Centrum w Budowie

Dzisiejszy tekst zacznę od przyznania czerwcowej nominacji w moim prywatnym plebiscycie na najgłupszą wypowiedź w mediach Lubelszczyzny. Znalazłem ją w "Gazecie w Lublinie" z 19 czerwca, a konkretnie w artykule Małgorzaty Szlachetki pt. "Festiwale kontra mieszkańcy Starego Miasta". Jak wiadomo, Lublin walczy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Temat ten zasługuje na osobny artykuł i być może zdecyduję się na niego pod koniec roku, gdy Lublin odpadnie z rywalizacji. A odpadnie, moim zdaniem, bo swoje starania prowadzi niezmiernie głupio, zniechęcając przy tym do pomocy resztę regionu. Na razie jednak stolica naszego województwa żyje złudzeniami, a w przedsięwzięcie angażuje się sporo młodych ludzi, którzy koncertują głównie na Starym Mieście - w chyba naturalnym do tego miejscu. Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich. Ostatnio mieszkańcy Starówki przerwali koncert studentów z Instytutu Muzyki UMCS, argumentując to graniem po nastaniu ciszy nocnej. Jeden z protestujących, nazwany przez panią redaktor "mieszkańcem ulicy Jezuickiej", powiedział: "Niech swoją połamaną muzykę grają sobie w piwnicy, a nie nam pod oknami. Takie koncerty mogą być, ale w Muszli Koncertowej. Dlaczego my mamy cierpieć? W ogóle uważam, że te piwne ogródki na Starym Mieście trzeba zamykać o 22" i dodał, że on i jemu podobni będą dzwonić na policję przy każdej takiej okazji aż do skutku. Kiedyś myślałem, że może nawet zamieszkam w Lublinie, ale po takim dictum przestaję żałować, że w Kozim Grodzie raczej nie osiądę.

A główny temat niniejszego felietonu bardzo ładnie łączy się i z kulturą, i z Lublinem. Co prawda z miastem raczej rykoszetem, ale zawsze. Oto bowiem kilkanaście dni temu pojawiła się informacja, że po raz kolejny musi zostać przesunięty termin oddania do użytku budynku Centrum Kultury Filmowej.

O potrzebie powstania takiego miejsca nikt mnie przekonywać nie musi. Po latach nędzy w repertuarze i braku choćby jednego krzesła w poczekalni kina "Stylowy", chyba każdy wielbiciel dobrego filmu przyzna, że w Zamościu powinno być miejsce, gdzie komercyjna tandeta nie będzie jedynym elementem kinowej oferty. Przypomnę tylko swój zeszłoroczny artykuł pt. "W małym kinie", w którym opisałem męki oczekujących na "Lektora", którego godzinę emisji źle umiejscowiono, bo ktoś błędnie policzył czas trwania gniota pod tytułem "Hannah Montana", lecącego wcześniej tego dnia aż trzy razy. Niedługo potem zresztą rozpoczęto budowę Centrum, która miała się zakończyć w lutym tego roku.

Im jednak bliżej było lutego, tym coraz wyraźniej mieszkańcy widzieli, że nie jest to realny termin finału. W końcu wykonawca - firma "Flisbud" - przyznał, że się nie wyrobi. Podczas wykładu inaugurującego "Miesiąc przedsiębiorczości" w Wydziale Nauk Rolniczych, wiceprezydent Zamościa Tomasz Kossowski poinformował zebranych, że choć wykonawca jeszcze o tym nie wie, to Miasto z nim umowę rozwiąże, bo taka decyzja wydaje się włodarzom najlepsza i mają ku temu podstawy w postaci prawnych wykładni. Są świadkowie tych słów, więc późniejsze doniesienia mediów o jedynie "braniu pod uwagę" rozwiązania umowy jako jednej z opcji, wskazują, że pan wiceprezydent podczas wspomnianego spotkania zagalopował się nie tylko stwierdzeniem o jedynie "dwóch paniach turystkach" wysiadających 14 sierpnia z pociągu "Solina" w Zwierzyńcu.

Wracając do sprawy - "Flisbud" jednak wykonawcą pozostał i obiecał, że CKF będzie gotowe w maju. Przyszedł maj, a budowla nadal nie była gotowa - miała być w czerwcu. Mamy koniec czerwca i w dalszym ciągu końca budowy brak. Obecnie magistrat przyznaje, że realny termin zakończenia inwestycji to koniec lipca, a oddanie do użytku - we wrześniu.

Co jakiś czas przejeżdżam obok placu budowy i nie mogę powiedzieć, że nic się tam nie dzieje, bo postęp jest widoczny. Innymi słowy wersja lubelska, czyli sławetny "Teatr w Budowie", raczej nam nie grozi. Natomiast nie da się ukryć, że poślizg w wykonaniu "Flisbudu" nie przystoi porządnemu przedsiębiorstwu. Tu nie było problemów w postaci zatorów płatniczych, a przynajmniej nikt tego nie sygnalizował. Tu po prostu nawalił wykonawca, który przeliczył się z możliwościami. Bardzo się to na nim odbije, bo 33 tysiące złotych kary za każdy dzień spóźnienia jest sankcją naprawdę wysoką. Dla samych włodarzy już mniej, bo nie dość, że inwestycja okazuje się przez to tańsza niż zakładano, to jeszcze zostanie ona oddana do użytku w terminie bliższym wyborom, a zatem widok przecinania wstęgi zostanie mieszkańcom w pamięci na dłużej.

Niemniej pamiętać należy, aby w przyszłości dołożyć większych starań w doborze wykonawców ambitnych projektów. Nie tylko "Flisbud" jest tu przestrogą. Także autorzy prac rewitalizacyjnych murów obronnych z budową zawilgoconych (pomijam już, że brzydkich, bo to działka Miasta) boksów handlowych włącznie. Jako mieszkaniec Zamościa cieszę się z kolejnych miejskich inwestycji, ale martwię, że jest w nich jednak sporo niedociągnięć.

Zobacz podobne:
     CKF "Stylowy" wygrał w konkursie i zyska promocje / 2011-05-27
     Zagłosuj na CKF Stylowy / 2011-05-16
     Styczniowy boom w Stylowym / 2011-02-01
     Rekordowa frekwencja w CKF "Stylowy" / 2010-11-23
     Światowe kino otwarte w Zamościu / 2010-08-18
     Arkadiusz Jakubik kolejnym gościem XI Letniego Festiwalu Filmowego / 2010-08-03
     Pierwszy seans w Centrum Kultury Filmowej Stylowy! / 2010-07-29
     Jest nazwa dla Centrum Kultury Filmowej / 2010-06-21
     Nazwa dla Centrum Kultury Filmowej / 2009-11-19
     Wymyśl nazwę dla Centrum Kultury Filmowej w Zamościu / 2009-09-29
     Zamość podpisał umowę na "kino marzeń" / 2008-12-05
     Centrum Kultury Filmowej stanie  w Zamościu / 2008-09-16

Warto przeczytać:

[do góry]