Ostatnie dni kalendarzowego lata są już bardzo jesienne. Temperatura u nas zapewne nie przekroczy już w tym roku 20 stopni Celsjusza, słońce jest coraz niżej nad horyzontem, a liści coraz więcej na chodnikach. Sprawy te obchodzą jednak coraz mniejszą grupę osób, gdyż tematem głównym wszystkich spotkań międzyludzkich z wolna stają się wybory.

Każdy wstępny etap kampanii wyborczej to selekcja kandydatów do miejsc na listach. Wszyscy pasjonowali się kogo wystawi PO w Krakowie po rezygnacji Jana Rokity i czy ten ktoś ma jakiekolwiek szanse, by dostać więcej głosów od Zbigniewa Ziobry. Mniej emocji było w innych przypadkach. W tym wszystkim trochę gubiły się batalie stricte lokalne, w tym te nasze - zamojskie. A warto trochę się temu poprzyglądać. Po raz kolejny bowiem okazuje się, że mamy do tego stopnia głupi geograficznie okręg wyborczy, że kandydatów z naszych ziem na listach będzie bardzo mało, a już zwłaszcza takich, którzy tam zajmą czołowe miejsca.

Do naprawdę nielicznych wyjątków zalicza się tu Jan Byra. Czołowa postać lokalnej lewicy, która postanowiła go wystawić na czoło swojej listy wyborczej w naszym okręgu. Kiedyś już był posłem. Efekty tego posłowania dla tutejszych mieszkańców były wprawdzie niezbyt wspaniałe (z całym szacunkiem bowiem, ale np. przyczynienie się do położenia tartanu na bieżni stadionu, za sprawą czego i tartan jest kiepskiej jakości, i boisko jest za małe do rozgrywania poważniejszych spotkań piłkarskich, dla mnie byłoby raczej powodem do wstydu, niż chluby), ale jakieś tam były. Jeśli jednak chodzi o zawód przez niego wykonywany ogólnie, to jest nim praca dziennikarska.
Jan Byra pracuje w "Tygodniku Zamojskim".
Wedle niektórych jego kolegów po fachu, wiąże się to z poważnym konfliktem moralnym, gdyż ich zdaniem dziennikarz nie powinien angażować się w politykę. Powołują się przy tym na jakieś przez siebie utworzone kodeksy etyki i ogólną opinię o niewiarygodnej apolityczności pana Byry w jego pracy i to nawet jeśliby ta praca miała zostać zawieszona na czas trwania kadencji poselskiej.

Tylko pytanie - a co to wszystko ma do rzeczy w kontekście wyborów? Startując do parlamentu Jan Byra po prostu korzysta z prawa danego każdemu obywatelowi. Można na niego po prostu nie oddać swojego głosu - to też jest nasze prawo i ja na pewno z niego skorzystam. Owszem, ten pan przez "Tygodnik..." ma możliwość oddziaływania na wielu ludzi, ale właśnie przez to nieskrywane oddziaływanie zarówno pan Byra, jak i tytuł, w którym pracuje, stają się niewiarygodni i w końcu odbije się to na którymś z tych podmiotów.

Czy pisząc te słowa czynię to również po to, by sobie samemu nie zamykać przyszłości w polityce? Oczywiście, że tak! Myślę zresztą, że gros żurnalistów, którzy teraz pałają oburzeniem na poczynania Jana Byry, sami chętnie znaleźliby się na jego miejscu, gdyby tylko mieli takie poparcie w którejś partii, jakie on ma. Nie przesadzajmy zatem z etyką dziennikarską.
Polityka, to polityka i jeśli uznajemy, że od niej zależy los nas wszystkich, to uznajmy też, że wszyscy mogą próbować ten los w granicach prawa kształtować.