Nigdy nie myślałem, że wydarzenie upiornie nudne i nielogiczne dostarczy mi materiału na dwa felietony. A jednak...

W ostatnią środę byłem na sesji Rady Powiatu Zamojskiego. Pisałem o jej fatalnej organizacji dwa miesiące temu. Dziś mogę powiedzieć, że jak wówczas było nudno, tak i teraz obrady przebiegały mało dynamicznie. Starosta mówił tak samo cicho i niewyraźnie, przewodniczący poszczególnych komisji ponownie odbywali pielgrzymki w celu ogłoszenia, że ich gremia zaopiniowały poszczególne dokumenty pozytywnie, a chętnych do dyskusji nad kolejnymi projektami znów nie było. Tyle, że przegłosowywano zdecydowanie mniejszą liczbę uchwał, tak więc posiedzenie zakończyło się nieco szybciej niż w kwietniu. A gdyby w planie obrad nie było bardzo pojemnych informacji i uchwał na temat wykonania ubiegłorocznego budżetu, to wszystko trwałoby pewnie o godzinę krócej. Przepraszam, akurat przy dyskusji na ten temat był jeden radny, który zabrał głos. Krzysztof Gałaszkiewicz z PiS-u ogłosił, że on i jego koledzy zagłosują przeciw udzieleniu Zarządowi Powiatu absolutorium z tytułu wykonania budżetu, bo "drogi są w fatalnym stanie, a Wydział Geodezji mieści się w budynku Starostwa na czwartym piętrze bez windy". Siedmiu radnych Prawa i Sprawiedliwości podniosło zatem w tym głosowaniu ręce na "przeciw". W pozostałych zaś kwestiach "finansowych" wstrzymywali się od głosu. Jeszcze w "zapytaniach i wolnych wnioskach" któryś z rajców przeprowadził z jednym z kierowników wydziałów w Starostwie dyskusję na temat materiałów stosowanych przy remontach dróg. Dyskusję, z której gołym okiem było widać, że chyba tylko oni dwaj rozumieją o co chodzi. Po tej dyspucie przewodniczący gremium życzył zebranym udanego wypoczynku i Rada Powiatu rozjechała się na wakacje.

W obradach uczestniczyli nie tylko radni, wysocy urzędnicy wraz z kierownikami wydziałów Starostwa oraz panie z Biura Rady Powiatu. Przyszedł tam również szef zamojskiego Sanepidu, przedstawiciel policji oraz rzecznik naszej Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. Nie mieli wiele do pracy, ale cierpliwie przeczekali tę samorządową produkcję. Byłem tam również ja wraz z redakcyjnym kolegą oraz pani parząca zebranym kawę lub herbatę. A teraz pytanie do Państwa: czy kogoś w tym gronie brakowało?

Bo mi brakowało i to od samego początku. Przez prawie dwie godziny wypatrywałem wśród osób siedzących po drugiej stronie sali choćby jednej z tego wyjątkowego grona. Wyjątkowego, bo tak jak radni, oni też zostali wybrani przez swoich wyborców. I to nawet bardziej bezpośrednio, bo przy ich wyborach ordynacja jest dużo prostsza. W końcu podszedłem do pań z Biura Rady i poprosiłem o listę obecności tych ludzi na sesji. Sporo musiałem się naczekać, aby stosowna kartka została wygrzebana ze sterty papierów. Gdy ją zobaczyłem, wnet zrozumiałem dlaczego ten dokument nie ma istotnego znaczenia formalnego. Na sesji Rady Powiatu Zamojskiego nie zjawił się żaden wójt lub burmistrz.

Powiat zamojski ziemski skupia 15 gmin. W części z nich rządzą wójtowie, w trzech zaś - w Krasnobrodzie, Szczebrzeszynie i Zwierzyńcu - burmistrzowie. Niedługo do grona gmin miejsko-wiejskich ma dołączyć Skierbieszów, tak więc burmistrzów będziemy mieli czterech. Każdy włodarz gminy reprezentuje ją na zewnątrz, zwłaszcza na wyższych szczeblach. Nieraz dzwoniąc do wójtów lub burmistrzów dowiadywałem się, że nie zastałem ich, bo załatwiają sprawy w starostwie. Ale przyjechać na Radę Powiatu już nie zdołali. Jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, że w tę samą środę, ale godzinę później rozpoczęła się sesja Rady Gminy Zamość. Jej siedziba znajduje się kilkadziesiąt metrów od budynku delegatury Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie odbywało się posiedzenie Rady Powiatu. Zachodzę w głowę czy taka zbieżność była celowa, czy też nikt w gminie nie sprawdzał i nie pamiętał, że organ powiatowy zbiera się co dwa miesiące w ostatnią środę. Tego dnia odczułem duży niesmak. Szefowie gmin dobitnie pokazali co tak naprawdę myślą o swoim powiecie.