Kolejowe pytania bez odpowiedzi

Przystanek kolejowy Zamość Stare Miasto będzie zlokalizowany w miejscu dla Zamościa wprost idealnym. Dowody na to widać już teraz, gdy inwestycja jest dopiero realizowana, lecz nie sposób zauważyć jej postępów przejeżdżając przez ścisłe centrum miasta. Przystanek dosłownie rośnie w oczach, a wrażenie robi nie tylko tempo prac, ale także ich wykonanie. Mam tu na myśli zwłaszcza stylowe latarnie, których gustowność bije na głowę chociażby lampy postawione na Plantach czy w parku miejskim. Postępu widać również na budowie przystanku Zamość Wschód na Zakolu, tak więc można mieć ogromną nadzieję na to, że już od lata będą tędy jeździć regularne pociągi. To z pewnością znakomita wiadomość. Niestety zarazem jedna ze stosunkowo niewielu tych pozytywnych.

Wszystko bowiem rozbija się o kształt oferty przewozowej, jaka szykowana jest w tym roku. Zacznijmy od przykrej niespodzianki, jaką zgotowali nam włodarze z Podkarpacia, gdzie rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Niestety ulegli oni idiotycznej modzie na budowę kolei na deficytowe lokalne lotnisko i właśnie tory do Jasionki stały się dla rządzących priorytetem. Odbiło się to znacznie na ofercie przewozowej w województwie - przede wszystkim na niedawno wyremontowanym odcinku do Jasła oraz (co dla nas istotniejsze) na tak zwanej linii bałajskiej, czyli do Horyńca-Zdroju i dalej na Roztocze. Cięcia są naprawdę potężne, przez co oferta wakacyjna na pograniczu z naszym województwem będzie znacznie okrojona.

Ale i włodarze województwa lubelskiego dokonali redukcji. W budżecie wojewódzkim w zakresie organizowania i dotowania regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich na bieżący rok wpisano kwotę zaledwie 57,55 mln zł. W stosunku do danych z wieloletnich prognoz finansowych jest to obniżka o niemal 10 mln zł. W stosunku do roku ubiegłego około 4 mln zł. Co więcej, przeliczając kwotę dofinansowania przez wielkość planowanej pracy eksploatacyjnej można dojść do wniosku, że albo obniżył się koszt pociągokilometra - co raczej niemożliwe - albo pieniędzy nie wystarczy do końca roku. Oznacza to, że środków - nawet przy obecnym nieco okrojonym rozkładzie jazdy na sezon i w przypadku wymuszonych przez stronę podkarpacką cięć - wystarczy na objeżdżenie Zamościa Wschodu i może zostanie coś na czekającą w kolejce sezonową Włodawę.

Innymi słowy w tym roku szału nie będzie. Niemniej przyszły rok ciągle pozostaje sprawą otwartą. Lokalni miłośnicy kolei starają się, aby najpóźniej w 2016 roku szynobusy kursowały przynajmniej do Miączyna jako pierwszego za Zamościem posterunku umożliwiającego bezproblemowe kończenie i rozpoczynanie biegu pociągu. Jednakże w tym momencie nie widać wsparcia dla tego przedsięwzięcia. To, że włodarze hrubieszowscy są - mówiąc delikatnie - nie nastawieni zbyt entuzjastycznie do reaktywacji regularnych połączeń kolejowych, specjalnie mnie nie dziwi, bo taką postawę obserwujemy od lat. Niemniej zastanawia mnie brak sygnałów ze strony zamojskiego starostwa powiatowego, które przecież jak na dłoni widzi ile dały szynobusy zachodowi i południu regionu, a tym samym wie, jak wielki potencjał może zostać uwolniony dzięki choćby sezonowemu kursowaniu pociągów. Zwłaszcza, że PSL rządzi też województwem i nawet ma we władzach człowieka z Miączyna. Na razie jednak możemy uczyć się choćby od Włodawy, która jest bliska letniego przywrócenia kursowania pociągów do siebie z Chełma. Jak dotąd bez nacisków ze strony lokalnych samorządów możemy spodziewać się jedynie, że szynobusy dojadą planowo do Zamościa Wschód, a następnie zjeżdżać będą jako pociągi służbowe do posterunku osłonnego Jarosławiec w celu zmiany czoła. Na pewno powinno się tę sytuację wykorzystać w sposób bardziej przyjazny pasażerowi.

Dodam, że kiedy na przełomie marca i kwietnia ubiegłego roku temat budowy przystanków kolejowych w Zamościu nabrał tempa, ówczesny wiceprezydent Tomasz Kossowski przedstawiał pomysł stworzenia czegoś na kształt tramwaju miejskiego w postaci połączeń szynobusowych z taryfą MZK na terenie miasta i na odcinkach do najbliższych stacji. Oczywiście to kwestia wymagająca sporego doprecyzowania i uzgodnienia jej z obsługującymi połączenia lokalne w naszym regionie Przewozami Regionalnymi, ale generalnie oceniłem ją pozytywnie. W ubiegłym tygodniu zadałem pytanie na ten temat rzecznikowi obecnego prezydenta. Niestety do tej pory nie doczekałem się od Andrzeja Wnuka żadnej odpowiedzi. A szkoda, bo wsparcie miasta w tej kwestii byłoby na pewno bardzo ważne. Tym bardziej, że w tym momencie najtańszy bilet w taryfie PR to koszt 4,40 zł, co raczej nie stanowi zachęty do korzystania z kolei.

Zobacz podobne:
     Kolejowe nadzieje / 2020-11-26
     Zamoyski przeszedł na gumowe koła / 2020-06-18
     Na kolei zastępstwo coraz bardziej trwałe / 2020-02-28
     W ratuszu trzeba walczyć o łącznicę / 2019-05-29
     Kolejowe 500+ czy rzeczywista zmiana? / 2019-03-07
     Już nad przepaścią, jeszcze przed krokiem naprzód / 2019-02-15
     Ministerstwo głupich pomysłów / 2018-07-25
     Widziały gały co brały / 2016-12-29
     Rozwiązaniem nie jest drut / 2016-07-21
     Druga inauguracja / 2016-04-13
     Znów jest szansa na Hrubieszów / 2015-10-08
     Pociągi ruszą od czerwca / 2015-03-25
     W oczekiwaniu na przełom na torach / 2014-10-30
     Wiem skąd wziąć pieniądze / 2014-08-14
     Trzeba działać / 2014-07-31
     Demontaż czas zacząć? / 2014-06-25
     Nieznacznie bliżej do sukcesu / 2014-04-10
     Jak (nie) działa KKZ / 2014-03-13
     Kolejowa Komunikacja Żałosna / 2014-03-06
     Chcą uczestniczyć w obradach Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego / 2014-02-17

Warto przeczytać:

[do góry]