Kampania wyborcza do samorządów u nas już oficjalnie ruszyła. W ostatnią środę sierpnia zostały zarejestrowane pierwsze dwa komitety wyborcze. Jeden lewicowy, drugi... nazwijmy go wielostronnym. Oba zresztą uważają, że właśnie ich rejestracja była pierwszą. Nie jest to zbyt istotne, w przeciwieństwie do programów, jakie głoszą. W najbliższych tygodniach będzie można je wałkować wzdłuż i wszerz, natomiast dzisiaj chciałbym się skupić na jednym z jego punktów. Nie tylko dlatego, że jest interesujący.

Po raz pierwszy przedstawił go Paweł Biłant - kandydat na prezydenta Zamościa z ramienia Kongresu Nowej Prawicy. Stali czytelnicy moich tekstów pamiętają zapewne moją relację z debaty, która odbyła się w zamojskiej PWSZ przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i pamiętają, że reprezentant KNP nie zrobił na mnie zbyt dobrego wrażenia. Z tym większą ciekawością przeczytałem więc wywiad, jakiego udzielił on jednemu z lokalnych periodyków. No i dowiedziałem się, że Paweł Biłant ma kilka punktów w swoim programie wyborczym, a jednym z nich jest poszerzenie granic Zamościa.

I pewnie nie wspominałbym o tym panu w ogóle, gdyby nie to, że podobny postulat zgłasza komitet, który zarejestrował się właśnie w środę - Komitet Wyborczy Wyborców Wspólny Zamość. Podmiot mający zaplecze w postaci osób znanych lokalnej społeczności, a do tego - przynajmniej w sporej części - takich, którzy coś osiągnęli. Można zatem wymagać od nich realizmu w zgłaszanych propozycjach. Zwłaszcza, że niektórzy mieszkają właśnie na terenach, które chcą do miasta przyłączyć. Tymczasem na innym portalu można przeczytać całą masę wypowiedzi w tej sprawie, pochodzących od reprezentantów tegoż komitetu, które są z całą pewnością oderwane od rzeczywistości.

Zacznijmy od początku. Obecne władze miasta co jakiś czas przyznają, że faktycznie jednym z problemów Zamościa jest jego niewielka powierzchnia. 30,5 kilometra kwadratowego to obszar porównywalny choćby ze Szczebrzeszynem, który ma jednak dziesięć razy mniej mieszkańców od Hetmańskiego Grodu. Można więc potwierdzić, że poszerzenie granic Zamościa byłoby dlań bardzo korzystne. Sęk w tym, że z góry skazane na niepowodzenie.

Można oczywiście twierdzić, że magistrat dążenia do połączenia z Gminą Zamość prowadzi wysoce nieprofesjonalnie, bo "z góry". Tyle tylko, że wtedy trzeba odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: jak należy to robić, aby osiągnąć zamierzony efekt?

Takiej odpowiedzi nigdzie nie znalazłem. Czytałem za to różne fantasmagorie komentatorów twierdzących, że miastu w zasadzie cała Gmina Zamość jest niepotrzebna i w zupełności wystarczy przyłączyć kilka przyczółków. Reszta zaś "niech powoła nową gminę np. Zawada". Ja bym poszedł nawet dalej - może wzorem pewnego znanego wschodniego polityka zaproponujmy gminie Szczebrzeszyn aneksję Zawady, a Zwierzyńcowi Lipska?

Wiedzą Państwo doskonale, że tłumaczenia władz Zamościa jakoby liczba mieszkańców miasta spadła dlatego, że ludzie osiedlili się na terenie gminy, uważam za zwyczajnie głupie, bo nie to jest głównym czynnikiem generującym ów spadek. Co nie znaczy, że nie ma w tym ziarna prawdy. Rzeczywiście bowiem część tych osób przeniosła się z Zamościa na przykład do Kalinowic, Skokówki czy Sitańca. Im na pewno nie byłby w smak powrót w miejskie granice. Choćby dlatego, że przeprowadzki dokonali z konkretnych powodów - głównie finansowych - na które gminę stać, bo nie ponosi ona niektórych wydatków typowych dla miasta, zaś w drugą stronę niekoniecznie to tak ładnie wygląda. Pamiętajmy również, że wbrew pozorom Gmina Zamość nie do końca jest kurą znoszącą złote jaja. Swój poziom - wyższy niż w innych okolicznych gminach - zawdzięcza wyłącznie korzystnemu położeniu. A problemy na przykład z utrzymaniem sieci szkół ma większe niż miasto. Zamość więc musiałby się z nimi zmierzyć, co będzie sporo kosztowało.

No i sprawa ostatnia - chyba równie ważna: jaki interes miałyby władze Gminy Zamość w oddawaniu miastu swego terytorium? Włodarze straciliby wtedy dotychczasowe stanowiska, skazując się na role podwładnych ratusza. Wiele straciłby też powiat zamojski, do budżetu którego Gmina Zamość dokłada najwięcej ze wszystkich gmin. Konkludując - zbyt wielu ważnym podmiotom zależy na utrzymaniu obecnego stanu rzeczy, żeby w ogóle rozważać ekspansję Zamościa.

Takie rzeczy najlepiej zaczynać oddolnie, na przykład od miejscowej Rady Gminy. Bez działań na tym terenie nawoływanie do włączenia tej jednostki w struktury miejskie z pewnością Wspólnemu Zamościowi wiarygodności nie dodaje.