|
Sto twarzy Piotra Adamczyka - rozmowa z aktoremAktorem został dzięki Dustinowi Hoffmanowi. Piotr Adamczyk, zainspirowany jego rolami, postanowił zdawać do szkoły teatralnej. Ma za sobą role teatralne, na dużym ekranie i serialowe. Będzie tego około setki, a może więcej różne twarze, przeróżne role. Rola Jana Pawła II to dla niego Mount Everest, ostatnia rola Franka Szpaka w komedii "Wkręceni"? to wielka przyjemność i zabawa.
Dwoił się i troił. Udzielał wywiadu stacji radiowej i podpisywał autografy. Fotografował się z zamościanami by stwierdzić otoczony wianuszkiem wielbicielek i przedstawicielek mediów: Nie jestem tak jak Napoleon, który robił wszystko na raz. Jak masz na imię? Justynka? Przyobiecywał rozmowę po przywitaniu się z publicznością. Piotr Adamczyk, człowiek łagodnego serca, zakochany przecież (w filmie - w zamościance), uległ dziennikarkom i poddał się krzyżowemu ogniu pytań.
- Pana zdaniem jako aktora - Zamość to dobry plan filmowy? Sam w sobie - Starówka?
Piotr Adamczyk: Bardzo mało mamy tego typu pięknych miast. Zamość, poza tym, że szczęśliwym trafem ocalony w czasie wojny, to także został pięknie odrestaurowany. Takich miast mamy bardzo mało, powiem szczerze, że takich miast nie mamy. Mamy tylko Zamość. Zamość jest tylko jeden. Mam nadzieje, że po tym filmie, w którym to miasto zostało naprawdę ładnie pokazane, w prawdzie - w kilku tylko scenach, ale jednak filmowcy zauważą, że jest tu dobra architektura i jest to miasto niezwykle filmowe.?
- Czy ta rola wpasowała się w pana emploi? Lubi pan grać role komediowe, choć oczywiście nie chcę pana zaszufladkować.
Piotr Adamczyk: Lubię grać w komediach, ale nie tylko. Granie w komediach daje satysfakcję związaną z kontaktem z ludźmi. Bo jednak będąc aktorem teatralnym przede wszystkim, z teatru się wywodzącym lubię słysze jak reaguje widownia. Jeżeli na komedii publiczność reaguje śmiechem, to znaczy, że komedia jest dobra. Aż tak nieskomplikowane. Właśnie gromkiego śmiechu spodziewam się dzisiaj podczas premiery, prapremiery zamojskiej. Też się cieszę, że producent i dystrybutor zdecydowali się ukłonić w stronę Zamościa, za to, że nas tak Państwo miło przyjęliście. A mój udział tu i cała praca była bardzo przyjemna. Z Piotrkiem Wereśniakiem spotykam się nie po raz pierwszy, Bartka Opanię znam ze szkoły, za to nowym dla mnie odkryciem była praca z Pawłem Domagałą. To aktor z bardzo dobrym wyczuciem rytmu komediowego i myślę, że będzie odkryciem dla wielu widzów, choć nie jest to jego pierwsza rola. A film jest prostą komedią mającą za zadanie sprawić widzom przyjemność w kinie. Kino, kinematografia ma także za zadanie dać widzom rozrywkę. Ważne, żeby ta rozrywka była na jakimś poziomie. Ważne, by komedia była grana z wdziękiem. We Wkręconych staraliśmy się to zrobić. Staraliśmy się nawet być czasem odważniejsi niż zwykle. Śmiejemy się trochę z Niemców, śmiejemy się z nas samych. Dla mnie to była zabawa.
- Czy to była zasługa castingu czy wskazanie na pana?
Piotr Adamczyk: A to nigdy nie wiadomo, o to trzeba zapytać reżysera Piotra Wereśniaka. Ale myślę, że podczas tej naszej wspólnej pracy, podczas już dwóch filmów przyzwyczaił się. Mam nadzieję, że nie odzwyczai się po tym filmie i kiedyś jeszcze będę się mógł z nim spotka podczas pracy, bo bardzo lubię z nim pracowa. Jest to reżyser niezwykle otwarty na pomysły aktorskie. I my teraz siedząc na premierze będziemy pewnie często się trącać z kolegami łokciami: O, to nasz pomysł i przeszedł dalej. To takie momenty satysfakcji dla aktora, że mógł się wtrącić w coś więcej, niż tylko w swoją rolę.
- Wielu widzów kojarzy jednak pana z rolą Jana Pawła II. Czy ta rola zaważyła jakoś na pana życiu?
Piotr Adamczyk: Ja już tyle razy odpowiadałem na to pytanie. Odpowiadałem na forum publicznym. Nie odpowiem inaczej jak zawsze. Rola Papieża to był mój Mount Everest. Otrzymuję kolejne role, wciąż chcę się wspinać , ale najważniejsza góra, że tak powiem zdobyta.
- A rola gestapowca w "Czasie honoru"? Jak to jest gra
tak rewelacyjnie Niemca?
Piotr Adamczyk: Jeszcze się z tą rolą nie żegnam. "Czas honoru" będzie wracał na ekrany telewizorów. Cofniemy się trochę w czasie, bo będziemy gra
czas Powstania Warszawskiego. Więc nie wiem co zrobię z bródką, którą zapuściłem do kolejnej roli w serialu TVN "Sama słodycz". Gram samotnika, mężczyznę, który sparzył się życiem. Będę swój czas dzielił między dwie role - tę i Larsa Rainera.
- Czy nie wolałby pan być żołnierzem Armii Krajowej?
Piotr Adamczyk: Dla aktora to jest duża przyjemność móc widzów zaskoczyć, każdą kolejną rolą pokazać inną twarz. Tak staram się uprawiać swoje aktorstwo. We "Wkręconych" gram Franka Szpaka, bezrobotnego Ślązaka. Mam nadzieję , że rozbawi widzów i także w jakiś sposób zaskoczy.
- Chce pan grać różne role, nie szufladkować się ani jako aktor komediowy, ani dramatyczny?
Piotr Adamczyk: Póki co, mi się udaje. I mam nadzieje, że się to nie zmieni.
- A czy z "Przepisu na życie" wyniósł pan przepis na swoje życie? Zaglądamy za kulisy.
Piotr Adamczyk: Aktor także, mimo, że często wiele z siebie oddaje swojej postaci to taki nie jest. Myślę, że nie należy wyciągać wniosków na życie z seriali, filmów, literatury to raczej sztuka powinna podglądać życie. Jako młody człowiek często starałem się patrzeć na bohaterów filmów jak na przykład. Teraz wiem, że dobre filmy, realistyczne filmy, różnych gatunków w jakiś sposób odbijają życie, odzwierciedlają je, i dlatego każdy znajduje coś dla siebie, bo jego życiorys w pewnym miejscu gdzieś się tam splata z losami bohaterów.
- Kogo pan podglądał najbardziej?
Piotr Adamczyk: Kiedyś? Myślę, że zostałem aktorem miedzy innymi dzięki Dustinowi Hoffmanowi. W kinie "Śląsk" w Warszawie były takie cykle poświęcone aktorom. I urwałem się kiedyś na kilka dni z rzędu ze szkoły, żeby obejrze
wszystko z Dustinem Hoffmanem. Chociaż już wtedy miałem inklinacje aktorskie, bo chodziłem do Ogniska Państwa Machulskich przy Teatrze Ochoty. Ale zachwyt Dustinem Hoffmanem, jego kreacyjnym aktorstwem podstemplował moją decyzję, by startować do szkoły teatralnej.
- O jakiej roli pan marzy?
Piotr Adamczyk: Trochę dużo tych pytań. Z rozmowy o "Wkręconych" robi się wywiad życia. Nie marzę o żadnych konkretnych rolach. Czasem mam jakieś obserwacje życiowe i chciałbym coś z nich zrealizować w roli. Często tak bywa, że aktor ma szansę nagiąć nawet już napisaną historię i sprzedać swoje pomysły.
- Czym różni się ta komedia od innych? Jak można zachęcić do obejrzenia tej komedii?
Piotr Adamczyk: Mam nadzieję, że niczym nie różni od dobrych komedii, czyli po prostu każdy widz będzie się dobrze na "Wkręconych" bawił. Tutaj trochę odważniej śmiejemy się z Niemców, co jest może nowością. Śmiejemy się z samych siebie i mam nadzieję, że poza tym udało nam się uchwycić aktualność i jakąś część polskiej rzeczywistości.
- Dziękujemy za rozmowę.
Piotr Adamczyk - Dziękuję. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2014-01-12 przeczytano: 6590 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|