www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w sobotę, 23 listopada 2024, w 328 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Adeli, Klemensa, Felicyty, Oresta.
Listopadowe przysłowia: Katarzyny dzień jaki, cały rok taki. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




"Żelaźni" - ptakom podobni

Latania na samolotach nie da się porównać z niczym innym na świecie. Jest to uczucie absolutnej swobody i wolności oraz poczucie panowania nad przestrzenią - tak mówią piloci polskiej Grupy Akrobacyjnej "Żelazny" - Wojciech Krupa i Artur Kielak.

Najlepsi z najlepszych, piloci/akrobaci latający "skrzydło w skrzydło" trenowali na lotnisku Mokre. Ich popisy oglądało kilka setek widzów. Wszyscy wstrzymywali oddech, wszyscy trzymali za nich kciuki.

Przylecieli ze swojej bazy koło Poznania na zaproszenie Mariusza Pujszo - reżysera, aktora i właściciela Pensjonatu "Pujszany" w Wiszenkach k. Skierbieszowa. Jeśli są przystojni mężczyźni w swoich latających ZLIN 50 - to muszą być śliczne kobiety.

Już przed wieczorem, tuż nad Skierbieszowskim Parkiem Krajobrazowym i nad głowami panien, kandydatek do tytułu Miss Wakacji "Gentlemana" pokazali się ponownie, kreśląc serca dla wszystkich.

Wreszcie wylądowali ... i zgodzili się na rozmowę. Wcześniej grupa fanów okupywała lidera Wojciecha Krupę, oczekując plakatu z autografem. Na pierwszy ogień poszedł najmłodszy z akrobatów powietrznych - Artur Kielak, lat 29.



- Ile ma pan za sobą godzin w powietrzu?

Artur Kielak - 3200 godzin. To mój życiowy nalot. Tym się legitymuję.

- Kiedy pan zaczął latać?

Artur Kielak - Miałem szesnaście lat. W Krośnie zrobiłem trzecią klasę pilota szybowcowego, potem zacząłem skakać ze spadochronem w aeroklubie warszawskim, a później były już samoloty. Postanowiłem, że będę szkolił się w Stanach Zjednoczonych. W szkole lotniczej w Los Angeles - Air Desert Pacyfic zrobiłem amerykańską licencję zawodową, latałem m.in. jako pilot demonstracyjny dla fabryki Cessny, zajmowałem się oblotami technicznymi, lotami demonstracyjnymi dla klientów i "przewozywałem" te samoloty przez Atlantyk i po Europie.

- Czy pan bardzo się bał, boi, będzie bał?

Artur Kielak - Nie bałem się, nie boje się i nie będę się bać. Strach paraliżuje, nie pozwala trzeźwo oceniać tego, co robimy. My jesteśmy w pełni świadomi tego, co robimy. Możemy mieć jakąś obawę przed czymś nieznanym, przed jakąś awarią. To jest głęboko w głowie zakorzenione, że jeżeli nawet coś się przytrafi, to ja o tym myślę, staram się wszystko analizować.

- Najniższy lot?



Artur Kielak - Nie mówimy o takich rzeczach. Wyznacza się dolną granice pokazów, przy locie normalnym i locie odwróconym. W normalnym jest 50 m, w odwróconym 100 m. To ustala komisja pokazów międzynarodowych lub aeroklubowa. Czasami "kręci" się niżej, wykonując lot koszący nad sama ziemią, nad płytą lotniska. Latać nisko nie ma sensu, bo ludzie stojący z tyłu nie widzą samolotu. Oczywiście, że można lecieć na wysokości metra. Należy brać pod uwagę "termikę" - takie gorące dni jak dziś - niżej można sobie pozwolić w dobra pogodę, równowaga stała, wieczór - powietrze nie pracuje, nie ma turbulencji - jest "masło" w powietrzu - jak my to nazywamy.

- Człowiek rodzi się do latania?

- Ja zawsze chciałem latać.

- A co na to żona i dzieci?

Artur Kielak - Nie mam żony, nie mam dzieci. Poświęcam swoje życie, żeby się doskonalić, żeby coś osiągnąć. Nie widzę teraz możliwości pogodzenia tego z życiem rodzinnym.

- A chciałaby pana jakaś kobieta, skoro pan ryzykuje w każdej sekundzie życia?

Artur Kielak - Nie wiem, trzeba by zapytać jakąś kobietę.

- Czy ma pan spisany testament?

Artur Kielak - Nie! Uśmiecha się.

- Jak wygląda selekcja do Grupy Akrobatycznej "Żelazny"?

Artur Kielak - Są trzy typy akrobacji: akrobacja podstawowa, średnia i wyższa. Trzeba zdobyć te uprawnienia, nabrać doświadczenia w zawodach, czyli najlepiej coś wygrać, wykazać się talentem czy chęcią robienia tego, bo to ma sprawiać przyjemność. Potrzebne jest obycie z publiką, czyli człowiek się nie stresuje, nie spala. Jak mówi mój lider - Wojciech Krupa - najlepiej obserwuje się pilota na zawodach, jak lata, jaki ma styl. W lotach, w szyku - to ma być precyzja i nie ma pokazywania charakteru - partnerstwo i współpraca, bo każdego życie jest w twoim nadgarstku.



- Czy dużo jest w Polsce takich pilotów jak pan?

Artur Kielak - W Polsce jest ok. dwanaście tysięcy pilotów. Czynnie latających pilotów/akrobatów na zawodach było dziesięciu. Niedużo osób chce się tym zajmować.

- To dlatego, że ryzyko jest tak duże?

Artur Kielak - Nie, nie powiedziałbym żeby ryzyko było duże, ryzyko jest wyważone. Dla kogoś z zewnątrz wydaje się, że robimy nie wiadomo jakie rzeczy, natomiast dla nas to jest codzienność, tak jak człowiek idzie do biura, to my wsiadamy do samolotu. Większość zespołów akrobacyjnych świata miała katastrofę, otrząsała się z niej i latała dalej. My tak samo latamy dalej, chcemy coś tworzyć, latać i cieszyć się tym, a przy okazji cieszyć publiczność. W tym wszystkim najważniejsze jest latanie, nie popisy, nie wywiady. Zajmuję się tym zawodowo, hobbystycznie i wszystkie wolne chwile spędzam na lotnisku. To jest, jak jazda na rowerze. Każdego dnia człowiek uczy się czegoś nowego. To nie jest tak, że spoczywa się na laurach, nigdy się wszystkiego nie wie. Wielu doświadczonych pilotów, nawet bardzo "pokazowych" ginęło, bo zjadała ich rutyna, poniosła wyobraźnia w pewnym momencie, gdzie się wydawało, że to jest niemożliwe.

- Kto jest pana nauczycielem?

Artur Kielak - Lider i trener Wojciech Krupa.

- Dziękuję - życzę tyle samo lądowań co startów!

* * *

Kiedy niebo było już czyste od znaków i dymów pozostawionych przez akrobatów "Żelaznego" a Wojciech Krupa (lat 43), podpisał ostatnie plakaty, poprosiłam pana pułkownika o rozmowę.

- Czy wszyscy piloci/akrobaci w Grupie "Żelaznego" są tak przystojni? /Pan Wojciech zrewanżował się komplementem - gentleman w każdym calu./ Moglibyście panowie na castingach wystartować, bo w samolotach tego nie widać.

Wojciech Krupa - Absolutnie, jesteśmy elitą - tym słowom towarzyszył przemiły uśmiech.



- Jak pan robi selekcję do "Żelaznych"?

Wojciech Krupa - Selekcja jest bardzo poważna. Każdy pilot musi pokazać, że pod dużym ciśnieniem, pod dużą presją, czyli oglądających ludzi, nie wykona błędnego ruchu, ciśnienie wewnętrzne nie przekroczy pewnego pułapu, który powoduje błędy a te błędy złe rzeczy.

- Czy każdy ma testament w szufladzie?

Wojciech Krupa - Nie! Absolutnie. Jest to ekstremalny sport, ale to jest robione tysiące razy. Dużo ćwiczymy na lotniskach, na których stacjonujemy. Ludzie piszą pozwy, bo za głośno, ale gdzieś trzeba się tego nauczyć. Nie uda się umieć bez nauki. Musimy odbyć setki lotów treningowych.

- Skąd się bierze pasja do latania, ekstremalnego latania, z mleka matki?

Wojciech Krupa - Mój ojciec był mechanikiem na samolotach odrzutowych, był w wojsku. Dostał od dowódcy piękną książkę - "Samoloty świata", i ja na tej książce, mając siedem lat uczyłem się czytać.

- Panie Wojtku, ile ma pan wylatanych godzin?

Wojciech Krupa - Dużo. Dużo, około trzech tysięcy, z tego 1500 na MIG 21 - broniąc Ojczyzny, 600 na TS -11 Iskra - szkoląc młodzież, reszta w aeroklubie - w akrobacji. Czterokrotnie byłem mistrzem Polski, w Europie dwa razy brązowy medal miałem.

- Czy latanie uzależnia?

Wojciech Krupa - Tak, wciąga. Widać to po tym, jak moja małżonka mówi: Widzę, że dawno nie latałeś - bo ja zacząłem troszeczkę szarżować samochodem. Jak sobie polatam, jak teraz, to samochodem jeżdżę, jak przepisy mówią.

- Która figura jest najtrudniejsza?

Wojciech Krupa - Nie ma trudnych figur, są skomplikowane, ale my je ćwiczymy do upadłego. My przed każdym lotem chodzimy, pokazujemy sobie, gadamy. Są przepracowane w każdym szczególe.



- Czy to wszystko dla pieniędzy?

Wojciech Krupa - Nie do końca. Samoloty, które wypożyczamy na czas pokazu, musimy odpracować. Pieniądze, które bierzemy za pokaz pokrywają koszty wynajmy.

- Nie ma pan jeszcze prywatnego samolotu?

Wojciech Krupa - Jeszcze nie. Mam nadzieję, że będzie, np. Ekstra 300.

- Zaczynał pan od plastikowych?

Wojciech Krupa - Tak. Potem były tekturowe modele, potem były samoloty modelarskie, puszczane. Potem poszedłem do Liceum Lotniczego w Zielonej Górze, potem byłem oficerem WP, dosłużyłem się pułkownika, kupiłem F 16, przygotowałem Bazę Krzesiny i w dniu przyjęcia Bazy - poszedłem do cywila.

- Czy F- 16 to udany zakup?

Wojciech Krupa - Przyprowadziłem je, testowałem, latałem w Stanach na próbach. W 1998 r. jako jeden z trzech polskich pilotów, miałem okazję wykonać loty na F-16 i pisać o nich opinie. Myśmy zamówili bardzo skomplikowany model samolotu. Takich modeli, który w tej chwili użytkujemy - pomimo złych opinii - to nawet Francja nie posiada. To naprawdę dobry samolot.

- Opinia publiczna ma złe zdanie, jak pan to wyjaśni?

Wojciech Krupa - Każdy internauta jest najmądrzejszy, nic o F-16 nie wiedząc. Takie możliwości posiada samolot, który kosztuje cztery razy więcej. W F-16 były błędy komputerowe, bo to bardzo skomplikowany samolot. One zgłaszały awarie i pilot nie mógł tego zignorować.

- Co jest najtrudniejsze podczas lotu? Kto zwodzi - maszyna czy człowiek?

Wojciech Krupa - Emocje! Samoloty są trochę stare. Szukamy sponsora strategicznego na nowe samoloty.

- Co mówi żona o pana lataniu?

Wojciech Krupa - Żona nie lubi chodzić na pokazy. Mówię do niej, nie mów do mnie wybieraj - lotnictwo albo ja, bo będzie problem.

- Jak się pan oświadczał swojej żonie - to w powietrzu, czy na ziemi?

Wojciech Krupa - Ja jej powiedziałem, żeby sobie kupiła parasol, jak chce mieć lotnika za męża, bo jak będzie ładna pogoda, to mnie w domu nie będzie. I tak trzymamy, parasol ... bo jak jest brzydka pogoda, to nie mogę polecieć.

- Nie wiem czy życzyć panu ładnej czy brzydkiej pogody, ale życzę tyle samo lądowań co startów!

Wojciech Krupa - Dziękuję - to bardzo ważne!


autor / źródło: Teresa Madej
dodano: 2008-07-18 przeczytano: 32767 razy.



Zobacz podobne:
     Wygraj wejściówkę na film pt. "Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości" / 2012-08-27
     Pujszo jako komisarz Blond już w kinie / 2012-08-18
     Mariusz Pujszo ponownie w Cannes / 2012-05-30
     Ci wspaniali mężczyźni: Mikulski, Dziędziel i kpt. Wrona / 2012-02-26
     Nie tylko o miłości: Zawadzka, Wojciechowska i Rabaczewska (Doda) / 2012-02-24
     Z laureatami i organizatorem o "Sukcesie Roku 2011" / 2012-02-23
     Zamość na Gali Osobowości i Sukcesy Roku 2011 / 2012-02-21
     Statuetka "Sukces Roku 2011" dla Zamościa / 2012-02-16
     Pujszo i Wyrwas: W życiu jak w kinie / 2011-07-21
     Mariusz Pujszo i "Królowie życia" w "Efemerosie" / 2011-07-11
     Mariusz Pujszo promuje Polskę w Cannes / 2011-05-30
     O sobie: Minge, Grochola, Resich-Modlińska, Torzewski i Turski / 2011-03-07
     Statuetki za "Osobowość 2010 Roku" wręczone / 2011-03-03
     Mariusz Pujszo i jego książka "Królowie życia" / 2011-02-18
     Widowiskowa impreza lotnicza już w czerwcu / 2011-02-10
     Mariusz Pujszo idzie po Oscara / 2010-05-25
     Miss Air Show w Pujszanach / 2010-05-18
     Piotr Zelt: Aktorstwo to sinusoida / 2010-02-23
     Katarzyna Sowińska: Wyznania celebrytki / 2010-02-20
     Marek Włodarczyk: Zeznania komisarza Zawady / 2010-02-14

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet