Wielu polityków o poglądach konserwatywnych od dłuższego czasu próbuje przekonać społeczeństwo, że wszelka pomoc państwa (rządu) podmiotom gospodarczym jest niemoralna i wręcz szkodliwa. Taka pomoc najczęściej sprowadza się do zmarnowania pieniędzy, oczywiście nie rządowych, ale naszych, podatników!

Niestety ludzie nie chcą słuchać mądrych i wolą słuchać pustych frazesów serwowanych przez w dużej większości przesiąkniętych socjalizmem polityków, dla których media stoją otworem.

Ale może poniższy przykład - dotyczący Ameryki, ale to samo się dzieje i w Polsce - dotrze choć do części ogłupionego społeczeństwa i pozwoli zrozumieć, że żeby komuś dać, najpierw trzeba komuś zabrać. Dlaczego mamy robić publiczną zrzutę - w dodatku przymusową - na pensje kadry zarządzającej, która nie potrafi poradzić sobie w warunkach rynkowych, a jej dochody często są nieadekwatne do wypracowanych zysków.

Ale może teraz o wspomnianym przykładzie...

Jak możemy przeczytać w Gazecie Wyborczej, która donosi za "New York Times", amerykańska grupa ubezpieczeniowa AIG otrzymała 170 miliardów pomocy rządowej.
Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, bo administracja socjalisty Baracka Obamy rozdaje pieniądze - nie swoje, a podatników - na lewo i prawo, gdyby nie fakt, że AIG planuje wydać 165 milionów dolarów na premie dla swoich pracowników!.

Gazeta zaznacza, że chodzi o menedżerów z działu, który przyczynił się do doprowadzenia firmy na skraj upadku.

Firma tłumaczy, że premie zostały zaplanowane przed kryzysem i "służą też zatrzymaniu najlepszych fachowców".

Chyba komentarz jest już zbyteczny...

Wspomniane 165 mln premii ma być dodatkiem do 121 mln dolarów zaplanowanych już wcześniej.