Dobrze jest wrócić na stare śmieci. Wykorzystując zbieg okoliczności w postaci możliwości pobytu w Zamościu w dniu posiedzenia Komisji Samorządu i Porządku Publicznego Rady Miasta, postanowiłem wstąpić do ratusza i posłuchać obrad. Nie powiem, żeby były one szczególnie burzliwe i atrakcyjne, ale jak zwykle warto było spędzić czas w sali Consulatus.

Tym razem z dwóch powodów. Pierwszym było przedstawienie serii wniosków o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, jakie w ostatnich miesiącach wpłynęły do magistratu. Było ich ogółem kilkadziesiąt, w większości banalnych i nudnych w odbiorze. Dwa z nich jednak zasługuje na osobną uwagę. Pierwszy: wygląda na to, że obecna władza poważnie przymierza się do budowy nowej siedziby Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego. Co prawda jej lokalizacja odbiega dość znacznie od przewidzianej przed kilkoma laty, ale na pewno nie jest zła. Ma ona się znajdować w okolicy kortów "Returnu", w sąsiedztwie północno-zachodnich rubieży parku miejskiego. Jest to więc wciąż centrum miasta, oby tylko udało się uniknąć kłopotów z UNESCO, bo dobrze pamiętamy co się działo, gdy planowano wygospodarować teren po amfiteatrze.

Powód drugi: są poważne zamierzenia, aby wybudować drogę łączącą ulicę Namysłowskiego z ulicą Prostą. To znakomita wiadomość z co najmniej dwóch przyczyn. Po pierwsze: wypełniłoby to istniejącą obecnie lukę komunikacyjną w tym obszarze miasta, a co za tym idzie doskonale odciążyłoby ulicę Przemysłową oraz Kilińskiego, które obecnie są bardzo często zakorkowane. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, rozwiążemy problem na długie lata. Po drugie, moim zdaniem równie ważne: ta koncepcja pokazuje, że nie trzeba w tym celu likwidować torów kolejowych. Przypomnijmy, że takie głosy pojawiały się zwłaszcza wtedy, gdy Zamojszczyznę pozbawiono pociągów pasażerskich, a i niedawno, gdy budowano nowe przystanki kolejowe, niektórzy twierdzili, że należy iść w stronę dokładnie odwrotną. Teraz można powiedzieć, że i te racje zostaną uwzględnione. Kwestie stricte kolejowe niszczone są już bez ich udziału.

No i jeszcze jedna rzecz. Otóż radni Prawa i Sprawiedliwości złożyli projekt uchwały zmieniającą listopadową uchwałę w sprawie przystanków na których mogliby się zatrzymywać przewoźnicy, którzy nie reprezentują Miejskiego Zakładu Komunikacji w Zamościu. Projektu nie dopuszczono pod obrady, z uwagi na - jak stwierdziła przewodnicząca Marta Pfeifer - zbyt późny termin dostarczenia dokumentu, ale ma on być omawiany potem. Wiadomo tylko, że przepisy mają zostać w pewnej mierze zliberalizowane. To oczywiście również dobra wiadomość, niemniej chciałbym zwrócić uwagę na słowa Wiesława Nowakowskiego. Otóż pan radny najpierw stwierdził, że uchwałę uznaje za błędną po rozmowach z mieszkańcami Zamościa, a potem podkreślił, że tym razem trzeba wyraźnie powiedzieć, że to nie radni byli inicjatorami wspomnianej uchwały, bo przecież wszystko wypłynęło od władzy. Najpierw chciałem zwrócić mu uwagę, że teraz, gdy to opozycja stanowi władzę w Radzie Miasta, mogła ona spokojnie projekt uchwały odrzucić, lecz przyjęła ją jednogłośnie, ale potem przyszła mi do głowy inna myśl.

Państwo na pewno doskonale jeszcze pamiętają prezydenturę Marcina Zamoyskiego. Miał on kilka charakterystycznych zwrotów, którymi posługiwał się wobec społeczeństwa pytającego go o różne sprawy. Jednym z nich była uwaga, że "uchwały przyjmują radni". Co z tego, że zdecydowaną większość tych uchwał (ze szczególnym uwzględnieniem budżetowej i jej pochodnych) na forum Rady przedłożył magistrat? Co z tego, że (szczególnie w przypadku budżetu) radni mają bardzo ograniczone pole manewru? Nie pamiętam, żeby ówczesna większość w RM kwestionowała słowa prezydenta. Nawet jeśli burzyła się przeciw niektórym działaniom ówczesnej władzy, to po takim dictum pokornie spuszczała głowę i milcząc przyznawała rację, że też przyłożyła do tego rękę.

Dobrze więc, że przynajmniej już teraz Rada dostrzega właściwy podział kompetencji w samorządzie.