|
Muzyka dawna to fenomen - rozmowa z Krzysztofem ObstemUkończył nauczycielski kierunek muzyczny na UMCS. Krzysztof Obst - człowiek niezwykle muzykalny i wrażliwy, z ogromnym potencjałem twórczym, ma powody do radości. Założony przez niego Zespół Muzyki Dawnej "Capella all'Antico", działający przy ZDK, obchodzi piękny jubileusz 30-lecia.
Rozmowa z Krzysztofem Obstem, kierownikiem Zespołu Muzyki Dawnej odbyła się już po wzruszającym i niezwykle okazałym koncercie oraz uroczystościach jubileuszowych. Skromnie opowiada o drodze jaką przebył Zespół by świętować okazały jubileusz.
- Jakie to uczucie, kiedy w roku jubileuszu 30-lecia działalności zyskaliście pozycję najlepszego w kraju zespołu instrumentalnego grającego muzykę dawną?
Krzysztof Obst - Zupełnie o tym nie myślałem. Patrzyłem na moich gości, różne buzie, których od lat nie widziałem. To było bardzo miłe, że pamiętają, że przyjechali, że byliśmy tu razem. To było strasznie fajne. Jaki jest Zespół i na jakiej pozycji stawiają go w Polsce - to było dzisiaj mniej ważne.
- Zasługi kierownika Zespołu są nieocenione. Pan Jacek Urbaniak powiedział, że Krzysztof Obst posiadł niezwykłą umiejętność grania muzyki orientalnej, nauczania jej, którą tak naprawdę potrafi dobrze zagrać tylko Arab. Jak to się robi?
Krzysztof Obst - To pan Jacek tak uważa. (śmiech) Po prostu - próbujemy grać różną muzykę, również orientalną, bo z tego świata się wszystko wzięło. Przez pierwszych 500 lat chrześcijaństwa była tylko taka muzyka, nie było innej. Dopiero od papieża Grzegorza Wielkiego zaczęto ją obrabiać i odrzucać arabskie ozdobniki i trwało to kilkaset lat. Doszło do rzeczy fenomenalnej, czegoś niesamowitego - do powstania muzyki tonalnej, wielogłosowej. To fenomen, który miał miejsce tylko w Europie, nigdzie w świecie coś takiego się nie wydarzyło. Wszędzie była muzyka jednogłosowa, a tu powstało coś takiego, czym zadziwiliśmy cały świat. Ta muzyka aktualnie grana jest wszędzie, komponują ją w Japonii i na wszystkich kontynentach, a do tej pory był tylko jednogłos. I dlatego orientalna muzyka jak najbardziej, powinno się jej troszeczkę liznąć bo to daje inne spojrzenie na to, co się wydarzyło później.
- W Zespole grają tylko dziewczyny.
Krzysztof Obst - Byli chłopcy, bardzo długo byli w Zespole chłopcy. Ten co grał na instrumencie trzymał się dłużej, ale ci, co tylko śpiewali - niestety, ta nieszczęsna mutacja usuwała ich z Zespołu. Później już nie wracali. Dziewczyny są "praktyczniejsze". One też przechodzą mutację, ale u kobiet odbywa się to łagodniej i właściwie nie zauważa się tego. Ten głos z dziecięcego w kobiecy zmienia się w łagodny sposób. Bardzo długo byliśmy zespołem instrumentalno-wokalnym. W Kaliszu startowaliśmy jako instrumentalno-wokalny. Tak było do roku 2003, 2004. A później mi zrobiło trochę szkoda tych moich dziewcząt bo ciągle zdobywaliśmy tylko Srebrne Harfy Eola, a wiedziałem, że nasz skład instrumentalny gra bardzo dobrze i że w sumie tracimy. Przez pewien czas była takim "chłopem do bicia" w Kaliszu - ta kategoria. Inne zespoły też miały taki problem. Ta warstwa instrumentalna była na bardzo wysokim poziomie - właściwie profesjonalnym, ale jak się do tego odezwały głosiki śpiewające - dziecięce w sumie - a tu by się oczekiwało głosów wyszkolonych, solidnych. Nawet jak ktoś z boku słuchał i nie wiedział kto gra i co gra - instrumenty piękne, ale jak się odezwały głosy - acha, to jakiś amatorski zespół. Więc zaryzykowaliśmy i pojechaliśmy do kategorii instrumentalnej - zawsze było tu najwięcej startujących zespołów. No i od razu złoto, jedno, drugie, trzecie.
- I tak już macie...
Krzysztof Obst - I tak już mamy (śmiech).
- Dziewczęta odejdą po maturze. Trzeba będzie odbudować Zespół?
Krzysztof Obst - Tak, z trudem. Pomaga mi Ania Hereta ze Szkoły Muzycznej. Może nawet uda się ją zatrudnić. Chciałbym ją mieć przy sobie ponieważ dobrze zna się na sprawach chóralnych i śpiewie. Zespół na tym skorzysta.
- Czyli powróci zespół instrumentalno-wokalny?
Krzysztof Obst - Oczywiście, śpiew jest bardzo potrzebny, chciałbym go mieć. A póki co, w Kaliszu nie musimy śpiewać, ale dobrze żeby był tutaj, na nasze potrzeby. Po "Złote Harfy" będziemy jeździć z instrumentalnym zespołem (śmiech).
- Jest ciągle ta sama radość z Zespołu jak była na początku? Czy ona jest już inna?
Krzysztof Obst - Tak, jest. Ta radość jest bardziej dojrzała. Wszystko jest bardziej dojrzałe, to co robimy, jesteśmy bardziej świadomi, więcej na ten temat wiemy. Żałuję tylko, że wiedzy, którą w tej chwili posiadam, tych umiejętności nie miałem jak zaczynałem. Ale to tak już jest.
- Trzydzieści lat temu w sierpniu urodziła się Państwu córka Agnieszka, we wrześniu powstał zespół z którym dorastała, grała w nim, a teraz prowadzi już własny.
Krzysztof Obst - Tak to było. Na zdjęciach znajdujących się wraz z utworami na płycie jest Agnieszka, taka malutka, już na pierwszym zdjęciu. Ona od 3 roku życia cały czas była w zespole. Z trójkącikiem. Mama uszyła jej strój i ona występowała.
- Można powiedzieć, że dla córki powstał ten zespół?
Krzysztof Obst - Trochę też . To biedne dziecko cały czas z nami było, z tymi zespołami, albo z mamy zespołem, albo z taty. Teraz sobie dobrze radzi ze swoim zespołem.
- Czy jest jeszcze coś do zagrania? Czy są nowe propozycje repertuarowe?
Krzysztof Obst - Jest mnóstwo tego repertuaru. Trudno olśnić, ale do tej pory nam się to udawało, kilka razy wyszliśmy przed szereg i to bardzo, z taką muzyką jakiej nikt nie gra. Natychmiast zwrócono na nas uwagę, oczywiście to były rzeczy trudne - to trzeba przyznać, których inne zespoły nie zdołały wykonać. Nam się to udało, ale są rzeczy jeszcze trudniejsze, tak więc ta poprzeczka może jeszcze pójść w górę. A nut jest masę i cały czas przybywa nowych, muzykolodzy ciągle coś odnajdują, to nie stoi w miejscu.
- Czy powiększy się instrumentarium zespołu?
Krzysztof Obst - To zależy jaką muzykę uda mi się odnaleźć, bo mam trochę instrumentów dętych. Poza tym dzisiaj otrzymaliśmy piękny prezent - rauschpfeife - pradziadek oboju. Potrzebny więc muzyk, oboista.
- Trudno sobie wyobrazić Zamość bez Zespołu Muzyki Dawnej. To taki klejnocik i wizytówka miasta.
Krzysztof Obst - Dziwne to miasto i ten Zespół dziwny. W sumie - niewiele jest propozycji grania dla Zespołu. Rzeczywiście - szkoda, ale Zamość ma bardzo dużo przeróżnych ofert muzycznych, nie jesteśmy sami i nie będziemy się rozpychać. Za to takich zespołów jest mało i dlatego jest sporo propozycji z innych ośrodków. W niedziele wystąpimy na otwarciu Wioski Gotów w Werbkowicach.
- Dziewczyny powiedziały, że jak się urządzą na studiach to pomyślą jak reaktywować swój skład i koncertować.
Krzysztof Obst - Gdyby mi one wróciły do Zamościa, co jest moim marzeniem, to by grały do emerytury. To by było piękne gdyby wróciły, gdyby ich kilka znalazło się tutaj. Mogłyby gdzieś sobie pracować i na pewno by grały. Tego jestem pewien.
- Czy planujecie współpracę z Zespołem Ars Nova z Warszawy?
Krzysztof Obst - Sądzę, że tak. Ars Nova wystąpił w Zamościu z programem na temat Jana Zamoyskiego. Była Pieśń o Zamoyskim pod Byczyną. To bardzo pięknie opracował Jacek Urbaniak.
- Pan Jacek Urbaniak był pod wrażeniem Waszego koncertu.
Krzysztof Obst - To jest dusza człowiek. To jest człowiek numer jeden w Polsce jeśli chodzi o znajomość muzyki dawnej. Ukończył Królewskie Konserwatorium w Sztokholmie. Był przez kilka lat pierwszym oboistą w Filharmonii Narodowej, później przeszedł do Opery, a potem rzucił to wszystko i zajął się muzyką dawną. Robi rzecz niesamowitą - nagrał całą polską muzykę, jaka się zachowała, jaka wtedy była, bo przybyło już sporo nowych utworów. Na jubileusz 30-lecia Zespół Ars Nova miał wydane 24 płyty z polską muzyką, i zdążyli już wydać kolejne. Jacek Urbaniak to tytan pracy i niesamowity artysta i kompozytor - wszystko.
- Co jest takiego szczególnego w muzyce dawnej, czego nie ma muzyka klasyczna?
Krzysztof Obst - Jest w niej coś fajnego, twórczego. Muzyka dawna to muzyka twórcza jak jazz i muzyka współczesna. Muzyka klasyczna jest muzyką odtwórczą. Twórcą jest na przykład dyrygent orkiestry, a cała reszta to odtwórcy. A do muzyki dawnej trzeba jednostek twórczych, gdzie mamy bardzo skromne informacje podane w zapisie i trzeba taki utwór opracować, tak jakby na nowo go przerobić. Trzeba trochę wiedzy i różnych talentów - smykałki kompozytorskiej, aranżacyjnej - to są wszystko zadania kompozytorskie. Tego się można nauczyć, jedni szybciej, drudzy wolniej.
- Jeśli Krzysztof Obst nie zajmowałby się muzyką dawną - to jaką?
Krzysztof Obst - Po 30 latach - nie wiem... (śmiech)
- Sądzę, że odpowiedź może być tylko jedna. Gratuluję jubileuszu. Dziękuję za piękną muzykę.
Krzysztof Obst - Dziękuję bardzo. autor / źródło: Teresa Madej dodano: 2013-09-23 przeczytano: 8679 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|