|
Władza jak kadra i platforma Nachodzi wiosna! Nie oszukuję, naprawdę nadchodzi! Przynajmniej tak słyszałem. Nie pojawi się od razu, bo jeszcze po Wielkanocy zawitają do nas opady śniegu, ale jest duża szansa, że już w drugiej połowie kwietnia przyjdzie prawdziwa wiosna. Taka bezśnieżna, ze słońcem i temperaturami powyżej 10 stopni Celsjusza. Przyznają Państwo, że mając tak wesołą perspektywę można z uśmiechem na ustach przetrzymać czekające nas jeszcze przez jakieś trzy tygodnie mrozy, śnieżyce, silne wiatry oraz nieco łagodniejsze deszcze i duże zachmurzenie.
Podobną sytuację mamy w naszej piłce nożnej. Reprezentacja Polski jest przecież młoda i składa się z zawodników grających w uznanych ligach zagranicznych, osiągających tam największe możliwe sukcesy. Trener też jest ceniony w naszym środowisku piłkarskim, więc istnieje duża szansa, że EURO 2016 weźmiemy wręcz szturmem. Co prawda po drodze są eliminacje do Mundialu w 2014 roku, które w ubiegły piątek polscy piłkarze koncertowo schrzanili, ale w obliczu tak świetlanej przyszłości warto przeczekać tę i parę następnych kompromitacji. A jeśli ktoś mimo wszystko czuje się rozczarowany, niech posłucha wypowiedzi naszych zawodników i trenera. Oni nawet w blamażu umieją znaleźć plusy. W meczu z Ukrainą stanowiła je bramka autorstwa obrońcy, czyli Łukasza Piszczka, kilka innych sytuacji strzeleckich i ogólnie gra od 10. do 40. minuty. Pozostałe 60 i składająca się na nie bezradność, ślamazarność, brak pomysłu na rozgrywanie piłki i koszmarne popisy defensywy nie powinny mieć znaczenia. Tak jak nie miały przed tym spotkaniem wspomnienia z porażek w niedawnych towarzyskich meczach z Urugwajem i Irlandią. Ważniejsze jest to, że w ostatni wtorek chłopaki poradzili sobie z San Marino.
Inną analogię możemy dostrzec na naszym rynku medialnym. Od 5 kwietnia zacznie działać nowa platforma cyfrowa powstała z połączenia telewizji N i Cyfry+. Przedsięwzięcie wzbudzało wiele oczekiwań ze strony abonentów, którzy liczyli na ciekawą ofertę programową, ze sporą liczbą kanałów za rozsądną cenę. W tym gronie byli zwłaszcza kibice piłkarscy, chętni do oglądania na jednym dekoderze europejskich pucharów i lig krajowych, w tym polskiej. Tymczasem nici. Po długim oczekiwaniu władze platformy ogłosiły wreszcie szczegóły i okazało się, że oferta podmiotu o nazwie "nc+" (jakkolwiek z zewnątrz całkiem przyzwoita) w szczegółach jest popsuta, głupio podzielona na niespójne pakiety, a do tego wszystkiego diabelnie droga - znacznie droższa niż dotychczas.
To wszystko w czasach, gdy można sobie wybrać inną platformę cyfrową lub sieć kablową (choć w tym przypadku nie wiadomo jeszcze co się właściwie stanie w kwestii retransmisji pakietów Canal+) z niemal tak samo bogatą ofertą programową, jak również oglądać mecze w Internecie. Abonenci (a jest ich 2,5 miliona) się zdenerwowali, założyli specjalną grupę na Facebooku, zapowiedzieli masowe wypowiadanie umów i przechodzenie do konkurencji. Złośliwie wolą nieco mniej dobrych programów w dekoderze lub ogłaszają, że mogą się obyć bez kanałów Premium i pakietów Silver, Gold lub Platinum. Nie doceniają możliwości, jakie daje im nowy twór. Szefowie platformy są tym rozczarowani. Publicznie mówią, że jest im przykro i przekonują, iż abonenci mylą się twierdząc, że nc+ chce ich wydoić. "Klienci chcą oglądać dobre filmy, dobry sport i są w stanie za to płacić. Poza tym spędziliśmy miesiące na poznaniu stylu życia naszych klientów, potrzeb, tego co oglądają najchętniej. Przeprowadziliśmy testy na sporej grupie abonentów (...) Jak się okazało, reakcje pozwalają sądzić, że nie będzie źle" - przekonuje na łamach money.pl Beata Mońka, wiceprezes zarządu ds. Business Affairs, Communication & Branding nc+. Amen.
Te dwie opowiastki przyszły mi na myśl w ubiegły piątek, gdy zamojskie władze zorganizowały konferencję prasową w sprawie negatywnych wyników ekspertyzy dotyczącej przebudowy ulicy Królowej Jadwigi i możliwości popełnienia przestępstwa przez realizatorów inwestycji. Ekspertyza warta 6 tysięcy złotych była tak druzgocąca dla Zamojskiej Dyrekcji Inwestycji (nadzorcy przedsięwzięcia), jak i Przedsiębiorstwa Robót Drogowych (wykonawcy), że ratusz musiał zawiadomić prokuraturę. Okazało się, że "zastosowano wadliwy materiał na wykonanie warstwy podsypkowej, która winna być wykonana w technologii podsypki cementowo-piaskowej". Dlatego właśnie wystąpiły uszkodzenia, które skutkowały zamknięciem ulicy na kilka dni, wykonaniem bardzo prowizorycznej naprawy nawierzchni i koniecznością nowego remontu (prowadzonego też przez ZDI oraz PRD), w którym obecna kostka zostanie zastąpiona inną - ponoć lepszą.
Szesnaście dni wcześniej prezydent Marcin Zamoyski przekonywał, że winne są przede wszystkim polskie normy budowlane, które dopuszczają do tworzenia absurdów konstrukcyjnych. Ewentualne niedociągnięcia pod względem nadzoru nie są na pewno winą miasta.
Prezydent odpowiadał tak radnemu Wiesławowi Nowakowskiemu, który nie szczędził cierpkich słów na temat poszczególnych miejskich inwestycji. Bardzo sugestywnie opowiadał o swoich obserwacjach również z przeszłości, kiedy widział np. jak fatalnie ulica Królowej Jadwigi była budowana. Wtedy też zgłaszał ten fakt magistratowi, jednakże usłyszał, że wszystko zostanie dobrze zrobione. Wypisz wymaluj - "Będzie pan zadowolony" Kabaretu Moralnego Niepokoju. A to nie koniec, bo przecież żwirek w parkowych alejkach i Plantach także należy wymienić, gdyż zniszczyli go mieszkańcy świadomie ignorując rozmieszczone zakazy chodzenia po tych chodnikach. Pewnie myśleli, że ktoś je rozwiesił dla jaj.
Powiem tak: wiosna kiedyś przyjdzie, z reprezentacji odejdzie albo trener, albo piłkarze, a nc+ albo mocno obniży ceny, albo dostanie kopa w tyłek od swych dotychczasowych klientów. A co można zrobić z władzą?
autor / źródło: Robert Marchwiany dodano: 2013-03-28 przeczytano: 3887 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|