Doskonale pamiętamy tragedię na pokazach sprzed 2 lat, kiedy to zderzyły się ze sobą dwa samoloty grupy "Żelazny". Było to bardzo wstrząsające wydarzenie. Udział w pokazach to wielkie ryzyko, pilotów cechuje niezwykła odwaga i poświęcenie. Ludzie realizując swoją życiową pasję w roli pilota czy nawigatora są świadomi wielkiego ryzyka, jakie podejmują. Są to ludzie, dla których latanie jest czymś ważnym, tak ważnym, że są gotowi poświęcić własne życie.

Poświęcić życie dla realizacji życiowej pasji. Myślę, że to właśnie tego rodzaju bohaterstwem mieliśmy do czynienia podczas niedzielnych pokazów. Około godziny 13:17 myśliwiec SU-27 z białoruskim płk Aleksandrem Marfickijem i płk Aleksandrem Żurawlewiczem rozbił się nieopodal lotniska Sadków na terenach Skaryszewa chowając się za linią lasu. Z terenu lotniska nie sposób było zobaczyć momentu zderzenia się samolotu z ziemią.

Po kilkunastu minutach wykonywania akrobacji powietrznych przez białoruską ekipę samolot opuścił teren lotniska i nad położonym niedaleko lasem zaczął zbliżać się w kierunku ziemi. Prędkość samolotu była zbyt duża by wyglądało to na lądowanie, a zbyt mała, by myśliwiec miał możliwość ponownego wzbicia się w powietrze. Zgromadzeni w milczeniu oczekiwali rozwoju wydarzeń. Gdy tylko samolot zniknął za linią lasu nastał moment wielkiego napięcia, a po zaledwie kilku sekundach było widać już tylko czarną chmurę dymu unoszącą się znad drzew. Moment katastrofy był bardzo wstrząsającym przeżyciem. W myślach i na ustach obserwujących cały czas była nadzieja na ewentualną katapultację ekipy.

Ekipa ratunkowa złożona ze śmigłowca, wozów strażackich, karetek pogotowia niemal natychmiastowo ruszyła do akcji ratunkowej na miejsce zdarzenia. Śmigłowiec długo krążył nad lasem w poszukiwaniu ciał Białorusinów. Po około 1,5 h trwania akcji ratunkowej ludzie zgromadzeni na lotnisku usłyszeli oficjalny komunikat o odnalezieniu ciał pilotów.

Z punktu widzenia naocznego świadka i pilnego obserwatora pokazu myśliwca SU-27 dochodzę do wniosku, iż ekipa znajdująca się na pokładzie wcześniej zaobserwowała awarię samolotu i by ratować ludzi skierowała samolot na tereny pobliskiego lasu.

Była to świadoma decyzja dwójki Białorusinów, którzy poświęcili własne życie rezygnując z katapulty i wyprowadzając samolot na tereny oddalone od lotniska, by w ten sposób ratować życie zgromadzonym tam ludziom. Był to bez wątpienia czyn bohaterski.

Samolot SU-27 rozbił się za linią lasu, 100 m od terenów zabudowanych. Podczas pokazów AirShow zginęło dwóch białoruskich pilotów.