Każda kobieta albo ten, kto ma z nimi na co dzień do czynienia wie, że niemal codziennie mają one ten sam problem - w co się ubrać. Jest to praktycznie niezależne od dnia, pory roku i okazji. Większość mężczyzn ma w tej kwestii o wiele prostsze zadanie. Biorą pod uwagę po prostu daną okoliczność i jednocześnie ubierają się w to, co jest po prostu najwygodniejsze. Pora roku obchodzi nas o tyle, że lubimy, gdy nie jest nam ani za gorąco, ani za zimno.

Jeśli nas zazwyczaj irytuje mozolne przeglądanie garderoby przez kobiety, tak je denerwuje zupełne niepodzielanie przez nas ich poglądów. My zachodzimy w głowę jakim cudem panie potrafią z fotograficzną precyzją zapamiętać szczegóły wczorajszego stroju sąsiadki z klatki obok, a one dumają czemu znowu nie dobraliśmy butów do koloru koszuli. Różnimy się też w zapędach. Nam to wszystko jest najdoskonalej obojętne. Kobiety zaś niekiedy chcą te sprawy usankcjonować.

Piję tu do zeszłotygodniowego numeru "Kroniki Tygodnia", w którym opisano pomysł radnej Joanny Budzyńskiej przedstawiony podczas obrad komisji samorządu i porządku publicznego. Zacytuję wspomniany tekst Anny Brzozowskiej: Na różne uroczystości dziennikarze przechodzą źle ubrani, niestosownie do okazji. Nam Joanna Budzyńska oznajmiła, że nie są to wyłącznie jej spostrzeżenia, także innych osób zasiadających w RM, a nawet niektórych przewodniczących zarządów osiedli.

Zamarłem. Tyle razy rozmawiam z radnymi i przewodniczącymi zarządów osiedli i nigdy nie dostrzegłem, że tak ich to boli. Zacytujmy dalszy fragment: Powaga uroczystości, miejsce, jak choćby sala Consulatus w Ratuszu do czegoś zobowiązuje. Rozumiem, że dziennikarz pracujący w terenie może sobie pozwolić na większy luz, jeśli chodzi o ubiór. Jednak nie wszędzie jest on wskazany. Nie da się zaakceptować faktu, że redaktorzy filmujący okolicznościowe sesje, czy choćby różne gale, biegają po sali ubrani w kurtki i szaliki. Gdyby było zimno, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć - przedstawia swoje racje radna. - Pamiętam jak był jubileusz 130-lecia "namysłowiaków". Pełna gala, dyrektor Wicherek we fraku, wszyscy elegancko ubrani, a dziennikarze biegający z kamerami jak cudaki, poubierani, jeden w podkoszulek, drugi w kurtkę. Oni są widoczni, na pierwszym planie, trudno ich nie zauważyć.
Marynarka, ewentualnie ciemny sweterek, to zdaniem radnej Budzyńskiej odpowiedni ubiór dla pana redaktora, który bierze udział w miejskich uroczystościach (o paniach radna nie wspomina).

Rzecz jest faktycznie dość delikatna, bo sam jestem dziennikarzem i też nie przychodzę na sesje w marynarce. Już prędzej w ciemnym sweterku. Podane w tekście przykłady niestosownie ubranych żurnalistów są zaś wszystkim z branży doskonale znane.

Powiem w ten sposób - moim zdaniem w tej sprawie wystarczy zachować umiar. Mogę się zgodzić, że niekiedy dziennikarze nie przychodzą na sesje Rady Miejskiej porządnie ubrani. Wynika to z różnych przyczyn. Nasze realia są takie, że zanim radni zaczną obradować, trzeba wykonać przynajmniej kilka innych rzeczy. Czasem wiąże się to z bieganiem po mieście i to po miejscach, gdzie lepiej nie być ubranym zbyt elegancko.

Co nie znaczy zarazem, że można na Radę przychodzić ubranym niczym fleja. Wyświechtany podkoszulek, wymięta koszula lub krótkie spodenki to według mnie strój wykluczający z udziału w większości oficjalnych wydarzeń. Nie trzeba stawiać na nie ubrany niczym oficjel, ale zawsze należy mieć szacunek wobec osób, które również się tam zjawiły.

Nie zmienia to jednak faktu, że radna Budzyńska zachowała się dosyć głupio. Zastanawiam się czy gdyby na sesję przybył nieelegancko ubrany radny, to też zwróciłaby mu uwagę. Żeby nie było nieporozumień - nigdy nie przeszkadzał mi wygląd rajców. Znacznie bardziej przeszkadza mi fakt, że w Radzie zasiada kilka osób, które na sesjach odzywają się bardzo rzadko albo wręcz wcale. Ich strojom nic nie można zarzucić. Tyle tylko, że nie po to zostali wybrani na radnych. To zresztą działa w drugą stronę - radni chyba też wolą rzetelne przekazywanie relacji z ich obrad, aniżeli pisanie bzdur przez redaktorów ubranych niczym na premierę opery.

Zgodnie z przytoczonym artykułem, na grudniowej (budżetowej) sesji Rady Miejskiej można się spodziewać, że radna Joanna Budzyńska wróci do sprawy. Aż żałuję, że najprawdopodobniej tym razem mnie tam nie będzie.