Postęp technologiczny to naprawdę cudowna rzecz. Dzięki niemu człowiek nawet będąc daleko od rodzinnej miejscowości może śledzić wydarzenia w niej się rozgrywające. Wręcz rozczuliłem się oglądając internetową relację "na żywo" z pierwszego w tym roku zebrania osiedlowego w Zamościu - na Karolówce.

Wzruszenie ogarnęło mnie nie tylko z tego powodu, że mogłem zobaczyć doskonale znane mi twarze lokalnych notabli i poczuć atmosferę spotkania wybrańców społeczeństwa ze społeczeństwem. Karolówka to bowiem osiedle, na którym spędziłem pierwsze lata mojego życia. Zawsze wracam tam bardzo chętnie i obserwuję życie, jakie tam się toczy. A toczy się spokojnie, jak to zwykle na osiedlach domów jednorodzinnych (nie licząc kwestii palenia plastikami). Co prawda odsetek takich konstrukcji w ostatnich latach zmalał na skutek budowy bloków między ulicami Królowej Jadwigi a Dzieci Zamojszczyzny. W dalszym ciągu jednak jest to jedno z bardziej przyjemnych miejsc do życia w naszym mieście.

Zadowolenie poczułem szczególnie w jednym momencie transmisji z sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 8. Oto na samym wstępie wolnych wniosków głos zabrał pan mieszkający przy bocznej odnodze ulicy Robotniczej. Arterii również znanej mi doskonale, zresztą do jej budowy od nowa także dołożyłem swego czasu cegiełkę. Mieszkaniec poruszył kilka spraw, ale szczególnie mocno zgodzić muszę się z jedną z nich. Mianowicie chodzi o - mówiąc enigmatycznie - specyfikę parkowania na tejże ulicy.

Przy czym te obserwacje mogę rozszerzyć, gdyż podobne sytuacje dostrzegam w zasadzie na całej Karolówce. Praktycznie za każdym razem, gdy zjeżdżam z ulicy Śląskiej w Robotniczą, Krótką, Kopernika bądź Kraszewskiego, muszę rozpoczynać prawdziwy slalom między zaparkowanymi tam samochodami. Ładu w tym nie ma żadnego. Niektóre pojazdy zawsze spotykam stale w tych samych miejscach, co rodziło we mnie podejrzenie, że one tam stoją cały czas. Mieszkaniec, który zabrał głos na zebraniu, tę hipotezę potwierdził.

Niektórzy mogą stwierdzić, że to rzecz oczywista, bo dbanie o właściwe zagospodarowanie przestrzeni do parkowania zazwyczaj ogranicza się tylko do centrów miast. Ewentualnie poszerzając je o miejsca, w których znajdują się na przykład galerie handlowe lub duże zakłady pracy. Toteż trudno wymagać od władz miejskich, aby zaglądały na podrzędne osiedla i karały za niewłaściwe parkowanie na ulicach, gdzie auto przejeżdża średnio co kilka minut. Rozumiem to i podzielam zdanie, że straż miejska jest od poważniejszych spraw. Chciałbym się jednak skupić na przyczynach dla których właściciele pojazdów decydują się na takie postępowanie.

Najpierw myślałem, że to po prostu wygodne. Nie trzeba wszak głowić się nad wjazdem i wyjazdem z posesji, otwieraniem i zamykaniem bramy, a zimą odśnieżaniem podwórka, aby zrobić użytek ze swojego samochodu. Sądziłem tak do momentu, w którym przyjrzałem się bliżej konkretnym automobilom. Wtedy do mnie dotarło, że powód tkwi w dokładnie przeciwnym miejscu.

Nikt mi nie wmówi, że różnego rodzaju SUV-y i inne kolubryny to pojazdy niezbędne do egzystowania w Zamościu. Nie żyjemy na Syberii, drogi mamy przynajmniej przyzwoite i naprawdę nie trzeba tu używać do poruszania się aut do jazdy terenowej. Za to na pewno taki samochód podnosi znacznie ego właściciela. Szczególnie jeśli jego "rumaka" może podziwiać cała okolica, gdy tylko akurat znajdzie się na odpowiednim szlaku. I właśnie takich pojazdów najwięcej stoi zaparkowanych na naszych ulicach.

Karolówkę znam najlepiej, a inne osiedla zamojskie trochę zaniedbałem. Dlatego nie odważę się powiedzieć, że Karolówka jest najgorsza. Jeśli jednak gdzieś indziej jest podobnie lub gorzej, to nie sądzę, żeby działo się tak z innego powodu aniżeli w tej dzielnicy.