Krzysztof Dobosiewicz o Tadeuszu Wicherku

- Z dyrektorem Wicherkiem raz skrzyżowaliśmy szpady - mówił dyrygent Krzysztof Dobosiewicz z Finlandii. Jego znajomość z dyrektorem Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego zaowocowała wyjątkowym koncertem jubileuszowym XXXV Zamojskich Dni Muzyki.

Po mistrzowskim koncercie z okazji 35. edycji ZDM o kulisy doboru programu pytam Krzysztofa Dobosiewicza, który podczas wykonania Symfonii Mozarta dał z siebie wszystko, i jeszcze więcej.

- Czy dobór dzieł zaprezentowanych słuchaczom podczas jubileuszowego koncertu to pana zasługa?

Krzysztof Dobosiewicz: Pan dyrektor Wicherek zapraszając mnie chciał koniecznie mieć w programie Koncert fletowy Mercadante. Bardzo lubi ten koncert. Przywiozłem ten koncert i nuty sprezentowałem panu dyrektorowi. Natomiast ja koniecznie chciałem zagrać Symfonię g-moll. Pomyślałem też, że może wejść z Brahmsem, ale mi się nie składał z Mercadante, bo to jest klasyka klasyki. Od samego początku też chciałem Rossiniego. Tu mieliśmy małe skrzyżowania szpad z dyrektorem ale porozumieliśmy się. Miał być Salieri, ale on już był grany - więc bardzo się ucieszyłem, że mogłem zagrać Rossiniego. Naprawdę bardzo dobrze mi się tu grało. Było bardzo dużo ludzi. Są w kościele małe problemy, bo "odbicie jest jakby podwójne", na szczęście była publiczność i to już nie przeszkadzało. Na próbie generalnej byliśmy w kłopocie "w szybkich tempach", bo zaczęła się robić "kaszanka". Uratowała nas publiczność, zresztą wspaniała. Łatwiej było grać.

Ja już planuję kolejny przyjazd, bo tu jest bardzo pracowita orkiestra. Muzycy chcą grać i chcą grać klasykę. Myślę już także aby zrobić koncert: Haydn, Mozart i Beethoven. Koncert Mozarta na skrzypce, uderzyć tak solidnie, aby "blacha" pograła w tej orkiestrze "blacha" jest znakomita. Muszę to wykorzystać. Grałem już z nimi dwa razy: jeden jazzowy projekt i muzykę z horrorów.

- Jak się panowie poznaliście? W Polsce czy w Finlandii?

Krzysztof Dobosiewicz: Poznaliśmy się przez mojego kuzyna dyrygenta, z którym Tadeusz Wicherek współpracował w Mikkeli w Finlandii, gdzie ja zamieszkuję. Dyrektor Wicherek tam występował i nagrał płytę. Potem były nasze maile. Spotkaliśmy się przypadkowo w Sali Kongresowej na koncercie muzyki filmowej. Pan Wicherek poprosił mnie o koncert muzyki z horrorów i tak zaczęła się nasza współpraca.

- Przypomnę wypowiedź Tadeusza Wicherka sprzed lat. Powiedział wówczas, że chciałby aby inni dyrygenci pracowali z "Namysłowiakami", co pozwoli muzykom na rozwój a zamojskiej publiczności na poznanie innych wspaniałych muzyków i dyrygentów.

Krzysztof Dobosiewicz: To jest naprawdę mądre. Ja się bardzo z tego cieszę. Zdarza się orkiestra, której dyrygenci pilnują jak małych piesków. Boją się, że ktoś im ją ukradnie. Pan dyrektor Wicherek nie ma z tym problemu bo sam cieszy się dużą popularnością wśród muzyków. I on się nie obawia, że ja przyjdę i zaszaleję i będą mnie wszyscy kochać. To jest naprawdę człowiek, który wie co robi. Powiem po warszawsku - szacun.

- W Zamościu padło stwierdzenie, że "Tadeusz Wicherek światową batutę ma", nie tylko z powodu jego sławy i umiejętności, sposobu prowadzenia orkiestry ale też i pomysłów, które realizuje wraz z "Namysłowiakami".

Krzysztof Dobosiewicz: Tak, jest otwarty na wszystko. W obecnych czasach to jest klucz do przyszłości. Naprawdę myśli bardzo, bardzo mądrze.

- I to się opłaca wszystkim. Orkiestra jest znakomita i zaproszenie na koncert do Werony nie wzięło się bez powodu. Zaowocowały lata pracy dyrektora i dyrygenta Wicherka.

Krzysztof Dobosiewicz: Ten wyjazd warto wykorzystać. Koncert we Włoszech to pieczątka na całe życie. O takie wyjazdy to się orkiestry biją. W obecnych czasach muzykom jest ciężko o pracę bo orkiestry są rozwiązywane. Pomagam jednej orkiestrze w Finlandii bo ma problemy. Otrzymała pięcioletnie ultimatum, czwarty rok mija i niewiele się zmieniło. Politycy grożą jej likwidacją. Mają przepiękną salę koncertową a nie mają publiczności.

- U nas jest na odwrót. Jest piękna orkiestra, jest publiczność a nie ma sali koncertowej z prawdziwego zdarzenia.

Krzysztof Dobosiewicz: Miejmy nadzieję, że się doczekacie. Do tego momentu trzeba grać po kościołach bo to też jest piękne. Także muzykę sakralną.

- Dzisiejszy koncert raczej nie byłby tak wspaniały w Sali siedziby Orkiestry.

Krzysztof Dobosiewicz: Byłoby bardzo trudno, i grać i słuchać.

- Gratuluję koncertu, dziękuję za rozmowę i mam nadzieje, że pan zawita do nas ponownie.

Krzysztof Dobosiewicz: Taką mam nadzieje. Mam już tysiąc pomysłów. Dziękuje bardzo.

Zobacz podobne:
     Koncert Galowy 40. Zamojskich Dni Muzyki z "Halką" Moniuszki / 2019-09-25
     40. ZDM: Wiwat Moniuszko! / 2019-09-23
     40. Zamojskie Dni Muzyki - coroczne święto melomanów / 2019-09-16
     39. Zamojskie Dni Muzyki / 2018-09-21
     Namysłowiacy, Klaudia Kudełko i Filharmonicy Wołyńscy na 37. ZDM / 2016-09-20
     37. Zamojskie Dni Muzyki / 2016-09-10
     36. ZDM: Konstanty Andrzej Kulka w koncercie z Namysłowiakami / 2015-09-27
     36. Zamojskie Dni Muzyki / 2015-09-17
     Klasyka klasyki, czyli koncert jubileuszowy Zamojskich Dni Muzyki / 2014-10-01
     35. Zamojskie Dni Muzyki / 2014-09-22
     Jazz and Swing Forever / 2014-05-01
     34. Zamojskie Dni Muzyki: Mefisto u franciszkanów / 2013-10-06
     34. Zamojskie Dni Muzyki - program / 2013-09-26
     33. Zamojskie Dni Muzyki: O miłości symfonicznie / 2012-10-10
     Koncert 33. Zamojskich Dni Muzyki / 2012-10-02
     Wiolonczelowy Chopin w Zamościu / 2010-10-17

Warto przeczytać:

[do góry]