|
Moje korzenie są lubelskieArtykuł sponsorowany - Komitet Wyborczy PSL
Prezes PSL Janusz Piechociński podkreślił, że zatwierdzona lista kandydatów świadczy o docenieniu pracy obecnego europosła Arkadiusza Bratkowskiego, ale i o mocnej reprezentacji PSL w Lubelskiem. Pragmatyk, człowiek o głębokim poczuciu i rozumieniu spraw lokalnych i państwowych nie zapomina o swoich korzeniach.
Z posłem do Parlamentu Europejskiego Arkadiuszem Bratkowskim rozmawiam o przywiązaniu do małej ojczyny, inwestycjach zrealizowanych z jego wsparciem i służących naszemu regionowi oraz marzeniach związanych z Lubelszczyzną.
- Czy Pana marzenia także koncentrują się na skutecznych inicjatywach dla regionu?
Arkadiusz Bratkowski: Człowiekowi, który marzy łatwiej się żyje, ponieważ jeśli któreś się spełni jest dużo radości. Mówiąc szczerze nigdy nie marzyłem, że mogę zostać posłem Parlamentu Europejskiego. Może tak chciał los? Kandydowałem, dałem sobie szansę. Natomiast moim marzeniem jest aby Zamojszczyzna stała się miejscem gdzie warto przyjechać, by była przyjazna szczególnie dla młodych ludzi, gdzie można by było podjąć dobrze płatną pracę.
-Kiedyś moim marzeniem było żeby Zamość był miastem akademickim. I to się spełniło. Byłem założycielem jednej ze szkół wyższych w Zamościu i pomimo, że to była szkoła prywatna - Wyższa Szkoła Humanistyczno-Ekonomiczna - żadnych gratyfikacji z tego tytułu nie pobierałem. Powstanie wyższej uczelni dało impuls - Zamość mógł się bardziej rozwijać, ponieważ środowisko akademickie daje ogromne możliwości miastu. Teraz moim marzeniem jest aby w Zamościu, na Zamojszczyźnie stworzyć miejsca pracy, aby pojawił się jeśli nie wielki to drobny biznes, aby ludzie naprawdę dobrze wykształceni, a mamy tu zdolną młodzież - mogli tutaj znaleźć pracę. Dam przykład. Jedna z pań z Żółkiewki pracuje w Brukseli. Jest dobrze wykształcona, chętnie by wróciła do Polski, ale pyta dokąd? I to jest wyzwanie dla wszystkich rządzących. Należy pamiętać, że w tej perspektywie finansowej, przez najbliższe 7 lat bardzo dużo pieniędzy jest przeznaczonych na tworzenie nowych miejsc pracy dla ludzi młodych. I to musimy i chcemy wykorzystać. Jest to zdanie nie tylko dla posłów do PE, ale wszystkich rządzących, począwszy od wójta skończywszy na premierze.
- Czy udało się Panu dobrze wykorzystać okres, kiedy był pan gospodarzem Lubelszczyzny? Czy można było zrobić więcej, np. inwestycji ?
Arkadiusz Bratkowski: Czas pracy jako Marszałka Województwa Lubelskiego to był czas ważny dla regionu. Pochodziłem z Zamościa, miasta o którym mówiono, że jest prowincjonalne. Sprawą najważniejszą były inwestycje. Lubelszczyzna miała i nadal ma dużo zapóźnień infrastrukturalnych. Szczególnie dotyczy to inwestycji drogowych, niezbędnych aby mieszkańcy Zamojszczyzny mogli się sprawnie przemieszczać. Będąc stąd, zawsze patrzyłem pod kątem dawnego województwa zamojskiego. Sporo inwestycji drogowych udało się zrobić na Zamojszczyźnie: droga do Hrubieszowa, Teratyn na trasie Hrubieszów-Chełm czy droga Lublin-Biłgoraj. Zmodernizowaliśmy mosty, które dużo kosztowały, aby można było kontynuować budowę tej drogi. To był dobry ruch, bo droga jest dzisiaj modernizowana, ale mosty spełniają swoje zadania. Lubelszczyzna to nie tylko tereny rolnicze, są one także atrakcyjne turystycznie. Roztocze to nasz atut. Droga z Zamościa do Krasnobrodu to także udana inwestycja. Mogę z przekonaniem stwierdzić, że gdyby nie moja osoba, tej drogi by nie było.
- Pomówmy o sprawach związanych z ochroną zdrowia.
Arkadiusz Bratkowski: Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców Lubelszczyzny było i jest dla mnie priorytetem nadal. Dużo wsparcia otrzymał Szpital im. Jana Pawła Ii w Zamościu. Ciągle wspieraliśmy modernizację oraz wyposażenie w sprzęt. Gdybym wówczas nie był marszałkiem województwa lubelskiego - Oddział Kardiochirurgii w Zamościu tak szybko by nie powstał, ponieważ był duży opór Lublina. Mocno wspierałem też doposażenie Neurochirurgii i utworzenie Oddziału Onkologii.
- A przykłady innych inwestycji wzbogacających nasz region?
Arkadiusz Bratkowski: To zbiornik w Nieliszu, niektórzy mówią, że to "morze Zamojszczyzny". Przypomnę, że kiedy powstało województwo lubelskie to wojewoda wykreślił to zadanie. Samorząd przyjmował to zadanie i uznałem, że tego typu zbiornik musi być. I udało się. Dużo dobrego zrobione zostało na Zamojszczyźnie. W okresie przedakcesyjnym uczyliśmy samorządowców jak korzystać ze środków finansowych zewnętrznych i sporo tych środków wpłynęło na Zamojszczyznę.
- Stał się Pan sobie w pewien sposób strażnikiem małej ojczyzny?
Arkadiusz Bratkowski: Jeśli mogłem decydować, to nie zapomniałem o Zamojszczyźnie. Uznałem i miałem poparcie w tym, że ta cześć województwa jest atrakcyjna turystycznie - Zamość wpisany na Listę UNESCO i piękne Roztocze. To były argumenty, które pozwalały kierować środki właśnie tutaj.
- Proszę powiedzieć, czy udaje się Panu wsłuchać w głosy lokalnej społeczności? O czym dyskutują mieszkańcy regionu, na co się skarżą, czego oczekują od władzy? Co dzisiaj należałoby potraktować priorytetowo?
Arkadiusz Bratkowski: Z jednej strony mamy bardzo atrakcyjny turystycznie teren, a z drugiej strony nasz teren jest typowo rolniczy. Tutaj gros mieszkańców to rolnicy. Należy pamiętać, że pewne zawirowania wokół rolnictwa były, są i pewnie długo będą. Są dopłaty bezpośrednie na poprawę infrastruktury rolniczej, ale wiele rzeczy jest niezależnych od układu lokalnego i rządowego. Ludzie mają sporo uzasadnionych pretensji. Atak na to, że funkcjonuje KRUS to starania aby miasto napuścić na wieś, a ta składka dla drobnych rolników jest dużym obciążeniem w stosunku do dochodów, które uzyskują. Dalej, kwestia podatków, które są ustalane na poziomie samorządu lokalnego - gminy. Są gminy, które próbują ten podatek windować. To dotyka drobnych rolników.
-Mieszkańcy wsi narzekają też na brak dobrych dróg. Drogi lokalne są w opłakanym stanie i tutaj jest wyzwanie i dla samorządowców i chyba dla nas wszystkich, żeby poprawić te nawierzchnie dróg. Trzeba wspomóc samorządy lokalne dodatkowymi pieniądzmi. Już o tym mówiliśmy - kwestia miejsc pracy. Skoro jesteśmy regionem rolniczym spróbujmy zrobić tak, aby to co rolnik wytworzył było przetwarzane na naszym terenie, w naszym województwie. I będą wtedy i miejsca pracy i podatki pozostaną u nas. Tutaj musi i rząd spróbować dać ulgi podatkowe aby zachęcały inwestorów do inwestowania na Lubelszczyźnie, a samorządy także powinny poszukiwać takich rozwiązań, które dawałyby możliwości inwestowania. Plus pieniądz unijny i naprawdę można dużo tutaj zrobić.
- Brzmi to dobrze, ale należy nie tylko przetworzyć, trzeba jeszcze znaleźć rynki zbytu.
Arkadiusz Bratkowski: Widzę rolę dla Izb Rolniczych, które powinny przejąć ciężar tych rozwiązań, ale powinny mieć spory majątek. Ośrodek Doradztwa Rolniczego, który jest w zasobach samorządu województwa, moim zdaniem mógłby być przejęty przez Izbę Rolniczą, która stałaby się prawdziwym samorządem rolniczym i dałaby impuls do rozwoju. Rolnicy decydowaliby o tym, kogo wybieraliby do Izby Rolniczej. Izba zajęłaby się pomocą dla rolnika, pomocą przy wypełnianiu wniosków i byłaby inspiratorem dla małych przedsiębiorstw.
- Agroturystka ma się już u nas niezgorzej, ale potencjał regionu jest dużo większy. Będzie wsparcie?
Arkadiusz Bratkowski: Pieniądze na agroturystykę są wpisane w tej opcji finansowej. Ale należy pamiętać, że nasze społeczeństwo jest jeszcze za biedne na duże inwestycje. Turysta musi też do tej agroturystycznej wiejskiej chaty dojechać. Cieszę się niezmiernie z drogi ekspresowej z Lublina do Warszawy. Natomiast trzeba zrobić tak, aby z Lublina można było dojechać do granicy państwa w Dorohusku, w Hrebennem, Zosinie i Dołhobyczowie. Przemieszczanie powinno być bezpieczne i szybkie. Do tego połączenie kolejowe Lwów-Zamość-Warszawa. To jest priorytet.
- Z koleją nie idzie najlepiej Zamojszczyźnie. Połączenia Zamościa koleją ze światem praktycznie nie ma.
Arkadiusz Bratkowski: Tu nie odnotowaliśmy sukcesu. Gdyby nie zawirowania na Ukrainie to dzisiaj prawdopodobnie to zadanie byłby bardziej zaawansowane. Ja głęboko wierzę, że do realizacji tego połączenia dojdzie. Natomiast problemy dotykające kolejowych połączeń Zamościa wynikają z braku dużych przepływów ludzkich. Dzisiaj szefowie spółek związanych z PKP patrzą jedynie przez pryzmat biznesu. Przypomnę, że do transportu publicznego państwo dopłaca i nie można patrzeć tylko przez pryzmat wielkich przewozów i dochodów, bo tym sposobem zostaniemy całkowicie odcięci od świata. Biję się w piersi, bo współrządzi PSL. Mimo to, jesteśmy za słabi żeby przekonać rządzących decydentów aby te połączenia można było zrealizować.
- Jak z postaw kandydujących z Lubelszczyzny do Parlamentu Europejskiego odczytywać ich przywiązanie do naszej małej ojczyzny i wolę działania na jej rzecz?
Arkadiusz Bratkowski: Muszę przyznać, że jest to bardzo trudne. Przekaz medialny nie zawsze jest czytelnym przekazem. Dobrze jest - kiedy mówimy o wyborach - wybierać tych, których można rozliczyć w trakcie kadencji. Trudno jest rozliczyć kogoś, kto nie jest związany z tym regionem. W czasie kampanii pięknie mówi, przekonywująco, a potem pokazuje się wyborcom dopiero wtedy, kiedy znowu jest kolejna kampania wyborcza. Lubelszczyzna potrzebuje osób, które są z nią związane - korzeniami, pracą, służbą, którzy czuję jej puls.
- W związku z tym, że jesteśmy województwem typowo rolniczym dobrze jest wybierać tych, którzy czują potrzeby wsi i rolnictwa. Te wybory są bardzo ważne. W najbliższych 3-4 latach zapadną decyzje czy w nowej perspektywie finansowej na lata 2021 - 2028 będą pieniądze na wspólną politykę rolną. Będzie o tym decydował nowo wybrany Parlament Europejski. I jeżeli 25 maja br. wybierzemy ludzi, którzy nie do końca utożsamiają się ze środowiskiem wiejskim - dzisiaj mówią, że tak, ale jutro już o tym zapomną - to może to być bardzo niebezpieczne dla naszego regionu. Ja Unii polecam Lubelskie!
- Dziękuję za rozmowę.
Arkadiusz Bratkowski: Dziękuję bardzo.
Artykuł sponsorowany - Komitet Wyborczy PSL
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2014-05-12 przeczytano: 11175 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|