Piszę ten tekst świeżo po emocjach zaserwowanych polskim kibicom piłkarskim przez Wisłę Kraków i Lecha Poznań, a także w trakcie tych stworzonych przez ministra sportu, PZPN, Trybunał Arbitrażowy przy PKOl-u, FIFA, UEFA i jeszcze kilka innych podmiotów. Finały tych pierwszych spraw znamy, a wojna z PZPN-em zapowiada się jako kolejna przegrana osoby chcącej zrobić tam porządek. Jak będzie ostatecznie, okaże się w przyszłym tygodniu. Możliwe, że z tej okazji napiszę jakiś tekst.

Przeglądając swe ostatnie felietony zauważyłem, że już od dość dawna nie pisałem nic o sprawach dotyczących Zamościa lub regionu. Po części dlatego, że przez pewien czas mnie nie było, a po części - za wiele się w naszym mieście ostatnimi czasy nie działo. Chyba to nie jest tylko moje spostrzeżenie, skoro inne media zapełniały wierszówki takimi informacjami, jak wykrzykiwania znanego w Zamościu Jerzego Zacharowa na generała Wojciecha Jaruzelskiego przy okazji procesu sądowego tego drugiego. Nie twierdzę, że jest to informacja nieciekawa, ale jej publikacja sporo mówi o tym jak bardzo powoli toczy się ostatnimi czasy życie w Zamościu.

Nie znaczy to jednak, że wszystko co się teraz działo było nudne. Ot choćby odpust w parafii katedralnej. Święto dla całej diecezji. Akurat tak nieszczęśliwie wyszło, że w tym roku odbyło się ono w poniedziałek, ale na pewno przyjechali na nie ludzie również spoza Zamościa. Zwykle na taką uroczystość zaprasza się jakiegoś znamienitego gościa i teraz też tak było, zdaniem niektórych. A kto nim był? Arcybiskup Stanisław Wielgus! Nawet wygłosił homilię na sumie! Jeśli miał on skłonić wiernych do zmiany swego życia na lepsze, to raczej w to wątpię.

Ale przy tej okazji chcę napisać o jeszcze jednej sprawie. Przez ostatnie kilka miesięcy w TV Zamość emitowany był program "Potyczki z paragrafem", w którym szef tej stacji, czyli Wojciech Kowalczyk, dyskutuje z panem mecenasem Pizoniem w sprawie różnorakich przepisów prawnych. W jednym z pierwszych odcinków omawiane były warunki rozwiązania umowy o pracę. Starano się nie podsycać nastrojów i nie namawiać do na przykład zbierania "haków" na pracodawcę albo do pomstowania na niego. Mało tego - gdy była mowa o okresie wypowiedzenia umowy, to podkreślano, że chociaż po nim pracownik się z firmą rozstanie, to warto wówczas pracować tak jak wcześniej. Tyle teorii. Praktyka zaś jest taka, że przed ponad miesiącem redaktor Kowalczyk ogłosił, iż zabiera się za pracę w bezpłatnej gazecie "Extra Zamość", która okazuje się być jakąś prasą dla elit, bo choć wyszło już pięć jej numerów, to jeszcze nie trzymałem w ręku żadnego z jej egzemplarzy. Akurat bowiem nie korzystam z żadnego z miejsc, które gazeta wymienia jako punkty, w którym można nabyć ten tytuł więc muszę korzystać z jego wersji elektronicznej, a to nie to samo. Wracając jednak do sprawy - redaktor Kowalczyk powiedział, iż "ma nadzieję do końca września rozwiązać umowę z firmą Multimedia Polska" i tym sposobem pozbyć się balastu, jakim dla niego była Telewizja Zamość. Nie wiem jak mu to dokładnie wyszło, ale wobec takich deklaracji mogłem wnioskować, że ten kanał do końca września będzie funkcjonował, skoro sam redaktor Kowalczyk mówił z panem mecenasem, że umów należy dotrzymywać. Tymczasem chała. Do końca ubiegłego miesiąca pozostało jeszcze dobre kilka dni, a już program przestał być nadawany. Pomijam już uprzedni brak w ostatnim okresie jakichkolwiek produkcji premierowych. Redaktor Kowalczyk po prostu wolał się skoncentrować na swojej gazecie, a że przy tym jeszcze powinien robić telewizję, to co z tego.

Mówię o tym dlatego, że dziś mamy do czynienia wręcz z plagą dwulicowości ludzi mass-mediów. Gwiazda promująca niepalenie papierosów zostaje przyłapana ze "szlugiem" w dłoni, aktor chwalący się bezpieczną jazdą samochodem jest karany mandatem za przekroczenie prędkości, a polityk promujący moralność musi płacić alimenty. Fajnie, ale ceną za to jest utrata wiarygodności w oczach opinii publicznej, a gwiazda jest wtedy gwiazdą, podobnie jak polityk jest tylko wówczas politykiem, gdy owa opinia publiczna nie odwróci się do niej (lub do niego) plecami.