Nieładny czas pięknych jubileuszy

Za chwilę rozpoczniemy czas Świąt Bożego Narodzenia, ale to nie o nich będzie dzisiejszy tekst. Czytelnicy na pewno zauważyli, że lubię pisać o sprawach sportu, w tym również piłki nożnej. Jestem jej kibicem od jakichś dwóch dekad i nie mogły mnie nie obejść sprawy ważne dla tej dyscypliny.

Od kilku tygodni szeroko mówiono i pisano o Walnym Zgromadzeniu Polskiego Związku Piłki Nożnej, który się odbył 20 grudnia. Od czasu wyboru Grzegorza Laty na prezesa tej instytucji dzieje się w niej bowiem jeszcze gorzej niż wtedy, gdy Związkiem rządził Michał Listkiewicz. W międzyczasie zaś wyłoniła się umowna "grupa reformatorów", na czele której stanął Kazimierz Greń z Podkarpacia. Nie mam kompletnie zaufania do tego pana, zważywszy na fakt, iż odszedł on z zarządu Związku w momencie, gdy było jasne, iż prezes Lato nie da mu tylu profitów, o ilu myślał, w zamian za prowadzenie ubiegłorocznej kampanii wyborczej byłego reprezentanta Polski.

Nie jest też do tej pory jasne jakimi środkami ta grupa opozycyjna chce osiągnąć swoje szczytne cele. Natomiast godny zauważenia jest już sam fakt pojawienia się tak stosunkowo licznej opozycji, czego nie było od naprawdę bardzo dawna. To stało się impulsem do przeprowadzenia kilku niezwykle interesujących debat, które unaoczniły opinii publicznej co dokładnie szwankuje w polskiej piłce. Muszę tu pochwalić choćby "Café Futbol" z 13 grudnia. Nie jestem zwykle entuzjastą tego programu Polsatu Sport (który zresztą Multimedia Polska zamierza w styczniu niestety zabrać abonentom ze swej oferty wraz z innymi kanałami Grupy Polsat), ale tamten odcinek był wręcz wzorowy. Punkt po punkcie pokazano w nim faktyczny brak istnienia systemu piłkarskiego szkolenia młodzieży w Polsce. Gdy tydzień później człowiek faktycznie odpowiedzialny za te sprawy - Jerzy Engel - usiłował jakoś się tłumaczyć, to jego argumenty były po prostu marniutkie. Sam zjazd przebiegł w sposób łatwy do przewidzenia - opozycja przegrała, ale ziarno zostało zasiane i być może w przyszłości zakiełkuje wydając plon. Zdrowy plon.

Dzień wcześniej jednak odbyła się uroczysta gala z okazji 90-lecia Polskiego Związku Piłki Nożnej. Odbyła się jednak z dwoma ciężkimi zgrzytami. Po pierwsze: na salę nie wpuszczono mediów. Wprost oczy mi wyszły z orbit, gdy zobaczyłem, jak niezwykle "ufryzowana" pani rzecznik Związku komunikuje przed kamerami, że dziennikarze nie mają prawa wstępu na jubileuszowe obchody. Ale okej, można się przyzwyczaić do tego, że PZPN ma w głębokim poważaniu kibiców, którzy przecież również są częścią składową polskiej piłki, a zatem było to także ich święto, z którego relację mieli prawo zobaczyć. Natomiast dużo poważniejszą sprawą był brak zaproszenia na galę jednego z najwybitniejszych polskich piłkarzy w historii - Zbigniewa Bońka. Tajemnicą poliszynela są osobiste urazy prezesa Laty do "Zibiego" i można chyba zaryzykować tezę, że to one odegrały główną rolę w tej niesmacznej historii, ale to nie Boniek na niej stracił, tylko Grzegorz Lato. Tak czy owak - wstyd.

Natomiast muszę wspomnieć w tym miejscu także o jubileuszu zamojskim. Był on, rzecz jasna, dużo skromniejszy, ale 75-lecie Hetmana to sprawa istotna dla całego miasta, którego wizytówką od lat jest zwłaszcza sekcja piłkarska. Przez te trzy czwarte wieku klub nie odnosił wprawdzie sukcesów na miarę mistrzostwa Polski, ale 11 lat gry w prawdziwej drugiej lidze i dwukrotny ćwierćfinał Pucharu Polski to osiągnięcia, o których wielu może tylko pomarzyć. Z tego powodu można było oczekiwać, że będzie to prawdziwe święto ludzi, którzy zasłużyli się dla Hetmana. Tymczasem śmiem przypuszczać, że nie do końca tak było. Mam bardzo wielki szacunek do pana kuratora Lizuta, ale chyba jednak nie dołożył on należytych starań, aby lista odznaczonych gości obejmowała wszystkich tych co trzeba. Mam tu na myśli przede wszystkim trenera Włodzimierza Gąsiora, dzięki któremu Zamość stał się areną zmagań bezpośredniego zaplecza ekstraklasy. Spośród szkoleniowców zabrakło też choćby Jerzego Krawczyka, Czesława Palika, Romana Nowosada czy Grzegorza Bakalarczyka. Pominięto także wielu zasłużonych piłkarzy. Przykładem może być Andrzej Pidek, który przez wiele lat był czołowym snajperem zamojskiej drużyny na drugoligowym froncie. Innym niedocenionym podczas gali zawodnikiem jest Jacek Ziarkowski. Jest to o tyle dziwna sytuacja, że niegdysiejszy najlepszy strzelec drugiej ligi był tego dnia na miejscu, gdyż brał udział w jubileuszowym turnieju oldbojów w barwach Avii Świdnik, a jednak nie uznano za słuszne, by go nagrodzić pamiątkowym medalem. Przykładów mogę zresztą podać więcej: Tomasz Jurkowski, Paweł Pranagal (już zapomniano kto uratował Hetmana przed spadkiem do III ligi 10 lat temu - zwłaszcza w decydującym starciu z Unią Tarnów?), Artur Bożyk, Mirosław Zagrodniczek, Robert Szala, Paweł Zajączkowski czy też obywatele zza wschodniej granicy - Władimir Kobzew, Władimir Jurczenko czy Andriej Wasilitczuk.

Podobny błąd popełniono w stosunku do wielu działaczy. Ważnym nieobecnym był tu Krzysztof Krasucki, utożsamiany z jeszcze nie tak dawnymi sukcesami klubu. Przemilczano osobę Krzysztofa Dudy, którego można wprawdzie różnie oceniać, ale trzeba przyznać, iż to właśnie dzięki wsparciu jego firmy Kadex Hetman w 1992 r. awansował do przedsionka ekstraklasy. Można także wymienić nazwiska między innymi wspierającego klub przez prawie trzy dekady Mieczysława Brzyskiego, a także Krzysztofa Korony, Władysława Kardasza czy też Jacka Sochy. Nie można im odmówić wieloletniego zaangażowania na rzecz Hetmana i przyznam, że poczułem się bardzo dziwnie na wieść, że tych ludzi pominięto.

Oczywiście przytoczone przez mnie osoby stanowią małą część tych, o których organizatorzy jubileuszu zapomnieli.

Nie wiem co spowodowało, że powyższe osoby nie zostały w odpowiedni sposób docenione. Nie mogę się przecież opierać na domysłach. Na pewno jednak pominiętym było przykro. Tego rodzaju incydenty bez wątpienia nie pomogą też w ratowaniu klubu. Na październikowym spotkaniu z kibicami kurator Lizut dużo mówił o potrzebie odbudowy zaufania, które zostało ogromnie nadszarpnięte w poprzednich miesiącach. Wspomniany zgrzyt naprzeciw tej potrzebie nie wyszedł.

Zobacz podobne:
     Zapomniany jubileusz / 2011-04-16
     Chcą ratować Hetmana, zaczęli od petycji w Internecie / 2011-03-01
     Sławomir Zawiślak z kibicami o reaktywacji "Hetmana" / 2010-11-11
     AMSPN "Hetman" ma zastąpić macierzystego "Hetmana" / 2010-06-29
     Zmiany w zarządzie Hetmana / 2010-04-08
     Hetman - anatomia klęski / 2010-03-18
     Na wiosnę Hetman jednak nie zagra / 2010-03-17
     Wyścig z czasem Hetmana / 2010-03-09
     Hetman uzyskał licencję i wraca do gry / 2010-02-25
     Hetman wzywa prezydenta do zapłaty / 2010-02-21
     25 lutego- być albo nie być Hetmana / 2010-02-20
     Miasto nie oddłuży Hetmana / 2010-02-10
     Walne Hetmana, powiało optymizmem / 2010-01-30
     Hetman wraca do gry / 2010-01-29
     Słowo na Walne / 2010-01-28
     Audycja Sportowa Ole: "SOS dla Hetmana" / 2010-01-25
     Walne w Hetmanie, czy ostatnie? / 2010-01-13
     Ostatnie dni Hetmana, ratunku nie widać / 2009-12-31
     Oldboje zagrali na 75-lecie Hetmana / 2009-12-15
     Szlifowali formę przed sobotnim turniejem / 2009-12-09

Warto przeczytać:

[do góry]