|
Sycylia. Wakacje "Zamojszczyzny" cz. 2Włochy (5-16 sierpnia)
III Calabria Festival - koncerty: Frascineto, Mormanno, Spezzano Albonese
III Folk International Festiwal Leonforte Sycylia
Tego lata trzecia grupa, licząc od najstarszej, reprezentowała naszą "Zamojszczyznę" w słonecznej Italii oraz na Sycylii.
Podróż, choć była męcząca i dość niewygodna- 22 godziny autokarem, nie przeszkodziła tancerzom i muzykom w podziwianiu włoskich urokliwych terenów. W czasie zaplanowanego jednodniowego postoju w pięknej Wenecji mieliśmy okazję zobaczyć słynne gondole i zwiedzić kanały. Po całym dniu podziwiania niezwykle interesującej architektury weneckiej trzeba było ruszyć dalej w drogę, aby zdążyć na festiwal, który był celem naszej podróży. A w autokarze... gitara, śpiew i ogólny gwar. Gdy już nad ranem dojechaliśmy do celu - Frascineto w Calabrii, odczuliśmy pierwszą niedogodność, a mianowicie brak porządnego śniadania, takiego "po polsku". Malutki, słodki rogalik i nic więcej... burczało nam w brzuchach. To było straszne na początku, lecz do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Wolny czas, którego mieliśmy sporo, umilał nam przepiękny krajobraz, bo nasze miejsce zamieszkania otaczał pas gór- Małe Dolomity. Po zapoznaniu się z okolicą przyszła pora na pierwszą "paradę". Przebrani w nasze piękne i barwne polskie stroje ruszyliśmy pokazać Włochom nasz folklor. Podczas koncertu tańczyliśmy ile sił w nogach, potem zdjęcia i pierwsze przyjaźnie. Młodzi tancerze z trzeciej grupy na pierwszym "poważnym" zagranicznym wyjeździe uświadomili sobie, jak ważny jest odpoczynek. Wszyscy podsypiali na schodach, tak- na schodach, w oczekiwaniu na swoje wejście o tak późnej porze, bo koncerty w tamtejszym klimacie odbywały się środku nocy.
Następnego dnia znowu ciastko i kawa na śniadanie a makaron na obiad. Później dziewczyny zabierały się za plecienia pięknych i długich warkoczy, makijażu by podkreślić polską urodę. Po intensywnych przygotowaniach kolejny przemarsz, przyśpiewki, tańce, a w efekcie - zachwyceni nami Włosi.
W wolny dzień, podczas plażowania, tradycyjnie zorganizowaliśmy otrzęsiny dla nowych "eksportowych" tancerzy. Nie obyło się bez magicznej mikstury, szybkiego tańca w wodzie i przysięgi. Zabawa była bardzo udana. Dała wszystkim wiele radości, szczególnie otrząsanym.
Po kilku dniach festiwalu, pokazaniu polskiego folkloru, poznaniu innych kultur, zawiązaniu międzynarodowych przyjaźni nadszedł czas na rozstanie... Z Calabrii popłynęliśmy promem na Sycylię do Leonforte, typowego sycylijskiego miasteczka - wąskie uliczki, mnóstwo schodów. Te schody śniły nam się po nocach?
I ponownie zaczęły się parady, śpiew i późnonocne koncerty, które trwały do białego rana.
Po prawie dwutygodniowym poznawaniu kraju i kultury włoskiej stwierdziliśmy, że poza skromnymi śniadaniami i wielogodzinnymi oczekiwaniami na koncerty wszystko było fantastyczne! Daliśmy z siebie wszystko, aby godnie reprezentować nasz kraj, aby zostawić po sobie jak najlepsze wspomnienia.
I znów nadszedł czas na pożegnanie i wyjazd? W drodze powrotnej do Polski mieliśmy jednodniowy postój w Rzymie. Był to intensywnie spędzony dzień, choć i tak nie daliśmy rady zobaczyć wszystkich jego wspaniałych zabytków. Wykorzystaliśmy każdą chwilę, aby poznać miasto papieża.
Pozostały tylko fotografie i wspomnienia...autor / źródło: Agnieszka Polska dodano: 2008-10-03 przeczytano: 3148 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|