|
XIII Eurofolk: Dzieci GhanyZachwyciły wszystkich. Były jak wolny duch. Dzieci z Ghany w egzotycznych, ręcznie wyrabianych batikach pokonały tysiące kilometrów aby dotrzeć na Eurofolk. Taniec to dla nich korzenie. To dlatego uśmiech nie schodził im z buzi, a w tańcu i grze na bębnach pokazali wszystkie swoje emocje.
Zespół ludowy Freespirit Art Group, którego kierownikiem i choreografem jest John Mensah to rezultat projektu kulturalnego wspieranego przez Fundację Freespirit, która od 2007 r. pracuje z dziećmi i młodzieżą z Moree w celu poznawania i pielęgnowania kultury Ghany, szczególnie tradycyjnych miejscowych tańców. Okoliczności powstania Zespołu z Ghany w rozmowie ze mną przybliżyła Krystyna Choszcz, prezes Fundacji Freespirit z Gdańska.
Jak mówi - Ghana to całkiem inny świat. Na początku szokuje, to wielka przepaść jeśli chodzi o standard życia. W Akrze, stolicy kraju jest dużo bogatych ludzi, ale Moree to uboga miejscowość. Problemem jest fakt, że od 6 lat nie ma władz lokalnych i nie ma komu rządzić, więc każdy robi co chce. Trzech braci kłóci się między sobą kto ma zostać wodzem, bo lokalnie władzę się dziedziczy. Sześć lat temu tylko czasami był prąd, teraz tylko czasami go nie ma. Dzieci zaczynają dzień przed 5.00. Muszą zamieść obejście i dostarczyć do domu wodę. Moree ma duży problem z wodą. Są okresy kiedy wody nie ma. Dzieci muszą uprać ręcznie swoje rzeczy, bo w ich rodzinach nie ma pralek, muszą pomóc przy przygotowaniu posiłków. Jako, że to miejscowość rybacka to w sezonie połowowym muszą pomagać rodzicom w wędzeniu ryb. Kiedy ojcowie rybacy wypływają czasami nawet na trzy dni na Ocean, a potem rodzina wędzi ryby i mamy jadą do odległego miasta i wracają dopiero po sprzedaniu wszystkich ryb - to wtedy starsze dziecko ma pod opieką całą gromadkę młodszego rodzeństwa. Rodziny są liczne i mieszkają razem. Czasem trudno jest dojść kto jest rodzoną siostrą lub bratem.
- Moja córka, Kinga, pisała pamiętniki podczas swojej pięcioletniej podróży dookoła świata. Po powrocie do Polski wydała książkę "Prowadził nas los". Po podróży afrykańskiej powstała książka "Moja Afryka", ale wydawcą - można powiedzieć - byłam już ja. Kinga pisała pamiętniki, to są jej teksty z podróży. Pierwszy raz Kinga wyjechała na "stop" w liceum. Oczywiście jako mama się obawiałam, ale jestem za tym, żeby ludzie spełniali swoje marzenia i nie można im tego zabronić - podkreśla pani Krystyna.
"Freespirit" ("wolny duch") to był podróżniczy pseudonim Kingi Choszcz. Fundacja przyjęła nazwę na jej cześć. Taką nazwę nosi także zespół z Ghany. Nazwa jest symbolem wolności, pokazania, że człowiek wolny jest bardziej wyedukowany. Powstanie zespołu to długa historia - rozpoczyna opowieść prezes Choszcz.
- Moja córka była podróżniczką. Objechała cały świat, napisała jedną książkę, drugą. Jej marzeniem było pojecha
do Afryki. W 2006 r. zmarła w Ghanie na malarię. Chciałam pojechać do miejscowości, gdzie Kinga spędziła swoje ostatnie chwile - Moree i Akry. Podróżując tam, chciałam zobaczyć afrykańską kulturę, różnorodność tradycji, wierzeń i sztuki. Jeszcze wcześniej, pracując jako nauczyciel w ramach projektów artystycznych byłam w Tanzanii. Będąc tam ostatniego dnia pobytu zobaczyłam grający zespół afrykański. Natomiast Ghana słynie z bogatej kultury. Ale tam także dociera chińszczyzna i kultura zachodu. Zachwycił mnie. Po śmierci Kingi pojawił taki odruch serca, żeby założyć fundację i zgromadzone fundusze przeznaczyć na wsparcie młodzieży i dzieci w Ghanie aby kultywować kulturę, szczególnie w biedniejszych miejscowościach. Moree liczy 30 tys. mieszkańców. Obszarowo jest małe bo zagęszczenie ludzi jest bardzo duże. W jednym pokoiku mieszka nawet do 10 osób. To raczej wioska rybacka, po której ulicach chodzą kozy i kury.
- Jako fundacja najpierw założyliśmy w Moree bibliotekę ponieważ poprosiły o nią władze lokalne. Do biblioteki zaczęło przychodzić mnóstwo dzieci. Stała się centrum kultury. Dużo dzieci oczekiwało pomocy, ale nie byliśmy w stanie pomóc wszystkim. Zrodził się pomysł aby założyć grupę, która będzie uczyła tradycyjnych tańców i gry na bębnach, a my będziemy wspierać te dzieci. I tak narodził się Zespół Freespirit.
- Cieszymy się, że jesteśmy w Zamościu. Dzieciaki już wcześniej występowały przed turystami w resortach hotelowych w Ghanie. Czasem zapłacono za występ, czasem tylko skorzystały z luksusowego basenu. Później zespół występował na prestiżowym festiwalu w Ghanie, realizowanym dla przedstawicieli biur turystycznych z całego świata, które organizują wycieczki do Afryki. Potem pojawił się pomysł aby zespół wyjechał do Europy, do Polski. Musieliśmy zebrać mnóstwo dokumentów aby uzyskać wizy dla dzieci. Nie wszystkie miały akt urodzenia. Tak było w ubiegłym roku. W tym roku uzyskaliśmy wizy bez problemu. Staraliśmy się o grant aby opłacić wyjazd, potem zbieraliśmy fundusze na stronie "Polak potrafi" i na amerykańskiej stronie. Mamy jeszcze dług, ale liczymy, że go spłacimy. Jeden dobry występ w Gdańsku i ludziom otworzą się serca, a będziemy mogli zapłacić za bilety.
W ubiegłym roku zespół miał trenera, którym był bębniarz z Akry. W tym roku mamy tancerza z Sky Coast. John Mensah trenował dzieci przez cały rok. Afrykańczycy rodzą się naznaczeni tańcem. Taniec jest na porządku dziennym. Nawet w sklepie można zobaczyć tańczącą ekspedientkę. Podczas pogrzebów także się tańczy, co u nas jest raczej nie do pomyślenia. Msza żałobna trwa 3 godziny. W kościele też się tańczy. Ghańczycy tańczą z dziećmi na plecach, z tobołkami na głowach. Teraz w Ghanie tańczy się najmłodszy z tańców Azonto ("taniec ze szkolnych ławek"). Wszystkie dzieci tańczą Azonto do muzyki afrykańskiej, chociaż do Afryki zawitała muzyka zachodu.
Ghańczycy tańcem przekazują historię swojego kraju. Tańcem przekazują wartości moralne, dziękują za plony i dary. Tańcem wypraszają także łaski. Zespół Freespirit wykonuje tańce ze wszystkich regionów Ghany. Są też tańce na różne okazje, np. jest taniec na powitanie króla, czy prezydenta - to taniec kede. Każdy taniec ma jakieś znaczenie. Także każdy bęben, a jest ich kilka, ma swoje znaczenie. Te bębny nazywane są "talking" ("rozmowa"). Ghańczycy porozumiewają się za pomocą dźwięków wydawanych przez bębny. To jest rodzaj języka, czyli rozmawiają za pomocą muzyki.
- Bardzo ważne jest wspieranie kultury. Nasze polskie zespoły wspierane są przez władze lokalne, samorządowe i sponsorów. W Ghanie tego nie ma. Jako Fundacja wspieramy ich aby mogły prezentować swoją tradycję i kulturę. Dajemy pomoc i w zamian otrzymujemy ogromną satysfakcję - podsumowuje Krystyna Choszcz.
Dzieci Ghany mają wielki entuzjazm i talent do tańca. Wystarczyło popatrzeć i posłuchać gry na bębnach w wykonaniu Emmanuela Akontsena (15 lat) i Stephena Acquaha (13 lat). To niejako grał "duch Ghany", bowiem muzyka i tańce łagodzą konflikty, łączą społeczności i motywują do rozwoju. Pełne koloru i uroku tańce przyciągały wzrok każdego. To wyjątkowo atrakcyjny aspekt kultury Ghany. Afrykańskie rytmy pokazały na Eurofolku to, co najpiękniejsze: radość i spontaniczność. Ghana zachwyciła wszystkich - dzieci i dorosłych - ekscytującymi występami. Dzieci Ghany zaczarowały miłośników folkloru swoją wolnością na scenie i stały się ulubieńcami XIII MFF Eurofolk.
Portal Zamość onLine był patronem medialnym
XIII Międzynarodowego Festiwalu Folklorystycznego "Eurofolk - Zamość 2014" autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2014-07-28 przeczytano: 14067 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|