Można to już powiedzieć oficjalnie - kolej pasażerska w Hrubieszowie powróciła na stałe do rozkładu jazdy! W niedzielę, 10 grudnia, trasą Zamość-Hrubieszów Miasto przejechał pierwszy "Hetman". Akcja propagująca powrót na tor zrobiła swoje i pociąg nie jechał pusty. Tłumów wprawdzie również nie mieliśmy, ale jak na sam początek po reaktywacji frekwencja była całkiem zachęcająca. A biorąc pod uwagę, że jeszcze przed wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy nie było już biletów na "Hetmana" 22 i 23 grudnia, mogliśmy zacierać ręce. Używam formy przeszłej, bo po pierwszych dniach mamy powtórkę z "Matejki", przez co szansa na spopularyzowanie kolei w Hrubieszowie i okolicach dość znacznie spadła.

Mówiąc najkrócej, choć w drugiej dekadzie grudnia nie doświadczyliśmy ani znaczących mrozów, ani innych ekstremalnych warunków pogodowych, "Hetmana" już po dwóch dniach zastąpiła "kolejowa komunikacja zastępcza". Trwało to do 15 grudnia, po czym autobusy ponownie zastąpiły pociąg w poniedziałek, 18 grudnia. Powód? Rzekomy brak sprawnych lokomotyw spalinowych na stanie PKP Intercity, co wprowadziło utrudnienia nie tylko na trasie "Hetmana", ale i innych pociągów dalekobieżnych w województwie lubelskim (przykładowo na północy regionu składy ciągnęły lokomotywy bez ogrzewania). W naszym przypadku KKZ jest problemem tym większym, że pociągi osiągają zdecydowanie lepsze czasy przejazdu od autobusów. W efekcie podróżni jadący autobusem od Hrubieszowa nie są dołączani do grupy wagonów "Hetmana" kursującej z Przemyśla, lecz do pociągu "Mehoffer". Nadmieńmy, że "Hetmanem" z Hrubieszowa można teoretycznie dojechać nawet do Jeleniej Góry. Trasa "Mehoffera" jest zbieżna z "hetmańską" wyłącznie do Wrocławia. Jeżeli zatem ktoś od nas chciał jechać pociągiem w Karkonosze, musi się przesiąść w stolicy Dolnego Śląska na inny skład.

Gdyby ktoś z Państwa zastanawiał się czy nie mamy przypadkiem do czynienia z niezwykle pechowym zbiegiem okoliczności, dodam jeszcze jeden fakt. Otóż krótko przed reaktywacją połączeń z Hrubieszowem PKP Intercity ściągnęło do ich obsługi lokomotywy z Białegostoku do Rzeszowa. Postąpiono tak właśnie po to, aby nie narażać się na braki taborowe i konieczność organizowania KKZ. Pracownicy rzeszowskich sekcji trakcyjnych zostali nawet specjalnie przeszkoleni w kierunku obsługi i konserwacji tych maszyn. Tyle tylko, że lokomotywy dosłownie w przeddzień wejścia w życie nowego rozkładu jazdy zostały odesłane do Białegostoku. W zasadzie do tej pory nie wiadomo z jakiego powodu.

Wraz z pozostałymi członkami grupy "Pociągiem do Hrubieszowa" skierowaliśmy list do prezesa zarządu PKP IC, Marka Chraniuka. Kopie otrzymali m.in. nasi lokalni parlamentarzyści, wojewoda lubelski, prezes Urzędu Transportu Kolejowego oraz Rzecznik Praw Pasażera Kolei. Zaapelowaliśmy w piśmie o zabezpieczenie odpowiedniej liczby lokomotyw spalinowych w punkcie utrzymania taboru spółki w Rzeszowie oraz wyegzekwowanie na ich producencie (bydgoskiej PES-ie) usuwania usterek sprzętu w okresach zawartych w stosownych umowach. Zwróciliśmy uwagę, że zbliżający się świąteczny szczyt przewozowy będzie nie do udźwignięcia dla jakiegokolwiek przewoźnika autobusowego, który podjąłby się realizacji KKZ. Wtedy byłaby to kompromitacja dla całego PKP Intercity. A przy okazji w zasadzie całkowite pogrzebanie szans na dłuższe utrzymanie kolei pasażerskiej na Ziemi Hrubieszowskiej, zaś w dłuższej perspektywie na całej Zamojszczyźnie.