Występ Namysłowiaków z Jonem Lordem w sali Kongresowej był niewątpliwie wydarzeniem artystycznym na miarę ogólnopolską, ale.....

Szkoda, że informowanie opinii publicznej wyłącznie o sukcesach naszej orkiestry nie przyczyniło się, jak dotąd, do poprawy fatalnych warunków pracy zamojskich muzyków. Przeciwnie, nacechowane propagandą sukcesu doniesienia miejscowych mediów, na temat rosnącej popularności Namysłowiaków, odniosły zdumiewający efekt w postaci widocznego zadowolenia decydentów z samych siebie.

By obiektywnie ocenić sytuację, przyjrzyjmy się próbom do koncertu Jona Lorda. Miały one miejsce w Zamościu i odbywały się w sali koncertowej Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego. Duża obsada instrumentalna wymusiła potraktowanie całej sali koncertowej jak estrady.

Poniższe zdjęcia przedstawiają sławnego muzyka podczas prób wciśniętego pomiędzy fortepian i kaloryfer przy drzwiach wejściowych, które na ten moment, stały się też niezwykłym tłem dla podium dyrygenta.. Nie szczędząc uszczypliwości dodam, że sławnego lidera grupy Deep Purple mogła zaskoczyć w Zamościu nie tylko mikroskopijna wielkość sceny, której gabaryty nie odpowiadają nawet skromnym wymogom. Budynek nie posiada też niezbędnego zaplecza: szatni, ani garderoby dla artystów, a mikroskopijna sala koncertowa jest całkowicie pozbawiona odpowiedniej akustyki.

Jest od lat prawdziwą zmorą występujących tutaj artystów. Jej nieestetyczny wygląd, to w tej sytuacji drugorzędny problem. Jak wynika ze zdjęć nie nadaje się nawet na próby. Przez delikatność nie wspomnę o starej kanalizacji budynku, choć nawiasem mówiąc, to właśnie we wspólnych toaletach spotykają się artyści i zamojska publiczność. To też nie jest europejski standard.

Warunki, w jakich pracują Namysłowiacy, niebawem znowu zepchną nasz zespół orkiestrowy na margines życia kulturalnego Polski. Ostatecznie zrozumieliśmy, że zapał stworzenia Namysłowiakom godnych warunków pracy okazał się słomiany.

Niestety jest jeszcze gorzej. Wobec planowanego remontu Nowej Bramy Lwowskiej Orkiestra utraci całkowicie lokum. Zastanawia mnie czy nie właśnie takie, iście sensacyjne doniesienia w temacie kultury, powinny docierać do Zamościan?

Spójrzmy prawdzie w oczy. Nic nie wskazuje na szybkie rozwiązanie problemów lokalowych zamojskiej orkiestry. Znowu zaniedbano instytucję, która, tak jak Starówka, jest ikoną tego miasta i ważną częścią historii polskiej kultury.

Klejnot kultury narodowej, licząca ponad sto lat orkiestra, która odnosi sukcesy, byłaby priorytetowym punktem w budżecie samorządowym miasta w każdym kraju europejskim.

Tymczasem w Zamościu tylko w ostatnich latach powstało nowoczesne kino, piękna szkoła muzyczna, biblioteka publiczna. Wciąż trwa remont zespołu staromiejskiego. Los Orkiestry, w tym kontekście, jest po prostu smutny.

Nawet komunistyczne władze Polski z szacunkiem pochylały się nad tym szczególnym "zabytkiem kultury". Obecny, choć przestarzały budynek, z którego muszą odejść Namysłowiacy, jest przecież ich dziełem.

Źle się stało, że renowacja zabytków przesłoniła rajcom miejskim potrzeby żywych ludzi. Ktoś w radosnym zapale "wylał dziecko razem z kąpielą", skoro zapomniał, że Zamość to przede wszystkim jego mieszkańcy. Jesteśmy dumni z urody tego miasta, ale w tej chwili Zamościanie oczekują remontu Domu Kultury i potrzebują nowego budynku Orkiestry Symfonicznej być może bardziej, niż kolejnych przedsięwzięć upiększających Starówkę.

Piękne zespoły staromiejskie są w wielu miejscach. Orkiestra z tak wielkim dorobkiem i tak chlubną przeszłością jest w Polsce tylko jedna - w Zamościu. Tymczasem zbliża się 130 rocznica powstania Namysłowiaków. Jaki będzie klimat tej uroczystości?