Hipologiczny św. Mikołaj

Noc z 5-tego na 6-tego grudnia należy w naszym domu do nadzwyczaj szczególnych i bardzo wyczekiwanych. Wtedy właśnie przychodzi do nas św. Mikołaj i rozdaje prezenty. W tym roku Mikołaj przyniósł mi wyjątkowo wiele szczęścia, a ukryte ono było w dwóch osobliwych podarkach, nad którymi nawet we śnie rozmyślałem.

Podarek pierwszy to niepozorne zawiniątko i mała karteczka - porcja specjalnych drożdży do zastawiania pitnego miodu i tajemny przepis na trójniak różany, co na Wołyniu, skąd rodzic mej małżonki się wywodzi, "Bachmatem Kresowym" był zwany.

Podarek drugi, wielce niesamowity, to medal... Właściwie, ów przedmiot jest magicznym krążkiem, ponieważ tę zaletę, prócz artystycznej, posiada, że człeka ku minionym czasom przenosi i okrutnie wielką pasję wywołuje.

Jest to medal ze słynnej Wszechrosyjskiej Wystawy Koni w Moskwie, która odbyła się w 1910 roku, a więc niemal 100 lat temu!!! Carski rząd i rozmaite zrzeszenia rolnicze ufundowały z tej okazji wiele poważnych nagród pieniężnych i medali. Zarażony hipologiczną pasją, dowiedziałem się, że złotych medali było 12, dużych srebrnych 55, małych srebrnych 75 i 110 brązowych.

Dlaczego ta ruska wystawa tak mnie intryguje? Otóż, jest to kawałek również naszej polskiej historii. W tej wielkiej prestiżowej imprezie brali udział wybitni polscy hodowcy z kresowych stadnin.

Araby wystawiał tam Roman Sanguszko ze Sławuty, zdobywając duży i mały medal srebrny. Ze swoimi końmi był w Moskwie również Józef Potocki, który w Antoninach utrzymywał rozmaite rasy: pełną krew angielską, czystą krew arabską, angloaraby, huntery itp. Majątek jego słynął wówczas z wielkich polowań, a myśliwskie konie z wielkiej wytrzymałosci.

Antonińska klacz połkrwi angloarabskiej Begonia wyhodowana do polowań z psami, zdobyła w Moskwie duży medal srebrny.

Patrząc na mój mikołajkowy medal, mam świadomość, że kryje się za nim jakiś konkretny koń, który 100 lat temu go zdobył. Medal pochodzi z Wołynia, a więc stamtąd, gdzie leżą Antoniny i Sławuta... Gatunek stopu wskazuje, iż jest to chyba medal brązowy, choć ze względu na żywy kolor mógłby on dziś uchodzić za złoty. Wydaje mi się, że wtedy jednak, na tak prestiżową wystawę, medal złoty był po prostu ze szczerego złota odlany, srebrny zaś ze srebra.

Mam cichą nadzieję, że za moim medalem kryje się koń z polskiej stadniny, być może nawet angloarab, z których przed rewolucją słynął Wołyń na cały świat, pod pewnymi względami bijąc angloaraba francuskiego.

To dopiero początek moich badań nad udziałem polskich hodowców we Wszechrosyjskiej Wystawie Koni z 1910r. Czy rozbudzona we mnie hipologiczna pasja poznawcza pozwoli mi znaleźć coś jeszcze, okaże się za jakiś czas. Niemniej jednak już sama w sobie jest wspaniałym mikołajkowym darem...
Może ów magiczny krążek sprawi, że napiszę o tej historii szerszy artykuł do hipologicznej prasy.

Zobacz podobne:
     Rajd z Mikołajem - Zimowe Opowieści / 2010-11-30
     Mikołaj w kinie / 2010-11-23
     Mikołajki dla osób niepełnosprawnych / 2009-12-09
     Wernisaż ze św. Mikołajem / 2009-12-08
     Mikołajki z książką / 2009-12-08
     Mikołaj i Mikołajek w "Stylowym" / 2009-11-29
     Św. Mikołaj w BWA / 2009-11-26
     Mikołajki dla zwierząt- weź udział w akcji / 2009-11-25
     Spotkali św. Mikołaja w Górecku Kościelnym / 2008-12-09
     Św. Mikołaj wylądował / 2008-12-07
     Św. Mikołaj wyląduje na Rynku Wielkim / 2008-11-30
     Mikołaje spadną z nieba / 2007-12-06

Warto przeczytać:

[do góry]