Tak się stało, że trafiłam do Radomia na tegoroczne AirShow. Impreza organizowana na radomskim lotnisku Sadków od 1991, cyklicznie co dwa lata, w miniony weekend miała swoją 11 odsłonę. Przez ten czas zyskała ogromne uznanie na całym świecie, przez co mieliśmy możliwość podziwiać powietrzne wyczyny sił wojskowych i cywilnych mistrzów z całego świata.

Pokazom towarzyszyły wystawy firm z sektora przemysłu lotniczego. Publiczność miała okazję obejrzeć z bliska statki powietrzne amerykańskich sił powietrznych i samolot osobowy, a także przyjrzeć się z bliska myśliwcom i śmigłowcom prezentowanym na wystawie statycznej.

W sobotę, pierwszego dnia pokazów, zgromadzona na lotnisku blisko 80. tysięczna publiczność miała okazję podziwiać powietrzne wyczyny Aeroklubu Polskiego na samolotach Ekstra 300 oraz uczestniczyć w uroczystym otwarciu imprezy poprowadzonym przez Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha. Następnie w powietrze wzbił się największy samolot prezentowany na AirShow C-130 Hercules, który uświetnił oficjalną inaugurację festiwalu.

Około godziny 13 w powietrze wzbiła się fińska grupa Midnight Hawks, którzy niestety nie zdołali doprowadzić do końca swojego pokazu, co spowodowane było znacznym pogorszeniem warunków pogodowych. Ulewny deszcz zmusił ich do całkowitego przerwania pokazu.

Po blisko 2 godzinach zapada decyzja o wznowieniu pokazów lotniczych z racji nieco wyższego już pułapu chmur. W powietrze wzbija się potężny śmigłowiec bojowy Mi-24 W, który nieco rozgrzał zniecierpliwioną publiczność.

Przesiąknięte wodą lotnisko daje możliwość zaprezentowania się śmigłowcowi poszukiwawczo-ratowniczemu W-3RM Anakonda z 28 eskadry lotniczej w Gdyni, który ruszył do akcji podjęcia rozbitka na morzu. Śmigłowce te, służące w Marynarce Wojennej Anakondy mają za zadanie poszukiwać rozbitków na Morzu Bałtyckim. Akcjom ratowniczym W-3RM życie zawdzięcza 130 osób.

Około godziny 16 mniejszy śmigłowiec SW-4 Puszczyk prezentuje akrobacje tuż nad płytą radomskiego lotniska, zaś po nim dwa potężne śmigłowce armii czeskiej Mi-24, których piloci demonstrują lot w szyku. Wykonują powietrzne manewry w odległości dosłownie kilkunastu metrów od siebie, efektowne wzbicia i loty bokiem. Sobotni AirShow z powodu ulewnych opadów deszczu i bardzo niskiego pułapu chmur zakończył się o godzinie 17.

Niedzielą Radom już od samego rana był ciepły i słoneczny. Ze względu na znakomite warunki pogodowe przyjezdni mieli nadzieję na porcję świetnych akrobacji powietrznych.Pokazy, podobnie jak w sobotę, rozpoczęła grupa Aeroklubu Polskiego, wsród których znaleźli się mistrzowie pilotażu sportowego. Po zakończonych wyczynach grupy Polaków powietrze ponownie przeszył C-130 Hercules. Wyniósł on w powietrze grupę polskich skoczków spadochronowych, którzy opuszczając pokład Herkulesa zrobili świetne show lecąc nad głowami widzów z przywiązanymi do nóg flagami różnych krajów. Był to swego rodzaju powietrzny desant.

Wielki podziw wśród zgromadzonej publiczności wzbudziły akrobacje brytyjskiego zespołu Red Arrows, a także piloci dziewięciu maszyn Midnight Hawks Zespołu Akrobatycznego Królewskich Sił Powietrznych. W trwającym ponad pół godziny pokazie zaprezentowali chłodzące krew w żyłach dynamiczne akrobacje z wykorzystaniem efektów dymnych. Dwa samoloty grupy Midnight Hawks w jednym z numerów rozpędzone do 1300 km na godzinę mijały się zaledwie 30 metrów od siebie.

Wczesnym południem z płyty radomskiego lotniska po raz pierwszy na AirShow wystartowała białoruska grupa prezentująca naddźwiękowy myśliwiec SU-27. Dwuosobowa ekipa składająca się z pilota i nawigatora wzbiła się w powietrze pozdrawiając z pokładu zgromadzoną publiczność. Po kilku minutach pokazów, około godziny 13:17, doszło do tragedii, której świadkiem było blisko 100 tys. osób.

Tegoroczne AirShow obeszło się bez pokazów francuskiego najnowszego wielozadaniowego samolotu bojowego Rafale, który miał zaprezentować się po raz pierwszy na pokazach w Polsce oraz prezentacji, które w sobotę odwołano z powodu deszczu, m. in. pozorowana walka powietrzna między dwoma wielozadaniowymi maszynami F-16 Jastrząb i parą myśliwców MiG-29 w wykonaniu załóg złożonych z polskich pilotów.