|
41.ZLT: "Emigranci" Mrożka w Zamościu Podczas 41. Zamojskiego Lata Teatralnego, Teatr Polski w Warszawie zaprezentował spektakl traktujący o problemie naszej tożsamości. "Emigrantów" Sławomira Mrożka wyreżyserował Piotr Cyrwus. W Kazamacie Bastionu I, obok Piotra Cyrwusa, wystąpił Szymon Kuśmider (29.06.).
Należący do kanonu polskiej dramaturgii powojennej "Emigranci" są tekstem wielowymiarowym. Dotykają ważkich problemów egzystencjalnych, tylko pozornie emigracyjnych, ale w istocie takich, które stoją przed każdym z nas. Nie chodzi tu bowiem tylko o diagnozę dotyczącą sytuacji polskiej emigracji. Chodzi o nas samych. Jest w naszym postępowaniu tak wiele z wychodźstwa i wygnania, że w zwierciadle tej sztuki, nawet ci, którzy nigdy nie żyli na emigracji, w istocie emigrantami są, ponieważ ogniskują się w nas te wszystkie istotne cechy i problemy, które wychodzą na zewnątrz nie tylko w warunkach emigracyjnych, ale każdego dnia - w przeciwnym wypadku, nigdy by się nie ujawniły na emigracji. Jest to więc sztuka o każdym z nas, i to jest esencją "Emigrantów". Patrzymy na sztukę, wyśmiewamy się z karykatur postaci inteligenta i robotnika, aż w końcu uzmysławiamy sobie, że wiele z ich postaw skądś znamy. Tak, znamy, bo to są nasze zachowania, i wtedy nie jest nam już do śmiechu. Po spektaklu jesteśmy przerażeni, że tak widział Polaków Mrożek, ale czy nie jesteśmy dokładnie tacy sami? Pytanie - czy to winna jest natura, czy nasza historia, a może nasze DNA?
Powróćmy zatem do pokazanego w Zamościu dramatu, który zobrazował bardzo złożoną sytuację ludzi przebywających na emigracji. Jeden z bohaterów "Emigrantów" Mrożka wyjechał ze swojej wsi, aby polepszyć status materialny rodziny, czyli za chlebem. Drugi wyjechał z miasta z powodów politycznych. Jeden z mężczyzn wydaje się być prymitywnie beztroski, drugi zaś tragicznie bezradny. W obcym kraju każdy z nich, na swój sposób, jest zgorzkniały i czuje się opuszczony. Obaj dystansują się od nowej społeczności. Obaj też żyją w dziwnej symbiozie...
Niewykształcony, nie znający języka Piotr Cyrwus jako XX, przez trzy i pół roku na obczyźnie zarobił pieniądze i je odłożył. Sporo tego, bo za wiele nie wydawał na siebie, wykorzystywał nawet swojego sublokatora, by móc odłożyć jak najwięcej. Póki co, pracuje po szesnaście godziny godzinnie przy wykopach. Od pracy na maszynie trzęsą mu się ręce. Marnie się żywi, podbiera jedzenie i papierosy od inteligenta. Nie dokłada się także do komornego. Ten zbytnio nie protestuje. XX robi wrażenie ograniczonego, ale jego specyficzny chłopski spryt wychodzi na wierzch w kolejnych scenach dramatu. Marzy o powrocie do Polski, do rodziny i budowie domu z ogrodem. Ale chyba o wiele bardziej zależy mu na gromadzeniu jak największej ilości pieniędzy, jakby dla samego faktu, aby je mieć. Być może zniewoliły go do tego stopnia, że stał się ich zakładnikiem.
Choleryczny intelektualista i filozof znający języki, samotny AA - Szymon Kuśmider to zacietrzewiony krytyk polskich realiów. Reaguje wściekłością na rozważania o polskich muchach, które we wspomnieniu kraju przywołuje XX. Szybko się jednak hamuje i przyjmuje maskę stoika na użytek sublokatora. Pogardza robotnikiem i krajem, co podkreśla stwierdzeniem: "Mali ludzie i mały kraj. Tutaj nareszcie można rozprostować skrzydła." AA chce napisać książkę o wolności jednostki i dlatego zdecydował się zamieszkać z XX. Ocenia go jako doskonałego niewolnika i czyni go bohaterem swojej książki. Jest zabezpieczony finansowo, więc nie pracuje. Czas spędza na czytaniu książek, pisanie własnej, pomimo uzyskanej wolności, nie idzie mu łatwo. Ma jeszcze jedno zajęcie - pouczanie XX, bo on, inteligent, ma do tego prawo.
W noc sylwestrową, kiedy cały świat świętuje przyjście Nowego Roku, w suterenie toczy się dialog - prawie jako "być albo nie być" dwóch osób o odmiennych postawach życiowych - emigranta politycznego i zarobkowego gastarbeitera. Tu rozgrywa się ich dramat, tu przyjdzie moment zrozumienia. Czy aby na pewno? Wszystko ich dzieli: pochodzenie, obyczaje, poglądy. Ich oczekiwania wobec Zachodu też są odmienne: inteligent szuka wolności duchowej, proletariusz - materialnej. Mimo braku intymności, obaj skrywają swoje sekrety. Obaj przeżywają dramat monotonnej i beznadziejnej egzystencji. Żyją złudzeniami i są tak samo bezradni. Pragną, aby praca dawała chleb, a prawo - wolność?. Ale w ich przypadku to wcale nie jest takie proste. A może chodzi o coś zupełnie innego? O niemoc działania, która stała się ich udziałem? Ich, i naszym?
W finałowej scenie AA mówi o nadziei i wolności, ale XX tego już nie słucha. Usnął zmęczony próbą samobójczą, emocjami i wypitym alkoholem. Dla niego ideały nie są aż tak ważne. On pragnie tylko napełnić żołądek i mieć pieniądze. To wystarczy, choć i w nim budzą się wątpliwość, po co to wszystko robi, czy ma to sens. XX nie myśli za dużo, po prostu pracuje... Czy powróci do kraju? AA twierdzi, że nie. Pod wpływem świątecznych emocji i refleksji podjął próbę zmiany nastawienia XX do realiów. Może swojego też? Raczej bez sukcesu. Jedna wielka beznadzieja.
Spektakl Teatru Polskiego jest niezwykle sugestywny i wprost realistyczny. Jest znakomitą aktorską robotą. Duet Cyrwus-Kuśmider wygrywa wszystkie emocje zawarte w tekście Mrożka. Pozostaje natomiast pytanie jak odbierać "Emigrantów" w XXI w.? Aktualność i skuteczność "Emigrantów" polega na doniosłości poruszanej problematyki i trafności obserwacji w odniesieniu do polskości, czym jesteśmy jako naród i społeczność zbiorowa, i jakie grzechy popełniamy jako członkowie tych grup. Jeśli chodzi o formę, to można dojrzeć w "Emigrantach" elementy teatru absurdu. W "Emigrantach" obaj bohaterowie oskarżają się wzajemnie o błędy, ale nadal trwają w niemocy, nawet nie próbując przełamać słabości i solidarnie, jak na Polaków przystało, upijają się na koniec.
"Emigranci" nadal porażają i nadal brzmią złowieszczo. Czy teraz z powodu rozkładu więzi społecznych i rodzinnych - spustoszenia dokonanego przez komunizm czy też za sprawą "dzikiego kapitalizmu" lat 90. Najważniejszym aspektem sztuki autora może pozostawać także sprawa obcości duchowej: ludzi stopniowo wykorzeniających się z porzuconej wspólnoty. Ale być może też tęskniących za swoim ułomnym krajem. Pouczające, psychologiczne dzieło dramaturga stulecia ma charakter ponadczasowy. Mrożek w sposób inteligentny, ciekawe oraz humorystyczny pokazuje przepaść dzielącą polską inteligencję i niewykształconych ludzi. Treści sztuki są bez zwątpienia aktualne i niestety, aktualne pozostaną. "Ci, którzy nie powinni mówić, mówią. A ci, którzy mogliby nie powiedzieć, nie mają nic do powiedzenia."
A przecież powinna być solidarność, bo jedni bez drugich nie mają racji bytu. Jedni drugim są potrzebni, tak jak potrzebni są sobie nawzajem bohaterowie "Emigrantów" Mrożka. Natura to natura. Może jednak uda się nam zmienić nastawienie do samych siebie i kraju. Gra pozorów nikomu nie służy. Jest tylko stratą czasu. Przecież i tak jesteśmy skazani na wspólne bytowanie, czy to w Polsce, czy poza jej granicami. Spróbujmy razem "być", to ma wartość, a nie tylko na własną rękę "mieć". Skorzystajcie z doświadczeń historycznych - zdaje się podpowiadać Sławomir Mrożek. Ale czy jest to możliwe... Człowiek tak łatwo nie zmienia swoich przyzwyczajeń. A poza tym, to nie ja, to on...
Portal Zamość onLine jest patronem medialnym 41. Zamojskiego Lata Teatralnego w Zamościu autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2016-07-04 przeczytano: 13702 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|