|
Klasztor pełen dźwięków - rozmowa z Januszem KiecanąZ Januszem Kiecaną, dyrektorem Szkoły Muzycznej im. Karola Szymanowskiego, liczącej sobie z górką 60 lat, rozmawiam o historii szkolnictwa muzycznego w Zamościu, adaptacji zespołu poklasztornego na potrzeby szkoły oraz planach obchodów jubileuszu.
Teresa Madej - Jakie były początki szkolnictwa muzycznego w Zamościu?
Janusz Kiecana - Początki sięgają 1929 r. Wtedy została założona Niższa Szkoła Muzyczna im. Mieczysława Karłowicza. Ta szkoła, która funkcjonuje dziś jako państwowa, zawiązała się już po wojnie. W 1948 r. była to jeszcze Niższa Szkoła im. Karola Szymanowskiego, obecnego patrona, natomiast jej upaństwowienie nastąpiło w 1951 r. Pierwszym dyrektorem szkoły był Franciszek Bachniak. Jako ciekawostkę dodam, że jestem ósmym dyrektorem w historii szkoły.
Ważnym momentem w historii szkoły był rok 1978, kiedy otrzymała ona II stopień i stała się średnią szkołą. Na tamte czasy szkoła dawała zawód muzyka instrumentalisty i nauczyciela, co w chwili obecnej nie jest możliwe, bo zmieniły się przepisy. Nauczycielem można być po studiach, wówczas wystarczał dyplom szkoły średniej.
- Jaki jest status szkoły? Kto ją finansuje? Ilu uczniów i w jakich klasach uczy się w Szkole Muzycznej?
Janusz Kiecana - Szkoła jest państwowa a finansuje ją Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Natomiast ministerstwo wydelegowało specjalną jednostkę - Centrum Edukacji Artystycznej i ta jednostka wszystkim kieruje. Ma swoją siedzibę w Warszawie, a w oddziałach, czyli województwie jest wizytator i jest to również organ nadzorujący szkołę.
W szkole I i II stopnia uczy się prawie 400 uczniów. W I stopniu mamy dwa cykle: sześcioletni i czteroletni. Natomiast w szkole II stopnia, czyli średniej, mamy dwa wydziały - wydział instrumentalny i wokalny czyli śpiewu solowego.
- Czy ilość kadry nauczycielskiej jest wystarczająca? Skąd pochodzą nauczyciele?
Janusz Kiecana - Kadra jest na chwilę obecną wystarczająca. Mamy 58 nauczycieli po wyższych studiach. W większości są to absolwenci naszej szkoły i szkół z Lublina. Większość naszych uczniów wraca aby grać w Orkiestrze Symfonicznej i uczyć w naszej szkole oraz w szkołach okolicznych. Szkoła jest podzielona na cztery sekcje: sekcja instrumentów smyczkowych i gitary w której uczy 15 nauczycieli, sekcja fortepianu, sekcja instrumentów dętych, perkusji i akordeonu. W tych sekcjach uczy po 16 nauczycieli. Natomiast w sekcji przedmiotów teoretycznych, przedmiotów ogólnomuzycznych i śpiewu solowego jest 12 nauczycieli łącznie z bibliotekarzem.
- Proszę powiedzieć o koncertach, konkursach w których uczestniczą uczniowie Szkoły Muzycznej.
Janusz Kiecana - Rozgraniczę koncerty i konkursy. Koncerty organizujemy cyklicznie od wielu lat i jest ich bardzo dużo. Są to popisy uczniów szkoły, półroczne - zespołów kameralnych oraz szkoły I i II stopnia. Organizujemy koncerty na które zapraszamy mieszkańców Zamościa i okolic. W roku 2010, z okazji Roku Chopinowskiego, odbyło się ok. 10 koncertów. Włączamy się również w koncerty organizowane przez Miasto i inne instytucje. Jeśli ktoś poprosi nas, to zawsze przyjmujemy zaproszenie i oprawiamy uroczystość muzyką.
- Udział biorą tylko uczniowie czy także nauczyciele?
Janusz Kiecana - Również nauczyciele. Specyfika szkoły jest taka, że uczniowie muszą występować z akompaniatorem, a więc towarzyszą im pedagodzy i razem z nimi koncertują.
- Pomówmy o konkursach w których bierze udział młodzież.
Janusz Kiecana - Z jednej strony to my organizujemy ok. 10 konkursów w ciągu roku szkolnego. Są to konkursy fortepianowe o zasięgu międzyszkolnym, dla szkół z województwa lubelskiego lub szerszym, ponieważ w konkursie im. Czernego, organizowanym od kilku lat, to pojawiają się uczniowie z warszawy, z Rzeszowa. Organizujemy konkurs regionalny, w tym roku po raz szesnasty, dla instrumentów smyczkowych. Początkowo był on organizowany dla skrzypiec i wiolonczeli, od ubiegłego roku rozszerzyliśmy go o altówkę i kontrabas, i cały komplet instrumentów smyczkowych bierze w nim udział. Jest to jedyny tego typu konkurs w woj. lubelskim. Tak to jest w naszej specyfice, że każda sekcja ma swój konkurs. I tak jeździmy: instrumenty dęte do Białej Podlaskiej, fortepiany do Radzynia Podlaskiego, akordeony do Lublina, instrumenty perkusyjne do Krasnegostawu, a gitary różnie - są organizowane konkursy w Szczebrzeszynie, Białej Podlaskiej i Chełmie.
Są także konkursy rangi ogólnopolskiej lub międzynarodowej, w których nasi uczniowie odnoszą duże sukcesy. To m.in. renomowany konkurs w Szczecinku dla dętych instrumentów wszystkich specjalności, czyli flet, klarnet, obój, fagot, saksofon, trąbka, waltornia, puzon, tuba. Konkursem o zasięgu międzynarodowym jest konkurs w Mielcu. Uczestniczyliśmy tam z dużymi sukcesami, szczególnie z klasy trąbki i waltorni. Inne specjalności to konkurs dla wokalistów: w Rzeszowie, we Wrocławiu, w Bydgoszczy i Olsztynie. Ostatni sukces wokaliści zanotowali w Suwałkach. Bierzemy też udział w konkursie instrumentów dętych w Jaśle, tam też mamy sukcesy. Jest też poważniejszy konkurs fortepianu w Rzeszowie, Żaganiu i Toruniu.
- Można mieć wrażenie, ze młodzież cały czas koncertuje?
Janusz Kiecana - Tak, szkoła ma taką specyfikę, że uczniowie muszą występować, bo uczą się zachowania na estradzie. Już od I klasy uczniowie mają taką możliwość w naszej szkole, dlatego tak bardzo zabiegaliśmy o scenę w naszej sali koncertowej.
- Pomówmy o nowej siedzibie. Na jakie środki jeszcze Państwo liczycie?
Janusz Kiecana - Wszystkie środki od trzech lat, kiedy jestem dyrektorem, pochodzą z Centrum Edukacji Artystycznej, z tej specjalnej jednostki powstałej przy ministerstwie. Są to duże kwoty: w I roku, trzy lata temu, otrzymaliśmy 3 mln 116 tys. zł, potem 2 mln 300 tys. zł, a w 2010 - 1 mln 200 tys. zł. Tydzień temu otrzymaliśmy 800 tys. zł a do końca roku liczę, że otrzymamy jeszcze brakujące ponad 300 tys. zł, żeby zakończyć całkowicie adaptację obiektu na potrzeby szkoły.
Natomiast sytuacja, warunki zmieniły się radyklanie, jeżeli weźmiemy pod uwagę warunki jakie były na ulicy Pereca i teraz te na ulicy Kościuszki. Tam pomieszczenia były małe, małe korytarze, klas było bardzo mało, sala koncertowa była kameralna, na której mieścił się fortepian i dwóch wykonawców. Teraz mamy dużo więcej sal, większe przestrzenie, korytarze, ogólnie lepiej się czujemy w tym budynku. Trochę jest jeszcze problem z wilgocią, bo ten budynek przez 20 lat niszczał, był w zasadzie ruiną.
- Jest już wymarzona sala koncertowa.
Janusz Kiecana -Tak, jest już wymarzona sala koncertowa, piękna, ze sceną i szykownymi krzesłami. Sala koncertowa jest w części zabytkowa. Są pokazane części posadzki, czyli klinkier, który został odnaleziony i są uwidocznione portale. Świetnie się prezentuje, każdy może ją zobaczyć. Profesorowie muzyki chwalą jej akustykę, a inne szkoły muzyczne nam jej zazdroszczą. Odbywają się w niej uroczystości, przesłuchania oraz ogólnodostępne koncerty.
- Miasto Zamość zostało dobrodziejem Szkoły Muzycznej i ufundowało fortepian do sali koncertowej.
Janusz Kiecana - Urząd Miasta Zamościa obdarował nas prezentem w postaci dobrej klasy fortepianu japońskiej firmy KAWAI model RX- 6. Sala i fortepian już nam służą. To bardzo dobry instrument. W lutym odbywały się przesłuchania zespołów kameralnych z 4 województw Polski, w marcu konkurs Młodzi Wirtuozi, a towarzyszył temu koncert znanego pianisty Andrzeja Tatarskiego, sponsorowany przez UM Zamość. Na 7 kwietnia zaplanowaliśmy konkurs duetów fortepianowych młodzieży z całej Polski. Konkursom i koncertom towarzyszą wystawy, np. wystawa pianin.
- Przesuwają się w czasie uroczyste obchody 60-lecia szkoły muzycznej. Czy ta uroczystość odbędzie się w tym roku?
Janusz Kiecana - Musieliśmy przełożyć jubileusz ponieważ chcemy go połączyć z oficjalnym otwarciem szkoły, czyli uroczystością wprowadzenia się do nowego obiektu. Ze względów finansowych ciągle nam to nie wychodzi. Aktualnie plany są takie, że jubileusz 60-lecia obędzie się jesienią, w listopadzie, po zakończeniu wszystkich prac. Jest taka szansa. Liczymy, że firma budowlana zaczeka na brakujące środki finansowe.
- Czy możemy się spodziewać, że zostaną zaproszeni wszyscy absolwenci szkoły?
Janusz Kiecana - W naszej szkole jest to przyjęte. Na ostatni jubileusz 55-lecia również zaprosiliśmy absolwentów oraz władze. Mam obietnice, że przyjadą władze z Warszawy. Myślę, ze impreza nie będzie jednodniowa tylko cykliczna. Wydamy też okolicznościową broszurkę, w której będą zamieszczone najnowsze informacje o szkole.
- Myślę, że będzie głośno, w Polsce i Zamościu z tego powodu. Czy szkoła ma wybitnych absolwentów?
Janusz Kiecana - Na pewno są tacy, choć trudno mi w tej chwili wszystkich sobie przypomnieć. Nie tak dawno koncertowała w Krasnobrodzie nasza uczennica Katarzyna Zdybel. To jest fagocistka, która naszej szkoły nie ukończyła do końca, bo była tak wyedukowana, że do Akademii Muzycznej w Warszawie dostała się bez ukończenia szkoły. W tej chwili jest fagocistką w Filharmonii we Wrocławiu. Ma na koncie bardzo dużo sukcesów. Drugim znanym muzykiem jest Marek Pasieczny. Jest jednym z lepszych gitarzystów w Polsce i dodatkowo jednym z najlepszych kompozytorów współczesnych muzyki na gitarę.
- Czy będziemy mogli wysłuchać koncertów w ich wykonaniu podczas jubileuszu szkoły?
Janusz Kiecana - Takie są plany. Chcemy ich zaprosić aby wzięli czynny udział, czyli w koncertach.
- Jak wiem, jest Pan absolwentem Akademii Muzycznej w Krakowie, specjalność trąbka. Również absolwentem Szkoły Muzycznej w Zamościu?
Janusz Kiecana - Tak. Jestem absolwentem Szkoły Muzycznej w Tomaszowie Lubelskim, tam zaczynałem swoją edukację i następnie ukończyłem Szkołę Muzyczną w Zamościu.
- Wybrał Pan trąbkę. A Pana ulubiony temat na trąbkę?
Janusz Kicana - Chyba "Vabank" (Janusz Kiecana zagrał ten motyw podczas uroczystości odsłonięcia tablicy przez Jana Machulskiego w Alei Sław). Ulubionych tematów nie mam. Muzyka jest przeróżna. W szkole gramy przede wszystkim klasyczne rzeczy, chociaż nie tylko, bo funkcjonuje także big-band. Grałem w nim przez wiele lat. Jest też chór, orkiestra symfoniczna i orkiestra dęta. Mamy wiele form muzykowania zespołowego. Powiem, że oprócz muzyki klasycznej również interesuje się i wykonuję muzykę rozrywkową.
- Czy w Pana rodzinie ktoś grał na instrumencie? Skąd pomysł żeby pójść do szkoły muzycznej?
Janusz Kiecana - Od wczesnych lat już śpiewałem. Chodziłem i ciągle śpiewałem. Rodzice zdecydowali żeby coś z tym zrobić, choć nie grają na żadnych instrumentach. Natomiast mój wujek grał na trąbce i gra do tej pory, choć ma siedemdziesiąt lat.
- Dziękuję za rozmowę.
Janusz Kiecana - Dziękuję bardzo. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2011-03-22 przeczytano: 7790 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|