|
Eurfolkowe remanenty267 tancerzy z zagranicy, 200 tancerzy "Zamojszczyzny", prawie 60 muzyków, 30 godzin koncertów na zamojskiej scenie festiwalowej, na płycie Rynku Wielkiego, w ogródkach kawiarni, w Szczebrzeszynie, Zwierzyńcu, Kawęczynku. XI "Eurofolk" w Zamościu obejrzało tysiące widzów.
Odbywający się w dniach od 17 do 22 lipca 2012r. XI Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny w Zamościu zakończył wielki finałowy koncert w niedzielny wieczór (22.07.). Przypomnijmy, że jedenastą edycję spotkań ze światowym folklorem zorganizowało Stowarzyszenie Miłośników Ludowego Zespołu Pieśni i Tańca "Zamojszczyzna" oraz Zamojski Dom Kultury. Jeszcze na początku lipca organizatorzy apelowali o wsparcie finansowe dla "Eurofolku". Wykorzystali nawet nietuzinkowe sposoby na poszukiwanie środków (statystowanie przez 3 dni w reklamie Kas SKOK-u z udziałem Artura Żmijewskiego - przyp. autora), które pozwoliłyby na pokrycie kosztów pobytu w Zamościu przez tydzień prawie trzystu tancerzy i muzyków z ośmiu krajów. Ich determinacja zakończyła się ogromnym sukcesem. Kilka tysięcy osób wykupiło bilety, czyli miejsca siedzące (w cenie 5 i 8 zł), kilkakrotnie więcej osób obejrzało koncerty zza barierek oraz z pozycji gości/klientów ogródków kawiarnianych usytuowanych na Rynku Wielkim w Zamościu.
Przed zamojską publicznością swój folklor zaprezentowały zespoły z: Ekwadoru, Francji, Hiszpanii, Litwy, Portugalii, Rosji, Rumunii, USA oraz ZPiT "Zamojszczyzna". I warto było spędzić popołudnia, a nawet wieczory przysłuchując się brzmieniom tradycyjnych instrumentów z kilku krajów świata. Taka okazja gdy grają: portugalskie reco-reco, litewskie kokle i trzcinie, rosyjskie domry i bałałajka, hiszpańskie kseremia (dudy), fobiol (flet), bandurria i kastaniety - zdarza się tylko raz w roku.
Gdyby nie "Eurofolk" nie poznalibyśmy i nie podziwiali, wprost nie zachwycali się niezwykłymi tańcami: ekwadorskiego Baletu folklorystycznego "Kallpanan" ("kroczący z siłą"), hiszpańskim bolero - w formach występujących w różnych regionach wyspy, a także tańcami jota, mateixe, fandago i copeo i cloggingiem, amerykańską formą taneczną powstałą w rejonie Appalachów i zawierającą wpływy europejskich osadników z Anglii i Holandii, tubylczych plemion i afrykańskich niewolników oraz tańcami z różnych okresów z historii USA, m. in. tańców pionierów, Charlestona, rock'n'rolla, country i swinga oraz skocznymi, do perfekcji opanowanymi tańcami syberyjskiej Rosji.
Nie dziwi więc fakt, że publiczność okrzyknęła XI edycję "Eurofolku" najlepszą z edycji i dała temu dowód śpiewając wraz z wykonawcami dwukrotnie "Sto lat" podczas finałowego koncertu. Wierna publiczność oklaskiwała i wprost wiwatowała na cześć tancerzy nie raz i nie dwa. Tę wspaniała reakcję na występy dostrzegli i podkreślali w wypowiedziach kierownicy zespołów, mówiąc, że takiej serdeczności i żywiołowej reakcji nie spotkali w innych miastach, w innych krajach. To cieszy także organizatorów. Wysoki poziom artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Folklorystycznego cieszy także sponsorów i dobrodziejów, w których rolę weszli, między innymi restauratorzy letnich kawiarni usytuowanych na Rynku Wielkim.
- Piotr Kubina, reprezentujący innych restauratorów z Rynku Wielkiego, którzy wspierali nas finansowo, proponował abyśmy festiwale organizowali co tydzień - mówi Anna Polska, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ludowego ZPiT "Zamojszczyzna", ponieważ wówczas mieszkańcy bardzo chętnie pojawiają się na Starym Mieście, a nie tylko w galeriach handlowych.
To prawda. Można mieć wrażenie, że zamościanie nie żyją tak mocno innymi wydarzeniami kulturalnymi jak "Eurofolkiem". Ale też festiwal ma bardzo rozbudowany program co czyni go niezwykle interesującym, zarówno dla uczestników, jak i dla widzów.
Po stronie uczestników odnotujemy nie tylko możliwość zaprezentowania swojej kultury i dziedzictwa folkloru z dala od swojego kraju, czasem z górą 7 tys. km, ale pokazania się podczas popołudniowych występów, wieczornych zabaw folkowych, koncertów kapel i wieczorach integracyjnych. Pierwszy z nich, dla przedstawicieli zespołów, obył się w Smak Story Restauracja &Caffe Club Państwa Kicyków, przyjaciół "Eurofolku". Kolejny to dyskoteka pod chmurką dla wszystkich uczestników festiwalu. Ponadto zespoły wystąpiły na rynku w Szczebrzeszynie i w Zwierzyńcu oraz w Ośrodku Wypoczynkowym "Przystanek Kawęczynek". Występ Portugalii w restauracji "Skarbiec Wina" przedłużył się do tego stopnia, że trzeba było zmienić kolejność występów podczas finałowego koncertu. O wieczornej lub raczej nocnej zabawie folkowej zespołu z Rosji" mówi się, że tańczyli na Rynku Wielkim z soboty na niedzielę do białego rana.
Po stronie widzów widzimy same plusy. Właściwie na "Eurofolk" czeka się, z roku na rok, coraz bardziej bo tak dobrą zyskał sobie już reputację. Mieszkańcy zżyli się z festiwalem do tego stopnia, że nie wyobrażają sobie by mogło go zabraknąć. Tłumnie przychodzą oklaskiwać paradę folkową i koncerty. Ta sympatia jaką mamy do naszych, często bardzo egzotycznych gości, przeradza się w wielką zażyłość. Tu wspaniałym przykładem niech będzie obiad wydany przez Rodzinę Romana Złomańczuka (sponsora - zabezpieczał transport zespołów) dla 46 członków zespołu Glog America z South Jordan z Utah we własnym domu. To zespół, który występując w różnych krajach wspiera także pomocą materialną potrzebujących. Przebywając na "Eurofolku" wsparł Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Krok za kokiem" i dał koncert dla dzieci w Ośrodku w Bondyrzu.
Z obecności zespołu rosyjskiego "Yunost" z Barnaułu (Ałaj, Syberia) skorzystał dr Kazimierz Chrzanowski, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu UM w Zamościu. Odbyło się spotkanie, które być może będzie podstawą do współpracy. Fakt, że w Zamościu odbywa się MFF "Eurofolk" przyciągnął do naszego miasta 9 Japończyków podróżujących po Polsce i uczących się polskich tańców ludowych. Miłośnicy polskiego folkloru z "kraju kwitnącej wiśni" odbyli dwa spotkania z tancerzami "Zamojszczyzny". Uczestniczyli także w "eurofolkowej" mszy św. i podziwiali koncert finałowy.
Oczywiście organizacja MFF "Eurofolk" to także ogromne zaangażowanie kadry i tancerzy "Zamojszczyzny". Kadra i tancerze pracuje na maksymalnych obrotach chcąc pokazać wysoki poziom "Zamojszczyzny", zarówno przed zamojską publicznością, ale także przed zagranicznymi widzami. Ich ambicją jest aby świetnie wykonane polskie tańce ludowe podobały się do tego stopnia by można było z rewizytą udać się do kraju jednego z zespołów. Nie wykluczone, że spotkanie z zespołem z Francji zaowocuje wyjazdem "Zamojszczyzny" w przyszłym roku do Dijon (Burgundia).
Ten wysoki poziom, artystyczny - ZPiT "Zamojszczyzny", organizacyjny - Stowarzyszenia Przyjaciół Ludowego ZPiT oraz ZDK powoduje, że w tym małym, daleko położonym, ale od zarania wielokulturowym Zamościu, takie przedsięwzięcie jak "Eurofolk" zyskało ogromne zainteresowanie. Nie trzeba dodawać, że przecież zamościanie otwarci są na kulturę, a widowiskowe, rewelacyjne koncerty znakomitych zespołów ludowych przenoszą to wydarzenie do poziomu wysokiej kultury, która przecież może służyć wszystkim - bawić dobrą rozrywką i nauczać tolerancji do innych narodów. Wrażenia artystyczne i duchowe - bezcenne! "Eurofolk" opłaca się wszystkim!
Portal Zamość onLine był patronem medialnym
XI Międzynarodowego Festiwalu Folklorystycznego "Eurofolk - Zamość 2012"
autor / źródło: Teresa Madej, fot. Wojciech Czerwieniec dodano: 2012-07-30 przeczytano: 15963 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|