www.zamosconline.pl - Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu
Zamość i Roztocze - redakcja Zamość i Roztocze - formularz kontaktowy Zamość i Roztocze - linkownia stron Zamość i Roztocze - komentarze internautów Zamość i Roztocze - reklama Zamość i Roztocze - galeria foto
Redakcja Kontakt Polecamy Komentarze Reklama Fotogaleria
Witaj w czwartek, 2 maja 2024, w 123 dniu roku. Pamiętaj o życzeniach dla: Zygmunta, Anastazego, Witomira, Anatola, Longina.
Majowe przysłowia: Jak burze w maju częste, to snopki w żniwach gęste. [...]

Turystyka: Noclegi, Jedzenie, Kluby i dyskoteki, Komunikacja, Biura podróży Rozrywka: Częst. radiowe, Program TV, Kina, Tapety, e-Kartki, Puzle, Forum Służba zdrowia: Apteki, Przychodnie, Stomatologia Pozostałe: Kościoły, Bankomaty, Samorządy, Szkoły, Alfabet Twórców Zamojskich

www.zamosconline.pl Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu


\Home > Kultura


- - - - POLECAMY - - - -




Życie z muzyką - rozmowa z Małgorzatą Dybowską cz.1

"Życie bez muzyki byłoby pomyłką" - rzekł wielki filozof Friedrich Nietzsche. Jak dobrze, że w mym życiu uniknęłam tej pomyłki..." - mówi zamościanka Małgorzata Dybowska, muzyk i pedagog, która przez dziesiątki lat dzieliła swoją działalność artystyczną i pedagogiczną w sferze muzyki pomiędzy Warszawę i Zamość.

Małgorzatę Dybowską, która zostanie uhonorowana w Alei Sław w Zamościu 20 września 2019 r., poprosiłam o podzielenie się wspomnieniami ze swojego bardzo aktywnego i barwnego "życia z muzyką".

Teresa Madej - Urodziła się Pani w Zamościu. Jaki był Pani dom rodzinny? Kim byli mama i tata?


Grupa uczniów Anny Kowrach-Kowrowskiej (pianistki), M. Dybowska na tle parawanu - k. lat 50-tych


Małgorzata Dybowska: -Urodziłam się w Zamościu, w domu rodzinnym przy ul. Czerwonego Krzyża, a może już wtedy ulicy Feliksa Dzierżyńskiego. W tym domu, będącym dla mnie zawsze miejscem wyjątkowym i szczęśliwym, można by rzec oazą spokoju i bezpieczeństwa, domu przypominającym całą historię mojego życia, "pomieszkuję" nadal podczas moich częstych pobytów w rodzinnym mieście. Moi rodzice nie byli muzykami, nie wywodzę się więc z rodziny o bogatych tradycjach muzycznych. Babcia, jak przystało na "panienkę z dobrego domu" grała na pianinie, a swe zainteresowanie muzyką przekazała córce, czyli mojej matce. Ojciec był technikiem budowlanym, ale posiadał uzdolnienia artystyczne, głównie plastyczne, które często w swym życiu wykorzystywał. Bardzo lubił też słuchać muzyki, często prosił, bym mu grała słynną Serenadę Franciszka Schuberta, miniaturę fortepianową wyjątkowej piękności.

Teresa Madej - Skąd się wzięły Pani zainteresowania muzyką? Ile miała Pani wówczas lat? Jaki instrument był tym pierwszym instrumentem, na którym Pani zagrała?

Małgorzata Dybowska: -Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na postawione pytanie, bo moja przygoda z muzyką miała swój początek bardzo, bardzo dawno i zapewne wiele szczegółów z tym związanych umknęło już mojej pamięci. Na pewno pierwsze "muzyczne kroki" stawiałam pod baczną opieką mojej mamy, a miałam wtedy chyba pięć, może sześć lat. Ona uczyła mnie czytania nut, ona z wielką cierpliwością ustawiała moją rękę na klawiaturze. Zachęcała mnie także do słuchania muzyki, zwłaszcza ukochanej przez nią muzyki Fryderyka Chopina. Pamiętam, że każdej środy w Polskim Radiu nadawane były audycje chopinowskie, których nigdy nie opuszczałyśmy. Pianino, na którym uczyłam się w domu, chyba firmy "Kamieniecki i Sp.", z pięknymi, ozdobnymi lichtarzami na świece, już wtedy było starym instrumentem. Pozostało w domu rodzinnym aż do mojego wyjazdu do Warszawy. Jedyną, bardzo ceną dla mnie pamiątką z tamtych czasów, są właśnie te piękne lichtarze, artystycznie oprawione przez mojego ojca, wiszące do dziś w mim domu.


M. Dybowska - Filharmonia Narodowa w Warszawie, Międzynarodowy Konkurs Chopinowski, 1975 r.


Teresa Madej - Kto zdecydował o Pani nauce w szkole muzycznej?

Małgorzata Dybowska: -Decyzje o mojej nauce muzyki podjęli rodzice, zapewne wspólnie z babcią, która również czuwała nad moim artystycznym rozwojem. Gdy rozpoczęłam naukę w szkole podstawowej w wieku sześciu lat, zaczęłam też chodzić na prywatne lekcje gry na pianinie do pani Anny Kowrach-Kowrowskiej, mieszkającej kilka domów dalej przy ul. Dzierżyńskiego. Była to starsza, dystyngowana dama, chodząca zawsze w czerni, budząca wielki respekt, żeby nie powiedzieć strach. Jako muzyk, pedagog, wychowawca była bardzo wymagająca. Uczyła nas nie tylko muzyki, uczyła nas kultury, wpajała nam także zasady dobrego wychowania. Pamiętam, że na każdej lekcji, a odbywały się one codziennie, stawiała mi na pulpicie nowe nuty, które musiałam grać "a vista", czyli bez uprzedniego przygotowania. To właśnie jej zawdzięczam doskonałe opanowanie tej sztuki, która w moim zawodowym życiu okazała się bardzo przydatna. Ona też zapoznawała mnie z bogatą literaturą muzyczną, grając na pianinie, przeglądając ze mną nuty, czasami też partytury, opowiadając o muzyce, kompozytorach, itd.

Teresa Madej - Proszę opowiedzieć o osobach, które znacząco wpłynęły na Panią jako przyszłego muzyka.

Małgorzata Dybowska: -Chcąc odpowiedzieć na to pytanie, muszę powrócić pamięcią do czasów, kiedy moją edukacją muzyczną, już w zamojskiej szkole muzycznej, zajęła się nieodżałowana pani profesor Anna Górska, a także jej mąż profesor Lucjan Górski. Oboje uczyli mnie muzyki, Anna Górska gry na fortepianie, a Lucjan Górski, znakomity muzyk, organista, przedmiotów teoretycznych. Gdy zapadła decyzja o mojej dalszej nauce, ale już w średniej szkole muzycznej w Warszawie, to właśnie Anna Górska zawiozła mnie pierwszy raz do Warszawy, do swego profesora fortepianu Henryka Radziwonowicza. Pamiętam bardzo dobrze ten wyjazd. Byłam przerażona, pierwsze rozstanie z rodzicami, podróż pociągiem do wielkiego, zupełnie obcego mi miasta, wokół obcy ludzie i bardzo groźnie wyglądający profesor fortepianu. Po przesłuchaniu okazało się, że "nadaję się do średniej szkoły" i muszę przygotować się jak najszybciej do egzaminów wstępnych. Z pełnym oddaniem i poświęceniem owymi przygotowaniami zajęli się Państwo Anna i Lucjan Górscy, poświęcając mi swój prywatny czas, wierząc, że moje dalsze kształcenie muzyczne ma sens.


M Dybowska z ojcem Stanisławem Kozakiewiczem, Kraków 1968 r.


Na egzaminy wstępne do Warszawy pojechała ze mną Anna Górska, otaczając mnie wówczas matczyną opieką w tym niełatwym dla mnie momencie życia. Dzięki tym wspaniałym, szlachetnym pedagogom i muzykom, moje życie zawodowe związane zostało z muzyką. Wdzięczną pamięć o moich zamojskich nauczycielach muzyki będę nosiła w mym sercu zawsze. "Życie bez muzyki byłoby pomyłką" - rzekł wielki filozof Friedrich Nietzsche. Jak dobrze, że w mym życiu uniknęłam tej pomyłki....

Teresa Madej - Pani ulubieni kompozytorzy? Jakiej muzyki słucha Pani najczęściej?

Małgorzata Dybowska: -Chcąc odpowiedzieć na to pytanie, muszę stwierdzić, że jestem osobą szczęśliwą i w pełni spełnioną, bowiem muzyka wypełniająca moje życie zawodowe i prywatne, jest równocześnie pasją mojego życia. Kompozytorem, którego muzyka towarzyszy mi od najwcześniejszych lat, jest Fryderyk Chopin, geniusz ponadczasowy. Eugeniusz Delacroix, wielki malarz romantyzmu, jeden z najbliższych przyjaciół kompozytora, na wieść o jego śmierci, napisał: "nieporównany geniusz, którego niebo pozazdrościło ziemi". Nie wyobrażam sobie dnia bez muzyki Chopina, której fenomen sprowadza się do tego, że słuchając kilkadziesiąt, a może kilkaset razy jednego utworu, zawsze odbiera się go z takim samym zachwytem, niemal uwielbieniem. Poza chopinowską muzyką, zawsze bliska mi była muzyka epoki romantyzmu i neoromantyzmu. Bardzo często sięgam po nagrania dzieł Schuberta, Schumanna, Mendelssohna, Brahmsa. Twórczość tego właśnie kompozytora od dawna przyciągała moją uwagę, przede wszystkim jego wspaniałe koncerty fortepianowe, monumentalne symfonie, wielkie Niemieckie requiem, bogata muzyka kameralna itd.

W moim warszawskim domu zawsze rozbrzmiewała i rozbrzmiewa nadal, muzyka polska. Odkrywaniem zapomnianych dzieł polskich twórców, od wielu lat zajmował się mój zmarły niedawno mąż, Stanisław Dybowski, wybitny muzykolog, pisarz muzyczny, krytyk i dziennikarz. Dzięki niemu i jego pasji poznałam wiele wspaniałej muzyki polskiej, kompozycje Juliusza Zarębskiego, Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, Franciszka Mireckiego, Witolda Maliszewskiego, Józefa Nowakowskiego oraz wielu innych kompozytorów, o których świat muzyczny zapomniał. Wiele czasu poświęcam słuchaniu tej właśnie muzyki.

Teresa Madej - Dlaczego warto słuchać muzyki? Na czym polega jej fenomen? Co w niej jest tak znaczącego?


Egzaminy dyplomowe w Szkole Muzycznej w Zamościu - komisja H. Tomiło, M. Dybowska, J. Burda, M. Bastian, S. Szurek, k. lat 80-tych XX w.


Małgorzata Dybowska: -Te trzy powyższe pytania stanowią od lat temat sympozjów, konferencji, spotkań, rozpraw naukowych, badań, analiz itp. Muzykolodzy z całego świata zastanawiają się "na czym polega fenomen muzyki", roztrząsają, "co w niej jest tak znaczącego". Wielu wybitnych naukowców, psychologów poszukuje odpowiedzi "dlaczego warto słuchać muzyki?". Powołując się zatem na wielkie autorytety w dziedzinie tzw. muzyki poważnej, można stwierdzić, że muzyka jest najbardziej subtelną forma przekazu i kontaktu międzyludzkiego. Żadna z dziedzin sztuki nie wpływa tak na podświadomość człowieka, jak muzyka. Poza tym, że porusza i zachwyca swym pięknem, jest bardzo przydatna: rozwija ludzkie umysły, działa leczniczo, tworzy nastrój, uspokaja lub pobudza.

Muzyka jest więc jednocześnie sztuką, rozrywką i lekiem. Od wielu lat bada się także muzykę, jako ważny aspekt wychowania i kształcenia dziecka, kształtowania jego umiejętności poznawczych i emocjonalnych. Zawsze padają stwierdzenia, że muzyka, jako sztuka uniwersalna i ponadczasowa, rozwija inteligencję, wspomaga koncentrację, niweluje zmęczenie, łagodzi nie tylko obyczaje, ale również ból, pomaga w nawiązywaniu kontaktów. Zrozumieć i pokochać muzykę poważną można tylko wtedy, kiedy spotyka się z nią na co dzień, stąd tak wielka rola i potrzeba realizacji wszystkich form popularyzacji, upowszechniania, udostępniania i przybliżania muzyki poważnej szerokiemu gronu słuchaczy, zwłaszcza tym najmłodszym. Rzeczą istotą jest to, by działania w tym zakresie, były działaniami celowymi i konsekwentnie prowadzonymi przez zaangażowanych specjalistów w dziedzinie muzyki. Zaręczam, że nie jest trudno pokochać muzykę poważną, trzeba tylko spróbować do niej się zbliżyć i poznać jej piękno. Pomogą nam w tym słowa Ludwiga van Beethovena: "Muzyka jest większym odkryciem niż cała mądrość i filozofia".

Teresa Madej - Pani pierwsze kontakty z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego?

Małgorzata Dybowska: -Moje pierwsze kontakty z Orkiestrą Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego w Zamościu, a wcześniej Polską Orkiestrą Włościańską im. Karola Namysłowskiego, to pamiętny i bardzo ważny w moim życiu rok 1991. Podejmując w tym czasie pracę w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia im. Karola Szymanowskiego, poznałam Józefa Przytułę, dyrektora zamojskiej orkiestry, równocześnie pedagoga tejże szkoły. W tym czasie władze Zamościa były organizatorem Zamojskich Dni Muzyki, festiwalu powołanego do życia u schyłku lat siedemdziesiątych XX wieku, w trakcie przygotowań do obchodów 400-lecia Zamościa.


Popis na zakończenie roku szkolnego 1987 - Szkoła Muzyczna


W 1991 roku organizację festiwalu powierzono Polskiej Orkiestrze Włościańskiej im. Karola Namysłowskiego, jako jedynej instytucji kultury, dźwigającej na swych barkach cały ciężar propagowania kultury muzycznej, nie tylko w Zamościu, ale także w całym regionie. Funkcję dyrektora festiwalu objął Józef Przytuła. Pamiętam, z jaką dumą pokazywał mi wtedy prace remontowe w Bramie Lwowskiej, która stała się siedzibą zamojskiej orkiestry i pozostaje nią, niestety, do dzisiaj. Opowiadał mi wiele na temat akustyki nowej sali koncertowej, na temat warunków pracy muzyków orkiestry w nowym obiekcie. Z wielkim entuzjazmem przedstawiał plany repertuarowe i koncertowe swego zespołu, realizacja których związana była z nową siedzibą. W tym czasie dyrektor Józef Przytuła zaproponował mi współpracę i wspólne kierowanie Zamojskimi Dniami Muzyki. Przez wiele lat układaliśmy program festiwalu, zastanawialiśmy się na doborem najlepszych artystów. Dyrektor Józef Przytuła przygotowywał uroczysty koncert inauguracyjny, czasami też koncert zamykający festiwal, z udziałem Polskiej Orkiestry Włościańskiej i jej solistów. Do mnie należało wygłaszanie prelekcji podczas festiwalowych koncertów.

Wspominam ten czas ze wzruszeniem, pamiętam całe dni spędzone w biurze orkiestry, znakomita współpraca z Anną Gruszkiewicz, wprowadzającą mnie we wszystkie tajniki zamojskiej orkiestry, a także pracy biurowej przy organizacji festiwalu. Nieoceniona pomoc i zaangażowanie Hanny Leśniak, pilnującej tak ważnych spraw finansowych. To właśnie z tamtych lat pozostała nasza przyjaźń, również z wieloma muzykami zamojskiej orkiestry.


XV Zamojskie Dni Muzyki - koncert zamojskich muzyków


Teresa Madej - Na co Pani stawiała będąc przez wiele lat pedagogiem?

Małgorzata Dybowska: -Zawód nauczyciela, pedagoga i wychowawcy młodego pokolenia, będący moim powołaniem, wykonuję od blisko 50 lat. Współpracowałam z wieloma szkołami muzycznymi, głównie jednak z Uniwersytetem Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Nigdy nie prowadziłam samodzielnej klasy instrumentalnej, ale jako pianistka-kameralistka towarzyszyłam uczniom i studentom w ich koncertach, konkursach, przeglądach, głównie zaś w egzaminach. Wielu uczniów i studentów, z którymi pracowałam pod okiem ich pedagogów-instrumentalistów, odnosiło sukcesy, zdobywając prestiżowe nagrody, zdając z powodzeniem egzaminy wstępne do uczelni artystycznych, nie tylko w kraju. Niektórzy z nich pracują za granicą, grając w orkiestrach, wiążąc się z tamtejszymi uczelniami. Jako wykładowca przedmiotów teoretycznych, miałam pod swoją opieką merytoryczną grupy uczniów i studentów, którzy po ukończeniu nauki podjęli pracę w macierzystych uczelniach, w wielu instytucjach artystycznych, w radiu, telewizji i innych placówkach upowszechniających kulturę.

Pracując ze swymi uczniami i studentami zazwyczaj przez pięć lat, miałam czas i możliwość, żeby wpoić im przede wszystkim odpowiedzialność za podejmowane decyzje i działania, nie tylko w zakresie muzyki. Wiele czasu poświęcałam na rozmowy o etyce muzyka i artysty, o jego obowiązkach wobec sztuki. Zapewne, jak każdy pedagog, uczyłam systematyczności, konsekwencji w działaniu, rzetelności, uczciwości, wytrwałości i cierpliwości, tak bardzo potrzebnej w zawodzie muzyka. Wiele czasu poświęcałam zjawisku tremy, która towarzyszy niemal wszystkim publicznym występom.


M. Dybowska i Stefan Rusiecki, absolwent PSM i student AM w Warszawie, 1994 r.


Pamiętam sytuację trudną, ale też humorystyczną, która zdarzyła się podczas egzaminów wstępnych na wyższą uczelnię muzyczną. Z kandydatem na pierwszy rok studiów w klasie skrzypiec graliśmy jedną ze współczesnych sonat skrzypcowych, utwór kilkuczęściowy o zróżnicowanym charakterze poszczególnych części. Komisja egzaminacyjna zazwyczaj wybiera sobie jedną część utworu, informując o tym kandydata i jego akompaniatora. Tak było i tym razem, poproszono nas o wykonanie trzeciej części. Już po pierwszych zagranych nutach okazało się, że zdenerwowany kandydat gra pierwszą część sonaty, a ja trzecią. Przewodniczący komisji dał mi znak, żebym nie przerywała gry, dopóki skrzypek nie zauważy swego błędu. Na szczęście, po kilku taktach, zdezorientowany kandydat usłyszał dziwnie brzmiący utwór, który przygotowywaliśmy do prezentacji egzaminacyjnej. Komisja była wyrozumiała i pozytywnie oceniła grę skrzypka, który po kilku latach z wysoką oceną ukończył studia.

Pracując z młodymi muzykami starałam się zawsze rozbudzać ich zainteresowanie oraz chęć poznawania muzyki i potrzebę obcowania z nią w życiu codziennym. Przypominam często anegdotę dotyczącą wielkiego kompozytora Jana Sebastiana Bacha: "Zapytano go kiedyś, co należy robić, by stać się wybitnym muzykiem. Mistrz odpowiedział:- Trzeba niewiele. Nauczyć się tylko trzech rzeczy: grać, grać i grać". W swej działalności pedagogicznej kierowałam się zawsze słowami wielkiego kompozytora niemieckiego romantyzmu Roberta Schumanna, że "Bez entuzjazmu nie powstanie nic w sztuce".

c. d. n.


autor / źródło: Teresa Madej, fot. arch. M.Dybowskiej
dodano: 2019-09-15 przeczytano: 16995 razy.



Zobacz podobne:
     Wystawa "15 lat Alei Sław" na Grodzkiej / 2023-07-03
     Aleja Sław 2023: Widowisko "Pejzaże z Panem Kulikiem" / 2023-06-28
     Aleja Sław: Adam Wiesław Kulik uhonorowany / 2023-06-25
     Zaproszenie do Alei Sław A. D. 2023 / 2023-06-13
     Scenariusz wydarzenia kulturalno-promocyjnego "XVI edycja Alei Sław" w Zamościu / 2023-06-02
     Poeta, pisarz, filmowiec w Alei Sław / 2023-06-02
     Róża i Jan Zamoyscy w Zamościu, w Alei Sław / 2022-06-13
     Zaproszenie do Alei Sław A.D. 2022 / 2022-05-26
     XV edycja Alei Sław uhonoruje Rodzinę Zamoyskich / 2022-05-15
     Kompozytor i dyrygent Zbigniew Małkowicz w Alei Sław'2021 / 2021-07-05
     Zaproszenie do Alei Sław A.D. 2021 / 2021-06-23
     Zamościanin bohaterem XIV edycji "Alei Sław" w Zamościu / 2021-06-08
     Maria Sarnik-Konieczna w zamojskiej Alei Sław / 2020-08-16
     Zaproszenie do Alei Sław A.D. 2020 / 2020-08-03
     XIII edycja "Alei Sław" w Zamościu / 2020-06-27
     Wspomnienie prof. Jerzego Kowalczyka w pierwszą rocznice śmierci / 2019-10-08
     Koncert Galowy 40. Zamojskich Dni Muzyki z "Halką" Moniuszki / 2019-09-25
     40. ZDM: Wiwat Moniuszko! / 2019-09-23
     Małgorzata Dybowska odsłoniła tablicę pamiątkową w Alei Sław / 2019-09-22
     Życie z muzyką - rozmowa z Małgorzatą Dybowską cz.2 / 2019-09-16

Warto przeczytać:









- - - - POLECAMY - - - -




Zamość i Roztocze - wiadomości z regionu - Twoje źródło informacji

Wykorzystanie materiałów (tekstów, zdjęć) zamieszczonych na stronach www.zamosconline.pl wymaga zgody redakcji portalu!

Domeny na sprzedaż: krasnobrod.net, wdzydze.net, borsk.net, kredki.com, ciuchland.pl, bobasy.net, naRoztocze.pl, dzieraznia.pl
Projektowanie stron internetowych, kontakt: www.vdm.pl, tel. 604 54 80 50, biuro@vdm.pl
Startuj z nami   Dodaj do ulubionych
Copyright © 2006 by Zamość onLine All rights reserved.        Polityka prywatności i RODO Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, hosting, programowanie, bazy danych, edukacja, internet