Są takie sprawy na tym świecie, że ważne jest nie tyle to, jak się zakończą, ale to, by się zakończyły w jakikolwiek sposób. Ważne dlatego, gdyż im więcej czasu upływa od zarania sporu, tym coraz trudniej ustalić nie tylko jego przyczynę, ale nawet istotę. Wie o tym każde małżeństwo, które od lat jest pokłócone, ale tak naprawdę już samo nie wie o co i nie zależy mu na rozwiązaniu tej sytuacji. Albo inaczej - część takich par po prostu się rozstaje. Tyle tylko, że o ile w skali mikro coś takiego jest możliwe, to w skali całego społeczeństwa już niestety nie.

W tym miejscu w zasadzie mógłbym napisać cały elaborat na temat wojny pomiędzy obecną władzą a obecną opozycją, która zaczęła się od Trybunału Konstytucyjnego, a teraz obejmuje cały nasz wymiar sprawiedliwości wsparty Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wojny obecnie nawet już nie na noże, tylko na czołgi. Zarazem wojny w sprawie której mam wprawdzie jasne stanowisko, ale mam też poczucie, że ono jest niewiele warte, jeśli szukamy prawdziwego rozwiązania problemu. Acz odnoszę także wrażenie, że tak naprawdę nikt tu żadnego rozwiązania nie szuka i wiele zwykłych osób zaangażowanych w kampanię po obu stronach barykady to w rzeczywistości ofiary własnego naiwnego myślenia. Ergo - dopóki serio nie pomyślimy nad przełamaniem impasu i stworzeniem czegoś w zasadzie od podstaw, to ten cały impas będzie trwał. Bynajmniej nie z korzyścią dla Polski.

Ale jest jeszcze jedna sprawa, o której mogę napisać dokładnie to samo. Sprawa w wymiarze lokalnym, choć stanowi pochodną tego, co dzieje się we wszystkich innych samorządach w Polsce. Mam na myśli oczywiście wywóz śmieci i opłaty z nim związane, które już od dawna budzą emocje wszystkich stron. W październiku ubiegłego roku zamojscy radni podnieśli obowiązujące od dawna stawki do 16 zł od osoby w przypadku segregowania odpadów oraz 32 zł dla osób niesegregujących. Jednakże prezydent Andrzej Wnuk chciał jeszcze bardziej opłaty podnieść i z góry zapowiedział, że stanie się to niebawem. Tak też zdarzyło się w styczniu. Prezydent zaproponował, by opłatę naliczać od zużycia wody w domu. Oznaczałoby to stawkę w wysokości 10 zł za metr sześcienny wody za śmieci segregowane lub 30 zł za metr wody w przypadku niesegregowania. A ponieważ miesięczne zużycie miałoby wyjść na poziomie trzech metrów sześciennych wody na osobę, łatwo można sobie policzyć, że nastąpiłby wzrost na poziomie niemal stu procent. I to nawet jeśli uwzględnimy, iż dzięki temu za śmieci zapłaciliby naprawdę wszyscy, czyli niemal 12 tysięcy osób więcej niż obecnie to robi w Zamościu. Jednakże radni stosowny projekt uchwały po prostu zdjęli z porządku obrad, na co Andrzej Wnuk odpowiedział zwołaniem nadzwyczajnej sesji Rady Miasta na ostatni dzień stycznia, z czego ostatecznie się wycofał. To dobry znak.

Od 5 do 22 lutego trwają w Zamościu konsultacje społeczne ws. wyboru metody naliczania opłat za wywóz śmieci. Na odbywających się w tych dniach zebraniach osiedlowych można wypełnić stosowne ankiety, które dadzą obraz poglądu społeczeństwa zamojskiego na sprawę. Gorąco zachęcam Państwa, by wziąć udział w tych zebraniach i wypowiedzieć się w tym temacie nie tylko na piśmie, ale także ustnie.

Oczywiście można się domyślać, że większość głosów będzie przeciwnych jakichkolwiek podwyżkom opłat za wywóz śmieci. Namawiam jednak, by i taki pogląd uzasadnić czymś więcej niż samym "nie, bo nie". O to samo proszę zarówno prezydenta, jak i radnych. Wypracujmy naprawdę optymalny system zbiórki odpadów w mieście. Odpowiadający zarówno na rzeczywiste koszta (oraz ewentualne zyski), jakie musi ponosić Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, jak i faktyczną skalę produkcji śmieci przez mieszkańców. Bez wykłócania się o to, w czym zawinił rząd, w czym Unia Europejska, a w czym brak spalarni.