|
Harabi - pozdrowienia z Kenii To powszechne przywitanie w języku swahili. Witam Wszystkich w rozpoczętym juz piątym miesiącu naszej pracy. Pewnie wielu ciekawi jak wygląda nasze życie, nie można tego oddać ... trzeba tutaj po prostu być i przeżyć to wszystko z tymi ludźmi, dla których tutaj jesteśmy. Po czterech miesiącach widzę, że to był pomysł trafiony, by wyrwać się z szarej Polskiej rzeczywistości, by moc coś zrobić dla tych dzieciaczków, tutaj.
Każdy dzień rozpoczynamy Mszą Święta i Eucharystią. O jak się cieszę że możemy codziennie uczestniczyć w tej uczcie. To Ciało i Krew Pana Jezusa przyjmowane dnia każdego daje wiarę, nadzieje i miłość na Każdy dzień... bez nich nie możliwa by była praca. Choćby dla tej codziennej Eucharystii warto było przyjechać... niesamowite rzeczy Pan Bóg działa przez ten kawałek chleba. Msza Święta jest w języku swachili, wiec zazwyczaj biorę książeczkę do nabożeństwa po Polsku i sobie jakoś radze. W niedziele Msza Św. trwa około 2,5 godziny. A po niej zwykle prowadzę spotkanie dla parafialnej grupy ministrantów.
Obecnie mam w opiece 23 chłopców, 6 kandydatów i 14 maluchów którzy "pala się" by być w przyszłości ministrantami. Na spotkaniach mowie im o sprawach organizacyjnych, zachowaniu, wyznaczam liderowi ministrantów tematy jakie ma podejmować, ostatnio przygotowałem program motywacyjny dla nich by bardziej się angażowali w to co robią. Zrobiłem ich odpowiedzialnych za różne rzeczy - by Każdy czul się ważny i doceniony. A na koniec najlepsza 15 (Ci którzy uzbierają najwięcej punktów) ma pojechać ze mną na wycieczkę - na pobliska gore - ponad 2000 m n.p.m. Spotkanie mamy tez w sobotę - a po nim zabieram chłopaków i sprzątamy razem oratorium, salkę i robimy pranie alb. W powszechne dni tygodnia nie ma ministrantów, wiec przyszła mi myśl by spróbować porozmawiać z chłopcami, którzy kiedyś służyli a teraz sa w moim wieku - dwóch się takich ostało... Od kilku tygodni przychodzą w dni kiedy moi chłopcy są w szkole i pomagają służyć... super przykład dają innym ...to naprawdę buduje... bo panuje tu przekonanie kto został moranem - to jest został poddany obrzezaniu nie zadaje się juz z chłopczykami tylko staje się wojownikiem...
W soboty popołudniami organizuje dzieciakom, konkursy piosenek z ocenami... naprawdę fajna zabawa kiedy dzieciaki śpiewają przez mikrofon, dla niektórych z nich to pierwszy kontakt z tym dziwnym urządzeniem :) wszystkich startujących jest około 40-50, kolekcjonują punkty by potem moc otrzymać jakiś skromny prezent. Kilka tygodni temu, każde dziecko przygotowało jakąś piosenkę... i wszystko przebiegło zgodnie z planem do momentu aż pod koniec na scenę wyszedł chłopiec - 7 latek ... przygotował przez nikogo nie spodziewana się "Dla Jego Bolesnej Męki" w języku angielskim. To taki chochlik jeden z wielu które wkrada się naszym dzieciakom podczas pobytu z nimi:) Za to w weekendy wieczorami wyświetlamy filmy dla dzieci i młodzieży. Ostatnio na takim filmie było około 100 osób. Przeważnie włączamy religijne, choć czasem tez potrzebne są komedie, czy filmy przygodowe, by nie zamykać się w tej jednej dziedzinie i pokazywać inna rzeczywistość.
W dni powszednie od poniedziałku do piątku - rano, po śniadaniu przez pierwsze 3 miesiące chodziłem do pobliskiego dyspensary (szpitalik) pomagać siostrze - były to różne prace, przeważnie wpisywanie metryki dzieciaków do 1 roku życia i szczepionek. A propos szczepionek, to udało mi się zrobić nawet kilka na polio :) Prócz tego były techniczne rzeczy takie jak naprawa klamki czy spłuczki, oraz robienie kopert, waty itp. Od jakiegoś czasu przed południem wziąłem się za malowanie - pierwsze wymalowałem kilka elementów w salce, w której ma ruszyć krawczarnia, potem na przyjazd biskupa, który mieliśmy 28 grudnia, trzeba było wymalować warsztat wokoło - niedawno skończyłem kolejny warsztat - w planach jest pomalowanie kolejnego miejsca. Jeszcze innym razem trzeba zrobić dekoracje do kościoła czy zająć się sprzątaniem, to wszystko staram robić się przed południem. A w wolnej chwili idę do biura księdza i zajmuje się programem adopcji na odległość. Każde dziecko ma również swoja kopie ankiety - i wszystkie dane które do tej pory powysyłaliśmy. Obecnie w adopcji mamy około 100 dzieci z Korr - imienna, i dwie małe miejscowości - Lengima i Ngurnit - bezimienna - gdzie nie jest konieczna tak duża biurokracja jak w przypadku adopcji imiennej. Chciałbym w najbliższym czasie również porobić zdjęcia dzieciakom objętych tym właśnie programem jak tez i przesłać rysunki ich do Polski.
Po południu zazwyczaj jest czas na przebywanie z dziećmi i młodzieżą. Kasia przeważnie wtedy chodzi do szkoły do podstawówki uczyć plastyki i religii, natomiast ja organizuje czas dzieciakom z klas 1-3. Przeważnie organizuje im różnego rodzaju zawody sportowe - biegi , rzuty czy różnego rodzaju gry. Czasami tez wożę katechistów na głoszenie Słowa Bożego do manyat, innym razem przywożę drzewo na opal.. Codziennie prócz piątku (gdyż mamy adoracje), spotykamy się również pod drzewem blisko kościoła na "Koronce do Bożego Miłosierdzia" w swahili. Zaczynamy modlitwę przy zachodzie słońca... niesamowity klimat, po niej Każdy kto chce cos pozytywnego przekazać ma swobodę opowiedzenia krótkiej historyjki, refleksji itp. Wieczorami jest zróżnicowany program.... i tak w we wtorki i czwartki prowadzimy kawiarenkę internetowa dla osób z zewnątrz - co prawda mamy jeden komputer, ale jakoś dajemy sobie rade by Każdy mógł coś skorzystać. Natomiast w każdą środę - jest gwóźdź programu, który nie byłem pewny czy się przyjmie, mianowicie organizuje modlitwy w duchu Taize - zapalam świeczki, gaszę światła i siadamy z dziećmi przed Najświętszym Sakramentem, przed Panem Jezusem na krzyżu i oddajemy mu cześć modlitwą, milczeniem, medytacją i śpiewem. Czytamy wcześniej przygotowane Słowo Boże. Obecnie na wieczorne modlitwy Taize przychodzi około 30-40 dzieci. Na początku było ich 10-15 :) Teraz sami pytają mnie czy mogli by przeczytać Ewangelię czy zaśpiewać Psalm. Bardzo się nimi cieszę, a pewno bardziej cieszy się Pan Bóg, który widzi ich zaangażowanie. Każdy uśmiech tych małych daje nam motywacje to tego by pracować.
Nawet kiedy przychodzą pochmurne dni.., ale te zdarzają się bardzo rzadko, no bo przecież to pustynia a na niej prawie cały czas świeci słońce :) autor / źródło: Tomasz Skiba dodano: 2007-02-26 przeczytano: 3075 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|