|
Zanussi prezentuje: "Czarne słońce"Krzysztof Zanussi gościł w Zamościu po raz dziesiąty (20.01.). W 2008 roku pokazał swój ostatni film "Serce na dłoni". W ramach Sacrofilmu zaprezentował przedostatni obraz - "Czarne słońce". To czternasty film autorstwa Zanussiego na przestrzeni czternastu lat Międzynarodowych Dni Filmu Religijnego.
Film mówi o sercu ale w innym wymiarze. To film traktujący o miłości. Pomysł wziął się ze sztuki teatralnej "Agata", opartej na autentycznym wydarzeniu, o którym przeczytał w prasie włoski przyjaciel Zanussiego, pisarz Rocco Familiary, równolatek reżysera.
Zanussi o filmie
- Kiedy przeczytałem tę sztukę, to pomyślałem, że z tego można zrobić film. Scenariusz napisaliśmy wspólnie, inny od sztuki. Na podstawie filmu Rocco napisał także powieść, która została dobrze przyjęta we Włoszech.
- Co mnie takiego pociągnęło w tej historii?
To prawdziwa historia, osadzona w bardzo egzotycznym kraju, na Sycylii. Nie jest to Sycylia kojarzona z mafią, mafia jest tam wspomniana tylko raz. Sycylia to kolebka, miejsce gdzie przelały się wszystkie kultury i gdzie obecna odnajdujemy echa starej, antycznej Grecji, ponieważ Sycylia była kolonią grecką. Tam ciągle wymiar antyku i tragedii antycznej jest realny. Tej historii nie można było osadzić w Polsce, bo nikt by tutaj tak tej historii nie przeżywał. Można ją tylko tak przeżywać w kraju, gdzie żyją jeszcze ludy pogańskie. Religijność jest tu bardzo osobliwa, inna od naszej. Ludzie ciągle mają w pamięci greckich bogów, z którymi się można było spierać, kłócić. W kościele katolickim można usłyszeć, że "Bóg się mści", a dobry katolik by tego nie powiedział. Tam się te namiętności kłębią.
- To historia specjalnie wyidealizowana. Oni są młodzi, piękni, zdrowi, bogaci i szczęśliwi. Kochają się miłością absolutną, niczym Romeo i Julia. Są jednak obiektem nienawiści, kogoś, kto cierpi, kto jest nieszczęśliwy, kto ich nie zna, ale nie może znieść tego, że im jest dobrze. Taka istota zła, istota zła bezinteresownego. Dlatego winnego nie sposób złapać, bo nie miał żadnego powodu żeby zrobić im krzywdę, a zrobił.
- Jest w tej sztuce i potem w filmie zdanie "klucz" - "dopóki jest nadzieja, może być przebaczenie". Kiedy tracimy nadzieję, dotkamy rozpaczy.
- Nieco "katolicyzowałem" tę historię - powiedział Krzysztof Zanussi jeszcze przed projekcją filmu - ona była ostrzejsza w oryginale. Zarzucała mi to część krytyki włoskiej. Uparłem się jednak, żeby uratować moją bohaterkę, żeby ona nie skończyła tak, jak powinna skończyć w tragedii greckiej, tzn. zabójstwem/samobójstwem. Obie te rzeczy dzieją się, za sprawą Anioła, troszkę inaczej, troszkę łagodniej. Agata ma szanse, w moim katolickim rozumieniu, na zbawienie. To jest oczywiście zamysł mistyczny, tu wychodzi moja własna natura.
- Wszyscy to usłyszycie - włożyłem te słowa w usta komisarza policji, tego nie ma w sztuce - to jest zapewnienie nam sprawiedliwości. Sprawiedliwość jest czymś głębokim, w takim rozumieniu niepraktycznym. Sprawiedliwość jest czymś, co zapewnia nam wiarę w to, że świat jest w jakieś równowadze. Kiedy zło nie zostaje ukarane, to mamy uczucie, że świat się wali, w tym świecie nie można sobie znaleźć miejsca. Ja to mocno odczuwam, i dlatego chciałem to w tym filmie wyrazić.
- Jest także w filmie motyw bardzo wzruszający, motyw dziecka, narodzin/poczęcia. Każde dziecko jest, jest nadzieją, świat staje się jasny, każde nowe życie jest jasnym punktem.
Zanussi o twórcach filmu
- Postać głównej bohaterki odtwarza Valeria Golino, która grała m.in. z Tomem Cruise w "Rain man" i wielu innych hollywoodzkich filmach. Z pochodzenia jest greczynką. Popatrzyłem w jej oczy, mają w sobie coś figlarnego, coś z greckiej maski. Bardzo chciałem obsadzić ją w moim filmie. To jest jej jedyna rola tragiczna, jaką zagrała.
Lekarz, prowadzący sekcję to jest bardzo znany włoski aktor. Zgodził się zagrać małą rolę. Jego żona gra większą rolę - matki, tkwiącej w przesądach. Włoszka, która ma przeczucie nieszczęścia, za którym stoi szatan.
- Chciałem zaangażować do filmu polskiego operatora. Wszyscy, do których zwróciłem się z prośbą, byli zajęci tego lata, bo kręcili gównie z Amerykanami, wprost byli rozchwytywani. Włoski producent zaproponował mi pracę z człowiekiem o dziesięć lat ode mnie starszym, czyli prawie osiemdziesięciolatkiem. Ennio Guarnieri to legenda włoskiego kina - człowiek, który kręcił z Fellinim - żywa historia włoskiej kinematografii. Staruszek, który sam obsługuje kamerę, w pełni fizycznej sprawności.
- Film był kręcony w słynnej włoskiej "fabryce snów". Wybudowano mi tak gigantyczne dekoracje, jakich w życiu nie miałem - cały kawałek Katanii. Na początku filmu pokazuję sfilmowaną całą dekorację, by uświadomić widzowi, że została sfilmowana sztuka teatralna. Pozwoliłem sobie na taki żart. Część filmu kręciliśmy w Syrakuzach i część w plenerach Katanii.
Są w filmie akcenty polskie. Jest muzyka polska, którą napisał Wojciech Kilar, który jest kompozytorem międzynarodowym. Włosi z radością go do tego filmu przyjęli. Płyta z muzyką do tego filmu wspaniale się sprzedawała, lepiej niż sam film.
- I jest jeszcze jeden wątek polski. Kiedy przyszło do montowania trudnych scen to trzeba było sprowadzić polską montażystkę, z którą pracuję od kilku lat. Wiele rzeczy poprawiła, zyskując ogromne uznanie. Cieszę się z tego, bo jeśli można w tej zjednoczonej Europie pokazać talent polski, to ja jestem dumny, że ktoś z mojej "wioski" został doceniony.
Mam nadzieję, że pogodzicie się państwo z tą myślą, że w tym naszym świecie, który tak strywializował miłość, jest możliwa właśnie taka miłość absolutna, doskonała, miłość, w której ludzie są ze sobą do końca.
W filmie są śmiałe sceny. Przez dwadzieścia minut bohaterowie są całkiem goli na ekranie. Ja sam tego nie zauważam, bo ta miłość jest czysta, to tak jak w raju. Ona nie razi, jest taka naturalna. Tego też żaden krytyk nie zauważył, to po prostu jest organiczne - młode małżeństwo, w stanie zachwycenia, że się odnaleźli. Ona jest starsza od niego i bardzo chce, żeby on dał jej dzieci. On się boi, że jeszcze do tego nie dojrzał. To jest ten motyw, od którego zaczyna się film. Po drugiej stronie - jest nędza, choroba i zło, które nie potrafi zaakceptować szczęścia innych.
- Kiedy kręciliśmy film, we Włoszech było zaćmienie słońca i ten tytuł przyszedł mi do głowy - "Il sole nero". Aktualnie film jest dystrybuowany w Rosji, gdzie jest bardzo dobrze przyjęty, ku zadowoleniu reżysera. To historia miłosna, zawsze będzie pociągać ludzi.
* * *
"Czarne słońce" to historia miłosna, o miłości większej niż życie, większej niż rozum. To film o wielkich namiętnościach, uczuciach i wielkim problemie, jakim jest niesprawiedliwość. Problemem pozostaje temat, jak żyć w poczuciu, gdy triumfuje zło. Bo jak mówi główna bohaterka, "Śmierć młodego człowieka jest szaleństwem Boga", a "osiem lat więzienia za życie Anioła to zdecydowanie za mało".
I jeszcze jedno zdanie z filmu, które przemawia do widza: "Przeznaczenie będzie silniejsze od nas"! Scena finałowa, pomimo wcześniejszych słów reżysera, że "uratował" bohaterkę, zaskakuje. Bohaterka ginie, ale sądzę, że część widzów, dobrze znających schemat "Romea i Julii" chętnie zachowałaby Agatę przy życiu. Czy film przekonał nas do siebie? To już indywidualna ocena każdego z widzów. autor / źródło: Teresa Madej fot. Renata Bajak dodano: 2009-01-27 przeczytano: 13963 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|