|
Klasyka klasyki, czyli koncert jubileuszowy Zamojskich Dni MuzykiKoncert fletowy e-moll op. 57 Saverio Mercadante, wykonany podczas XXXV Zamojskich Dni Muzyki, stał się wirtuozerskim popisem umiejętności fińskiego flecisty Sami Junnonena, dyrygenta - Polaka pracującego w Finlandii - Krzysztofa Dobosiewicza i muzyków Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego (28.09.).
Zgromadzonych w Kościele O.O. Franciszkanów na XXXV Zamojskich Dniach Muzyki, festiwalu, który ma na celu promocję muzyki klasycznej jak i rozrywkowej, kameralnej i symfonicznej oraz solowej - powitał, w zastępstwie Małgorzaty Dybowskiej, Tadeusz Wicherek, dyrektor naczelny i artystyczny oraz dyrygent Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego.
- Priorytetem festiwalu jest promocja młodych ludzi. Mamy to szczęście, bardzo często to się zdarzało i zdarza, że występujący artyści u nas, wspólnie z Orkiestrą, czy podczas ZDM, wylatywali później w świat i już nie bardzo mogli ze względów czasowych pozwolić sobie na przyjazd do Zamościa. Sami Junnonen jest znakomitym fińskim flecistą. Wygrał kilkadziesiąt konkursów muzycznych na całym świecie. Między innymi konkurs w Niemczech, we Włoszech, a obecnie został zaproszony do orkiestry legendarnej Opery La Scala w Mediolanie jako pierwszy flecista. To jest wyznacznikiem jego talentu i jego umiejętności - powiedział Tadeusz Wicherek.
Jak się dowiedzieliśmy - sponsorem jego instrumentu jest firma Muramatsu z Tokio, która ufundowała dla utalentowanego muzyka flet z 24-karatowego złota, na którym zagrał również swój mistrzowski koncert w Zamościu. Była to więc niecodzienna okazja posłuchania jak szlachetnie brzmi ten instrument. Sami Junnonen, solista Orkiestry w Oakland w Nowej Zelandii, przyjechał do nas z londyńskiego festiwalu muzyki kameralnej. - Cieszę się, że możemy takiego muzyka zaprezentować z naszą Orkiestrą - kończył rekomendację genialnego flecisty dyrektor Wicherek.
Przedstawił także sylwetkę dyrygenta Krzysztofa Dobosiewicza, urodzonego w Smoleńsku, wychowanego w warszawskiej rodzinie muzycznej, który od 20 lat mieszka i pracuje w Finlandii. Uznany dyrygent wystąpił już z "Namysłowiakami" w koncercie "Muzyka z horrorów" z własnymi aranżacjami. Karierę muzyczną rozpoczynał jako skrzypek solista na estradach fińskich oraz szwedzkich. Potem zaczął pisać swoją muzykę i ją dyrygować. Równie swobodnie czuje się w muzyce klasycznej, filmowej, elektronicznej, eksperymentalnej improwizacji, jak i jazzie.
- Lubię być w Zamościu - powiedział Krzysztof Dobosiewicz witając się z muzykami i publicznością. - Po Koncercie fletowym mam dla Państwa przepiękny numer dodatkowy - dodał dyrygent i otrzymał pierwsze oklaski.
Tak jak zapowiedział Tadeusz Wicherek - w programie Koncertu jubileuszowego usłyszeliśmy trzy utwory. Pierwszy utwór to Uwertura do "Cyrulika Sewilskiego" Gioachino Rossiniego, znakomita, sztandarowa uwertura Rossiniego. Następnie słynny Koncert fletowy e-moll Saverio Mercadante zagrany w efektownym stylu, z rozmachem orkiestry symfonicznej - chociaż wykonawcami byli jedynie muzycy grający na instrumentach smyczkowych. To trzyczęściowa forma koncertu z najbardziej znaną finałową częścią, Rondo russo, czyli stale powtarzającym się tematem muzycznym, wspaniale wpadającym w ucho słuchaczy. Na złotym flecie, niczym na czarodziejskim - błyskotliwie, z przejmującym liryzmem i wzruszającą melodyjnością zachwycając wirtuozerią grał Sami Junnonen. Po hucznych brawach i owacjach solista zaprezentował ciekawy bis.
Trzecią kompozycją była bardzo znana Symfonia nr 40 g-moll, zwana Wielką, jednego z największych kompozytorów wszech czasów Wolfganga Amadeusza Mozarta. To czteroczęściowe dzieło wraz z symfonią nr 41 - także Mozarta - należy do największych dzieł orkiestrowych muzyki klasycznej. "Mozart dotknął źródła, z którego początek bierze każdy rodzaj muzyki" - pisał amerykański kompozytor, Aaron Copland - "wyrażał siebie z niemożliwą do podrobienia spontanicznością, smakiem i wyczuciem." Wykonanie symfonii przez Orkiestrę Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego pod batutą Krzysztofa Dobosiewicza, bez wątpienia, pokazało moc i wielkość muzyki Mozarta. I ponownie oklaskom nie było końca. Dyrygenta zmuszono do kilkakrotnego wyjścia. Krzysztof Dobosiewicz zrewanżował się czwartą częścią symfonii wszech czasów na bis.
- Dziękujemy serdecznie za tak ciepłe przyjęcie - zarówno gościnnych jak i naszych rodzimych muzyków. Zagrali znakomicie. Prawda? - pytał Tadeusz Wicherek - by za chwilę usłyszeć niemilknące brawa tłumnie przybyłej zamojskiej publiczności.
* * *
Przed koncertem Tadeusz Wicherek udzielił słuchaczom lekcji poglądowej na temat, kiedy powinny rozbrzmiewać oklaski w przypadku utworów trzyczęściowych i czteroczęściowych. Kiedy? Na koniec utworu. Często się zdarza - mówił dyrygent "Namysłowiaków", że zagrana cześć utworu tak się podoba, że ktoś się wyrywa i zaczyna bić brawo, a wtedy słyszy od melomanów: "ći.." Pomimo swoistego rodzaju wytycznych przed koncertem, że nie bijemy oklasków w trakcie utworu, a burza braw jest na jego koniec - oklaskami punktowano każdą cześć drugiego i trzeciego utworu. A co tam podpowiedzi Tadeusza Wicherka. Jak się słuchaczowi podoba, a i przerwa jest w graniu - to wiadomo, że oklaski być muszą. Inaczej nie wypada, bo co sobie pomyślą muzycy jak zalegnie głucha cisza?
* * *
Udział w koncercie w Zamościu flecisty Sami Junnonena (37 lat) z Finlandii to wyjątkowa gratka nie tylko dla melomanów. Jak opowiada uzdolniony muzyk - na złotym flecie poprzecznym gra od 10 lat. Wcześniej grał na flecie prostym, drewnianym. Naukę gry na flecie rozpoczął mając 4 lata. Dlaczego wybrał flet? Zakochał się w dźwięku tego instrumentu, zarówno tym błyskotliwym jak i ciemniejszych jego brzmieniach, których nadal poszukuje. Cały czas stara się doszukać głębi tego dźwięku, który go tak zachwycił. Doceniając jego umiejętności i sukcesy na konkursach dziesięć lat temu japońska firma podjęła współpracę z fińskim flecistą fundując mu złoty flet. Sami Junnonen nie mógłby sobie pozwolić na tak kosztowny instrument, którego wartość wynosi ok. pół miliona złotych.
Przyjazd do naszego miasta światowej sławy flecisty to zasługa Krzysztofa Dobosiewicza, który już wcześniej współpracował z muzykiem. Sami Junnonen grał w jego koncercie przepiękny koncert Mozarta na harfę i flet. Pierwszym spotkaniem był udział w koncercie "Muzyki z horrorów", gdzie pan Sami grał jako pierwszy flet w orkiestrze. Wówczas jego błyskotliwość zauważył dyrygent Dobosiewicz.
Aktualnie Sami Junnonen negocjuje kontrakt z Operą La Scala w Mediolanie, ponieważ dba także o karierę solistyczną, uczestniczy w konkursach, bardzo dużo nagrywa. Otrzymał także list polecający od jednego z najlepszych flecistów z Niemiec, który go wychwala. Natomiast Sami wychwalał zamojską publiczność. Obiecał także powrócić do Zamościa, w duecie, z dyrygentem Dobosiewiczem.
autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2014-10-01 przeczytano: 14560 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|