|
Na granicy jest... muzykaStoją obok siebie, symbole dwóch narodów, dwóch kultur - polski wieszcz, Adam Mickiewicz i najwybitniejszy poeta Ukrainy - Taras Szewczenko, stoją we Lwowie, niegdyś polskim, dzisiaj ukraińskim. Obaj byli wzorcowymi patriotami, ojczyzna była dla nich wszystkim. Lecz nie zaślepiał ich jeszcze nacjonalizm, który zapanuje dopiero kilkadziesiąt lat po ich śmierci. Szewczenko napisał do swoich rodaków gdy Rzeczpospolita zniknęła z map, rozebrana przez sąsiadów:
"A chwalicie się, że Polskę zwaliliście sami!
Polska padła, tak! Lecz zgniotła i was pod gruzami!"
To sąsiedztwo od stuleci miało wspólną historię. Trudno znaleźć dwa inne narody, których losy byłyby tak związane jak Polski i Ukrainy, sąsiedztwo często tragiczne, często jednak mające wspólne cele. Wiele było kart świadczących o sojuszach, były także takie, które zapisały tragiczną historię lat II wojny światowej - to dyktat historii.
24 sierpnia 1991 roku proklamowano Akt Niepodległości Ukrainy, Polska jako pierwszy kraj uznał suwerenność naszego sąsiada.
Na tym tragicznym pograniczu, ku pokrzepieniu serc, często jeszcze zbolałych, ku nauce obecnych i przyszłych pokoleń, z głębokim przekonaniem, że możliwe jest pojednanie zabrzmiała muzyka, muzyka ponad granicami i podziałami, muzyka, której nie był potrzebny paszport ani wiza, muzyka, którą czuje się od pierwszej nuty - niesie nadzieję i radość, uczy tolerancji i zrozumienia, łączy narody i pokolenia.
Mimo iż rozdziela nas granica, jesteśmy tacy sami, bawimy się tak samo i mamy takie same uczucia - mówił inicjator koncertu ks. dr Stefan Batruch, prezes Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza.
To wszystko dokonywało się 25 sierpnia 2007 r. podczas wspaniałego koncertu "Europejski Most - Granica 803" w Dołhobyczowie, po polskiej stronie i Uhrynowie, po stronie ukraińskiej. Nie było lepszego miejsca i lepszego czasu. To historyczna chwila przed wejściem Polski do strefy Schengen i zbliżającymi się mistrzostwami Euro 2012.
O tym jak przyjął inicjatywę organizacji koncertu na granicy polsko - ukraińskiej mówi Wojciech Żukowski Wojewoda Lubelski.
Na początku nie mogłem sobie wyobrazić jak można to przedsięwzięcie zrealizować. Kiedy zyskało to wymiar dokumentacji w opisie, byłem spokojny o to, że będzie publiczność. Te tłumy wcale mnie nie zaskakują. Jestem pod wrażeniem determinacji i woli przeprowadzenia tego przez ks. mitrata. Jest to rzecz bez precedensu. To kolejne przedsięwzięcie, które idee pojednania którą realizuje ks. Stefan Batruch przybliża. To co nas dzieli to pas graniczny. Jeśli chodzi o budowę przejścia granicznego w tym miejscu, kończymy dokumentację, realizacja przewidziana jest na lata 2009 - 2010. Będzie to jedno z najnowocześniejszych przejść granicznych. Będą to pieniądze rządowe i z Funduszu Norweskiego. Budowa przejścia to zadanie rządu.
Czy posłuży ten koncert tej idee, uprzedzenia ciągle tu są, szczególnie blisko Wołynia?
- Z całą pewnością. Te wszystkie przedsięwzięcia pokazują, że młodzież, także dorosła społeczność cieszą ze wspólnej zabawy. To ma służyć temu, żeby to co było w przeszłości - o czym należy pamiętać - nie stanowiło przeszkody w budowaniu wspólnej przyszłości. Nie potrzebujemy wielkich czynów, trzeba pokazywać dzień dzisiejszy i nową, lepszą przyszłość. Łączy nas także odpowiedzialność za dobrze przygotowane Euro 2012 przed wszystkimi państwami. Dzisiaj widzimy jak pięknie ta muzyka łączy, jest jednakowo rozumiana przez młodzież polska i ukraińską, duszę mamy taka samą. Powinniśmy częściej dokonywać takich wymian kulturalnych.
Scenografię stanowiło wszystko to, co znajdujemy na granicy: pas zaoranej ziemi, wieżyczki strażnicze oraz drut kolczasty i żołnierze w zielonych mundurach. Taki wystrój scenograficzny podkreślił symboliczny aspekt koncertu. Już w trakcie koncertu pojawiła się dodatkowa scenografia wyreżyserowana przez matkę naturę: pięknie zachodzące słońce po zachodniej, czyli polskiej stronie i jasny księżyc na niebie po ukraińskiej, wschodniej stronie.
Metafizyczny, kosmiczny koncert to nie wszystko czego doświadczyła publiczność zgromadzona po dwu stronach pasa ziemi ornej. Był jeszcze inny wymiar uroczystości, której ranga jest nie do przecenienia. Trasngraniczne Dni Dobrosąsiedztwa, czyli Europejski Most patronatem honorowym objęli Prezydenci Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko. Rządy dwóch krajów reprezentowane były przez ważne osobistości. Stronę ukraińską reprezentował Minister Spraw Zagranicznych Arsenij Jacyniuk, stronę polską Paweł Kowal Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Polsce. Obok nich publiczność polską i ukraińską witali: Jerzy Chróścikowski senator RP, Jacek Kluczkowski J.E.Ambasador RP na Ukrainie, poseł RP Sławomir Zawiślak, Wojciech Żukowski Wojewoda Lubelski, Piotr Olijnyk Wojewoda Lwowski, Andrzej Olborski Wicemarszałek Urzędu Marszałkowskiego.
Około godziny 18.30 polscy goście przeszli na ukraińską stronę, gdzie spotkali się z przedstawicielami rządu i samorządu Ukrainy, po czym wszyscy razem pojawili się na scenie przed wielotysięczną publicznością.
Miłym akcentem ze strony publiczności były buzie tych widzów, na których można było zobaczyć barwy narodowe, polskie biało - czerwone i ukraińskie niebiesko - żółte. Przesympatycznie prezentowała się kilkulatka na ramionach babci z tak umalowana buzią, nie można było tego nie zarejestrować. Na koncert przyszły trzy pokolenia i to dla nich warto było zrobić ten koncert w szczerym polu.
Z sceny usłyszeliśmy powitania w języku ukraińskim i polskim. Trzeba przyznać, że małym show był występ ukraińskiego ministra a później polskiego sekretarza stanu.
"Czy chcecie, żeby nie było granic?" - na co gromkim "tak" odpowiadała publiczność.
"Czy chcecie, żeby była muzyka?" - i znowu padała taka sama odpowiedź.
Następnie zostały odczytane listy od prezydentów obu krajów: Wiktora Juszczenko i Lecha Kaczyńskiego. Mówiły o ważnym przesłaniu, o potrzebie zrozumienia historii i uczenia się nowej, lepszej przyszłości.
Po zejściu ze sceny oficjalni goście przeszli obok pasa ziemi ornej by przywitać się z ukraińskimi "pogranicznikami" ustawionymi w tyralierę i ukraińską publicznością.
Rozpoczęto przygotowania do koncertu, który został zarejestrowany przez TVP 2.
Publiczność ukraińską powitała Małgorzata Kożuchowska słowami "Dobreho dnia Ukraino! Witaju wsiech Ukraincew!", stronę polską powitał ukraiński prezenter Igor Pelych: "Dzień dobry Polsko!. Witam Polaków!".
Prezentacji zespołów polskich i ukraińskich już na scenie dokonał Robert Leszczyński, krytyk muzyczny. Przed koncertem zapytałam Roberta Leszczyńskiego co przywiodło go na samiutką granicę polsko - ukraińską.
-Jest to kontynuacja tego co zaczęliśmy dwa i pół roku temu, gdy rozpoczęliśmy zmasowane promowanie polskiej muzyki na Ukrainie i ukraińskiej w Polsce. Bo to paradoks, że w polskich sklepach nie można kupić ani jednej płyty ukraińskiego wykonawcy. Dopiero na jesieni zespół "Haydamaky" wyda pierwszą płytę. Wszystko zaczęło się od "pomarańczowej rewolucji", wtedy pojawiło się zainteresowanie tą muzyką. Zdaję sobie sprawę z poziomu tej muzyki, Ukraińcy grają znakomicie. Jest to klasa muzyczna, której polskie zespoły nigdy nie będą miały. Dla każdego muzyka ukraińskiego pierwszym językiem muzycznym jest język muzyki ludowej. Dopiero później przyswajają sobie rocken-rolla. Zawsze będą oryginalni. Są oczarowani tym koncertem. Chcieliby robić kariery w Polsce. Ten koncert jest dla nich ważny, mogą się pokazać w polskiej telewizji publicznej. Podeszli do koncertu euforycznie. Jestem przekonany, że tych koncertów będzie więcej.
O przesłaniu zawartym w koncercie rozmawiam z Andrzejem Olborskim wicemarszałkiem Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie.
- Organizatorom należy się pochwała. Za chwilę granica polsko - ukraińska będzie granicą Unii Europejskiej. Patrząc na nasze wspólne losy z perspektywy historycznej, które są losami dla obu narodów trudnymi, mające za sobą przejścia wynikające z historii, ten pomysł jest bardzo dobry. On po raz pierwszy pokazuje, że obie strony mogą coś zrobić wspólnie. Jak się okazuje najłatwiejszą płaszczyzną do spotkań jest wspólna zabawa, festyn. Czuje się sympatię wśród ludzi, nie tylko polityków, co daje nadzieję na to, że będą podwaliny do współpracy. Już wielu młodych Ukraińców studiuje na uczelniach Lublina. W najbliższym czasie decyzją Prezydenta RP będzie powołany zostanie polsko - ukraiński uniwersytet w Lublinie.
W trakcie koncertu o opinię proszę lidera zespołu ukraińskiego "Vopli Vidopljasova" (VeVe), Olega Skrypkę, najbardziej charyzmatycznego muzyka ukraińskiego.
Jak podoba się pomysł koncertu na granicy? "Dużo podobajets. Harna idea. Super. Kordony precz. Muzyka łączy, muzyka wybucha. To mały Woodstock.
Ks. Stefan Batruch, proboszcz parafii grecko - katolickiej w Lublinie patrzył z niewielkiego wzniesienia ponad drogą, która łączy Polskę i Ukrainę na rozgrywające się przed jego oczami barwne muzyczne widowisko, widział i słyszał radość Polaków i Ukraińców.
- Wydarzenie przeszło moje oczekiwania. Nie spodziewałem się tak licznej publiczności, dojazd tutaj jest trudny. Nie spodziewałem się takiej frekwencji. Robimy to dla nich. Dobrze, że są tutaj. Tak naprawdę zespoły śpiewają tak samo, trudno je rozróżnić.
A co dalej? - dopytywał Volodymyr Priadko z Polskiego Radia Dla Zagranicy - Będą następne koncerty, następne imprezy dla budowania pojednania w innych miejscach, może teraz po stronie ukraińskiej - odpowiadał ks. Stefan Batruch. Jest tyle osób zaangażowanych w wielką sprawę.
Wystąpiły polskie zespoły "Zakopower", "Voo Voo" oraz "Habakuk". Z Ukrainy przyjechały: legendarny zespół "Vopli Vidopljasova" (VeVe), łączący elementy punku i folku oraz "Haydamaky", grający muzykę z pogranicza punk, ska i tradycyjnych melodii ukraińskich oraz grupa "Flyzzza" łącząca reggae, rock i folk. W finale wystąpiły Arka Noego i Kovczeh Noja - grupa dzieci z Ukrainy.
Na zakończenie koncertu piosenkę Jacka Kaczmarskiego " Mury" śpiewali już wszyscy!
"Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany połam bat
A mury runą runą runą
I pogrzebią stary świat! "autor / źródło: Teresa Madej fot. Wojciech Czerwieniec dodano: 2007-08-27 przeczytano: 12328 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|