę miał u niego koncert tylko z big bandem. Grają w nim bardzo fajni ludzie, teraz tak to się zmieniło, tylu młodych, dobrych muzyków.

- Pięć lat temu namawiał pan Tadeusza Wicherka aby wystartował w konkursie na dyrektora i dyrygenta "Namysłowiaków". Czy dyrektor Orkiestry Symfonicznej nie skarżył się na Zamość?

Tomasz Bielski - Nie, nie. Rozmawialiśmy prywatnie, jest zadowolony. Mówił, że wszyscy fajnie pracują. Tylko... filharmonii nie ma, o której mówił pięć lat temu.

- Dziękuję za rozmowę. Dziękuję za koncert.

Tomasz Bielski - Dziękuję.

* * *

Tomasz Bielski urodzony w Poznaniu, mieszka w Warszawie. Absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie; kompozytor, aranżer, flecista, saksofonista, ceniony muzyk studyjny. Występy w krajach skandynawskich (Finlandia, Norwegia, Szwecja), w klubach jazzowych w Niemczech i USA, na licznych festiwalach, scenach teatralnych, salach koncertowych krajowych oraz zagranicznych filharmonii. Posługuje się wieloma stylami w realizowaniu wizji muzycznych w komponowaniu i aranżowaniu muzyki do filmów i spektakli teatralnych.


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2012-02-07 przeczytano: 4331 razy.












- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet