Zamojszczyzna nie jest miejscem obfitującym w protesty społeczne. Przynajmniej w porównaniu z wieloma innymi regionami. Nie mówię, że w ogóle się nie zdarzają (że przypomnę walkę o przywrócenie kolei czy rolniczą blokadę w Bodaczowie), ale niezbyt często takie informacje trafiają do mediów. Wygląda jednak na to, że przestajemy być oazą społecznego spokoju.

Temat gazu łupkowego jest na tapecie już od dawna. Wiele powiedziano o konieczności uniezależnienia się od dostaw gazu z Rosji i o tym, że najlepszym sposobem na to będzie eksploatacja własnych zasobów. Pokłady gazu łupkowego są podobno bardzo duże. Przynajmniej według wielu ekspertów, bo jest też grupa twierdząca coś dokładnie przeciwnego. W każdym razie obecnie Polska jest obecnie państwem, gdzie rozmaite grupy badawcze światowych koncernów poszukują tego surowca, co często denerwuje okolicznych mieszkańców.

Wiosną nerwowo było w gminie Grabowiec, gdzie mieszkańcy wprost powiedzieli, że boją się o własne bezpieczeństwo. Uważają, że prowadzone odwierty mogą zaszkodzić zwłaszcza okolicznym studniom. Przyznają zatem Państwo, że niezależnie od tego czy protesty mają sens, czy nie, ludzie niepokoją się o sprawy bardzo istotne. Tutaj sprawę udało się jakoś załagodzić, choć miejscowy wójt ma świadomość, że siedzi na tykającej bombie zegarowej i praktycznie z dnia na dzień społeczna nerwowość może powrócić ze zdwojoną siłą.

W pierwszych dniach września zaprotestowali mieszkańcy Kolonii-Siedliska, którzy obawiają się tego samego co żyjący w gminie Grabowiec. Skarżą się przy tym na brak informacji ze strony inwestora oraz samorządu. Zablokowali drogę gruntową odbijającą w Zawadzie od drogi krajowej nr 74. Właśnie ten bezasfaltowy szlak biegnie do miejsca, w którym amerykański koncern Chevron prowadzi odwierty. Jak twierdzi firma, są to odwierty wyłącznie poszukiwawcze. Zdaniem mieszkańców, rozmach prac wskazuje na ich dalszy etap. Protestujący do poniedziałku chodzili po tej drodze przez całą dobę. Byli dobrze zorganizowani, a co ważniejsze - zdeterminowani. Od poniedziałku zmienili formę protestu na bardziej "dokumentacyjną". Chyba zabrakło im cierpliwości na kontynuowanie fizycznej blokady.

Ponieważ zajmuję się tematem osobiście, mam częsty kontakt zarówno z tymi ludźmi, jak i samorządowcami oraz naszymi parlamentarzystami. Chevron ograniczył się do wydania oświadczenia, które rozesłał mediom. Czytamy w nim, że z ich strony jest wszystko w porządku, bo pozostają w kontakcie z miejscową władzą i społecznością. Zdaniem mieszkańców Kolonii-Siedliska wcale tak nie jest.

Różnie mówi się o tym proteście. Nie brak sformułowań jakoby był on akcją zleconą przez Gazprom, a za udział w wydarzeniu jego uczestnicy otrzymują pieniądze. Padają także stwierdzenia, że protestujący to ciemnogród, porównywalny z ludźmi, którzy swego czasu bronili się przed elektryfikacją wsi. Sami protestujący twierdzą, że popiera ich coraz więcej osób z samej Zawady.

Im dłużej na to patrzę, tym coraz bardziej jestem zażenowany. Przyznam, że gdybym był na miejscu mieszkańców Kolonii-Siedliska, to nawet jeśli należałbym do zażartych zwolenników wydobycia gazu łupkowego, mógłbym zmienić zdanie. Nie wiem skąd bierze się podejście inwestorów, którzy uważają, że wolno im wszystko, a miejscową ludnością nie warto się przejmować. Szeroko opisują swoje działania na rzecz lokalnych społeczności i myślą, że to wystarczy. Tubylcom wystarczy, że wielki koncern wybrał właśnie ich ziemie na miejsce prowadzenia prac i niech za to dziękują.

Z góry uprzedzam, że nie wiem po czyjej stronie jest racja. Parlamentarzyści zgodnie twierdzą, że jako takie wydobywanie gazu łupkowego dla Polski jest sprawą wręcz żywotną i obawy o bezpieczeństwo wydobycia są bezpodstawne. Z drugiej strony, wszyscy mówią też, że zadają pytania w tej sprawie stronie rządowej i jak do tej pory nie doczekali się na nie odpowiedzi. Nie jestem fachowcem i nie wiem czy protest mieszkańców ma swoje uzasadnienie merytoryczne. Liczę na to, że wszystko się wyjaśni i strony sporu zaczną ze sobą rozmawiać. W przeciwnym wypadku podobne blokady będą się powtarzać w wielu innych miejscach. Wtedy nawet jeśli gaz łupkowy byłby dla nas korzystny, takie konflikty mogą zniweczyć wszelkie pozytywy płynące z eksploatacji tego surowca.