Siedem grzechów Smudy

Świat miał się skończyć, ale niezmiennie trwa. Tyle, że bez nas. Skutki wrocławskiego trzęsienia ziemi będą jednak dla piłki nad Wisłą opłakane przez długie lata. Nigdy nie ukrywałem, że Franciszek Smuda jest dla mnie selekcjonerem z przypadku. Wybranym po to, aby zamknąć "buzię" kibicom. Choć nie odbieram mu zasług w piłce klubowej, do reprezentacyjnej się po prostu nie nadawał. Bo to nie ten typ człowieka. Dlatego też EURO skończyło się dla nas klęską. Ile w tym winy Smudy? Najwięcej.

Po pierwsze - nie potrafił albo bardziej nie chciał polubownego zakończenia sprawy z Borucem i Żewłakowem. W efekcie obydwu usunął z kadry. Być może nie zagraliby ani minuty, ale rywalizacji o miejsce w składzie na pewno dodaliby smaczku. Po drugie - w czasie przerwy w meczu z Grekami nie potrafił zmotywować drużyny do dalszej walki. W efekcie po kwadransie przebywania z selekcjonerem piłkarze wyszli na drugie 45 minut nazbyt wyluzowani i ledwie zremisowali wygrany mecz. Po trzecie - za błąd Wojciecha Szczęsnego najbardziej został ukarany Maciej Rybus, który zszedł z boiska i więcej trawy na EURO już nie powąchał, choć powinien! Po czwarte - pozostawienie składu z meczu z Rosją na spotkanie z Czechami. I de facto brak (poza nazwą z defensywnej na ofensywną) zmiany taktyki. Po piąte - osamotnienie w przodzie Roberta Lewandowskiego. W efekcie nasz napastnik musiał się szarpać z kilkoma Czechami jednocześnie, a każda próba szybkiej akcji Polaków skazana była na porażkę ze względu na zbyt małą liczbę zawodników ofensywnych. Po szóste - jakieś 15 milionów Polaków widziało przed telewizorami, że pierwszy do zmiany był Murawski. Smuda widział inaczej i zdjął (o zgrozo!) Polanskiego. Chwilę później (o Matko!) wpuścił dodatkowo Brożka, co można odczytywać już niemal w kategoriach boiskowego sabotażu. I po siódme wreszcie - wbrew temu, co mówił, zabrakło mu wiary w sukces. Za wiele miał w sobie strachu, a za małą siłę marzeń i futbolowej wyobraźni.

Dlatego też Franciszek Smuda na piedestał futbolowej historii nigdy już nie trafi. Będzie co najwyżej spoglądał na niego z bliska i żałował błędów, których popełnić nie miał prawa.

Zobacz podobne:
     Przewartościowanie / 2012-07-17
     Nie drażnić byka / 2012-07-05
     Piłka na aucie / 2012-07-04
     W tym szaleństwie jest metoda / 2012-06-26
     Co się stało? / 2012-06-21
     W sprawie Euro 2012 / 2012-06-18
     Kibice na granicach odprawiani są sprawnie i na bieżąco / 2012-06-13
     Grecki kac / 2012-06-12
     Rusza mistrzowska machina / 2012-06-07
     Zmiany w odprawie granicznej na czas EURO / 2012-06-06
     Przed pierwszym gwizdkiem / 2012-06-05
     Chińczycy w nas wierzą / 2012-05-29
     Finał EURO 2012 obejrzysz w Zamościu w strefie kibica / 2012-05-29
     Na błędy nie czas i miejsce / 2012-05-22
     Nadciśnienie / 2012-05-15
     Oszczędźmy sobie wstydu / 2012-05-08
     Były bramkarz Hetmana dostał powołanie na Euro 2012 / 2012-05-03
     Granica z Ukrainą nieprzygotowana do Euro / 2012-04-22
     Głupota kosztuje / 2012-04-17
     Nieciekawa studniówka / 2012-03-07

Warto przeczytać:

[do góry]