Nigdy nie ukrywałem, że jedną z rzeczy, której mi w Zamościu najbardziej brakuje, są imprezy sportowe. Takie, które co weekend rzeczywiście przyciągałyby liczną widownię i na stałe wpisałyby się w krajobraz miasta. Zdaję sobie sprawę, że nasz potencjał do takich wydarzeń nie jest obecnie zbyt duży, ale tym bardziej należy dbać o to, co już się ma. Chciałem zresztą dołożyć tu swoją cegiełkę tworząc kategorię "Impreza Roku" w ramach Plebiscytu TVK "Video-Kadr" na Najlepszego i Najpopularniejszego Sportowca oraz Trenera Miasta, lecz niestety w ostatniej edycji nie udało się tego zrobić. Być może powiedzie się to w roku przyszłym. Jednak niezależnie od tego w dobrym tonie byłoby na przykład tak planować poszczególne wydarzenia, aby nie nakładały się na siebie, a przynajmniej by dało się w każdym z nich choćby po części uczestniczyć.

Tymczasem ostatnimi czasy dochodzę do wniosku, że jest z tym jakiś problem. Wiadomo, że od kilku lat stałym punktem sportowego życia Zamościa są mecze piłkarskiej drużyny seniorów AMSPN-u "Hetmana". Nie jest to szczyt marzeń kibica, a tegoroczne wyniki klubu wskazują, że niedługo do tego szczytu będzie jeszcze dalej. Niemniej skoro to w zasadzie jedyne stałe i częste wydarzenie sportowe w mieście, to należy o nie szczególnie dbać. Ostatnio jednak niezbyt dobrze to wychodzi.

Po pierwsze: równolegle z meczem z Avią Świdnik toczył się turniej bokserski. Boks nie jest w naszym mieście dyscypliną pierwszoplanową, ale mamy w niej pewne tradycje, tak więc warto byłoby ją należycie wyeksponować. Tymczasem kibice mieli poważny dylemat na co się wybrać.

Po drugie: przez pamiętne deszcze, które zalały Zamość, nie odbył się mecz z Lublinianką. Winy organizatora nie ma w tym oczywiście żadnej (pomijając drobny fakt, że należało na bramie obiektu wywiesić informację, że spotkanie zostało odwołane), ale tempo, w jakim odrobiono zaległości, było wręcz przesadzone. Typowy kibic, przyzwyczajony do określonego rytmu rozgrywek, pamięta, że po weekendzie pierwszy możliwy termin do gry to środa. Z tego powodu trzy dni po pierwotnej dacie, we wtorek, 20 maja, późnym wieczorem wszedłem na 90minut.pl, aby zobaczyć na kiedy przełożono wspomniany pojedynek. Ze zdumieniem zobaczyłem, że mecz odbył się już kilka godzin wcześniej. Odwołane z podobnych przyczyn spotkanie Omegi w Starym Zamościu przesunięto na 28 maja.
A teraz sprawa trzecia - świeżutka, bo z ostatniej soboty, 31 maja. Na ten dzień wyznaczono mecz AMSPN-u "Hetmana" z Podlasiem Biała Podlaska. Ponieważ padało, zorganizowałem sobie transport autem. Tymczasem spotkało mnie niemiłe rozczarowanie - oto bowiem na kwadrans przed spotkaniem wszystkie ulice dojazdowe do okolic stadionu były zamknięte przez policję. Nie chodziło jednak o wypadek lub inną niespodziewaną okoliczność, ale o kolarski Wyścig Przyjaźni Polsko-Ukraińskiej im. płk. Skopenki. Jednakże nie dość, że sami policjanci nie wiedzieli co się dzieje i co właściwie zabezpieczają, to jeszcze żaden nie umiał udzielić informacji, w jaki sposób mogę dostać się na stadion. Po bezsensownym objechaniu Starego Miasta zrezygnowałem ze starań o obejrzenie meczu i pojechałem do domu delektować się kolejnym dniem Rolanda Garrosa. Nie daję gwarancji, że byłem jedynym kibicem, który właśnie tak postąpił.

Pominę fakt, że w najbliższą sobotę, 7 czerwca, równolegle ze spotkaniem derbowym z Tomasovią odbywać się będą w hali OSiR Mistrzostwa Polski młodych sztangistów. To już można byłoby ostatecznie zaakceptować, wszak czempionat jest siłą rzeczy imprezą dość rozległą czasowo. Ale wydarzeń soboty poprzedniej nijak zrozumieć nie mogę. Meczu nie transmitowała przecież żadna telewizja, tak więc nie sądzę, żeby był duży problem z przełożeniem go na niedzielę. Tym bardziej, że program wyścigu kolarskiego znany był chyba sporo wcześniej. Potraktujmy to więc jako nauczkę na przyszłość, bo takie akcje naprawdę nie wpływają pozytywnie na wizerunek Zamościa jako miasta przyjaznego sportowi.