Pierwotnie miałem napisać o czymś zupełnie innym. Jak to mówi młodzież - "lajtowym", a i typowo zamojskim. Po doniesieniach z Paryża jednak zmieniłem decyzję. Również dlatego, że coś mi mówi, że za pewien czas ten temat również i u nas będzie w pełni aktualny.

Czy ktokolwiek z Państwa potrafiłby sobie wyobrazić sytuację, w której w biały dzień w centrum poważnej europejskiej stolicy jak gdyby nigdy nic kilku zamaskowanych facetów wkracza do redakcji pisma satyrycznego, po czym zabija kilkunastu dziennikarzy? Powiem szczerze - jeszcze w środę rano uznałbym to za scenariusz rodem z taniego horroru. A jednak do tego doszło. Grupka islamistów urządziła rzeź w siedzibie pisma "Charlie Hebdo", znanego z krytycznego stosunku do muzułmanów.

Co więcej, francuscy eksperci wprost twierdzą, że taki atak był przez nich spodziewany. W tym celu obstawiali swoimi służbami miejsca kultu, dworce, lotniska i inne miejsca, w których są tłumy. Nie przewidzieli jednak scenariusza, w której celem terrorystów będzie zwykła redakcja satyryczna. W efekcie straty poniosły również same służby. W Internecie można bez trudu znaleźć film, w którym terrorysta z zimną krwią strzela w głowę rannego policjanta błagającego napastnika o litość. Ogółem śmierć we wspomnianym ataku poniosło dwóch funkcjonariuszy. Władze w Paryżu mówią o "wyjątkowym barbarzyństwie" i zapowiadają przykładne ukaranie sprawców, którzy jednak zdążyli uciec. Premier Wielkiej Brytanii ocenił zdarzenie jako "oburzające", kanclerz Niemiec powiedziała, że to "zamach na wolność mediów", a Biały Dom potępił atak "w najostrzejszych słowach". Czyli jest tak samo jak po innych zamachach. Obawiam się, że efekty będą analogiczne.

Po pierwsze dlatego, że Francja chyba naprawdę jest już stracona. Skoro tamtejszy przyrost naturalny wspomagają głównie muzułmanie, a ich odsetek rośnie w lawinowym tempie, to nawet jeśli władze odważą się ograniczyć główny czynnik generujący to zjawisko - w co nie wierzę - czyli socjal, to sytuacja chyba już zabrnęła za daleko. Polityka pobłażania, przymykanie oka na muzułmańskie patologie, głoszenie wszem i wobec neutralności światopoglądowej - co muzułmanie od zawsze mieli w najgłębszym poważaniu - oraz skupianie się na mało znaczących sprawach jak kwestia noszenia chust przez kobiety w miejscach publicznych przynosi właśnie niechciane owoce. Po drugie zaś - gdyby rzeczywiście ktoś chciałby coś zrobić z tym problemem, nie obyłoby się bez dalszego rozlewu krwi.

Kiedy w Zamościu gościł ostatnio Janusz Korwin-Mikke, jego teorie o tym, że musimy się szykować na starcie z muzułmanami, bo wkrótce zaczną siłą wprowadzać prawo Szariatu, spotkały się - mówiąc delikatnie - ze sceptycyzmem. A jednak zaczynają się sprawdzać. I nie chodzi mi tu wcale o zamach w Paryżu, bo od dość dawna już działa sobie w najlepsze tzw. Państwo Islamskie. Najemników znajduje nie tylko u siebie, ale także w Europie. Co gorsza, ich liczba nie maleje i nikt sobie z tym zagadnieniem poradzić nie może. Bo teraz możliwe, że niektórzy chcieliby to zrobić. Nawet bowiem jeśli w tym momencie takie ataki wciąż stanowią zły margines całości działań muzułmanów, to od pewnego czasu ten margines zaczął się niepokojąco zwiększać. W tej sytuacji trudno mi nie mieć sympatii do ruchów społecznych, głoszących prostą ideę - jeśli przyjeżdżasz do innego państwa, musisz przyjąć całość jego praw, a nie tylko te, które się Tobie podobają.

W tym wszystkim jednak najbardziej przeraża mnie głupota osób, którzy nic sobie z tych wydarzeń nie robią. Twierdzą, że nie mają się czego obawiać, bo oni muzułmanom nic złego nie robią, zaś "Charlie Hebdo" publikował karykatury Mahometa, a tak w ogóle to bardziej boją się szeroko pojętych "katonazioli". Nawet jeśli przyjmiemy w mocnym uproszczeniu, że "Charlie Hebdo" stanowi odpowiednik naszego antyklerykalnego "NIE", to jakoś nie sądzę, by kiedykolwiek ta redakcja stała się celem fizycznego ataku ze strony środowisk katolickich. A pismo Jerzego Urbana przeginało nieraz znacznie bardziej od Francuzów, że wspomnę tylko tekst "Obwoźne sado maso".

O czym zaś miałem dziś pisać? O słynnym już Jezusku z zamojskiej szopki. Tylko kto wie czy za kilka lat - aby nie urazić muzułmańskich uczuć religijnych - będziemy mogli jeszcze szopki stawiać?