|
Remis jak porażka Początek meczu był wręcz wymarzony bowiem już w 6 minucie Hetman objął prowadzenie. Wydawało się, że kryzys został przezwyciężony i kolejne bramki są kwestia czasu. Hetman dominował na boisku, stwarzał sytuacje strzeleckie, ale cóż z tego kiedy zawodnicy nie potrafili ich wykorzystać. To co się nie udało zamościanom, udało się Stali. Jedną z nielicznych groźnych sytuacji potrafili zamienić na bramkę. Który to już mecz, o którym można powiedzieć, że Hetman miał przewagę, miał sytuacje, a musiał oddać punkty?
Mecz ze Stalą miał przerwać serię niepowodzeń zamojskiej drużyny. W trzech ostatnich meczach Hetman zgromadził zaledwie jeden punkt (remis w Ostrowcu z KSZO, porażki z Okocimskim i Kolejarzem), oddając przeciwnikom aż osiem. To niepowodzenie było tym boleśniejsze, że przynajmniej w dwóch z tych meczów zamościanie byli drużyną zdecydowanie lepszą, potrafiącą wypracować sobie wiele sytuacji strzeleckich.
Po długiej przerwie spowodowanej kontuzją do składu powrócił Dawid Bartos- siła napędowa drużyny. Szansę na skrzydle - pod nieobecność pauzującego za kartki młodzieżowca Kiemy - dostał rewelacyjnie spisujący się w pierwszych meczach Rafał Turczyn.
Początek spotkania pokazał, że Hetman chce przerwać pasmo niepowodzeń, pozwolił mieć nadzieję, że Stal zostanie dzisiaj rozjechana.
Już w drugiej minucie spotkania powinno być 1:0. Szybki rajd Kuby Cieciury po skrzydle i idealne zagranie na 5 metr wprost na głowę Prejuce Nakoulmy nie przyniosło powodzenia. Pozostawiony bez opieki "Prezes", mając przed sobą tylko bramkarza, trafił wprost w niego.
Dwie minuty późnej w okolicach środka boiska piłkę przechwycił Cieciura i wyprowadził szybką kontrę. Niestety w drodze odskoczyła mu piłka, dając tym samym czas do powrotu obrońcom, którzy przechwycili podanie zmierzające do "Prezesa".
Trzecia akcja przyniosła jednak powodzenie.
W 6 minucie spotkania, w środku boiska przejął piłkę Nakoulma, idealnie dograł do Marka Piotrowicza, który nie zastanawiając się huknął z całej siły na bramkę. Przy tym strzale bramkarz nie miał nic do powiedzenia, piłka wleciała do siatki tuż przy słupku.
Po zdobyciu bramki Hetman atakował dalej.
W 10 minucie z wolnego uderzał Dawid Bartos. Piłkę w polu karnym czerknął Igor Migalewski, ale ta zamiast wpaść do siatki przeszła obok słupka.
Po pierwszym kwadransie napór zamościan zaczął słabnąć. Gra przeniosła się w okolice środka boiska, ale cały czas Hetman posiadał przewagę. Ale co z tego, jeśli z tej przewagi niewiele wynikało. Do końca pierwszej połowy nie udało się wypracować dogodnej sytuacji strzeleckiej, ograniczając się w akcjach ofensywnych jedynie do kontrataków. Podobnie zresztą było w przypadku gości. Przez pierwsze 45 minut ani razu nie zagrozili bramce, której bronił Jakub Skrzypiec.
W 30 minucie musiał opuścić boisko kontuzjowany Artur Chałas. Na obronę został cofnięty Dawid Bartos. Szkoda, gdyż ten zawodnik potrafi wiele zdziałać w środku boiska.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Zamościanie grali tak, jakby byli zadowoleni z wyniku, goście niewiele mogli zdziałać przy dobrze grającym w defensywie Hetmanie.
W 57 minucie drugi raz w tym meczu Nakoulma wyszedł "sam na sam" z bramkarzem gości i drugi raz przegrał ten pojedynek. Gdzie się podział instynkt strzelecki jaki posiadał przychodząc do w zeszłym sezonie Hetmana?
Chwile po przegranym pojedynku "Prezesa" do linii końcowej boiska zdołał przedrzeć się Kuba Cieciura, zagrał do środka wzdłuż linii. Stojący przy krótkim słupku Rafał Turczyn sprytnie zahaczył piłkę, która minęła bramkarza i... o centymetry długi słupek.
Dwie minuty później było już 1:1.
W sytuacji "sam na sam", daleko od zamojskiej bramki znalazł się Emmanuel Udoudo. Minął Jakuba Skrzypca i bez problemów trafił do pustej bramki.
W 64 minucie niebezpiecznie na zamojską bramkę strzelał były zawodnik Hetmana- Szymon Solecki, ale zmierzającą do bramki piłkę zdołał złapać Skrzypiec.
Kilka minut później ponownie groźnie było pod bramką Stali. Do linii końcowej boiska przedarł się Piotrowicz, wycofał do wbiegającego w pole karne Cieciury, ale tego ostatniego ubiegł jeden z obrońców gości.
W 73 minucie ładną akcją popisał się Kuba Polniak. Minął dwóch zawodników Stali i idealnie dograł do będącego na 7 metrze "Prezesa", którego strzał został zablokowany przez obrońcę.
Na dwie minuty przed końcem spotkania na strzał z linii pola karnego zdecydował się Marek Piotrowicz. Mocno uderzona piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką i wróciła na boisko wprost pod nogi Kuby Cieciury. Ten nie zastanawiając się huknął z 10 metrów, ale bramkarz instynktownie wybił piłkę.
W końcówce na bramkę gości strzelali jeszcze Łukasz Sękowski i Jakub Cieciura, ale w obu przypadkach piłkę blokowali obrońcy.
Mecz zakończył się wynikiem remisowym, który nie pierwszy już raz trzeba rozpatrywać w kategoriach porażki.
Patrząc na stworzone sytuacje strzeleckie, na prowadzenie gry, Hetman to spotkanie powinien zakończyć zwycięstwem. Ale jeśli się nagminnie nie wykorzystuje "setek", to o punkty jest niezmiernie trudno. A punkty uciekają. W następnej kolejce Hetman pauzuje, więc kolejne punkty przejdą koło nosa.
Hetman Zamość - Stal Rzeszów 1 : 1 (1:0)
Bramki: Piotrowicz (6 min) - Udoudo (60 min)
Żółte kartki: Onyekachi (H), Majda, Dziedzic (S)
Stal: Giertl - Solecki (71 Cieślik), Ivan, Rzucidło, Dziedzic - Reiman, Niemczyk, Majda (70 Sikorski), Jędryas (57 Kloc) - Wolański (86 Szymański), Udoudo
Hetman: Skrzypiec - Sekowski, Wachowicz, Wolański, Chałas (30 Kita) - Cieciura, Bartos (81 Onyekachi), Piotrowicz, Turczyn (59 Polniak) - Migalewski, Nakoulma
Widzów: 3500
Po meczu powiedzieli
Andrzej Szymański, trener Stali:
Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo i dla mnie ten remis jest osobistą porażką. Chociaż z przebiegu gry, na pewno należy się cieszyć z tego jednego punktu. W dzisiejszym meczu Hetman był zespołem lepszym. Trzeba również wziąć to pod uwagę, że grał u siebie, miał kilka sytuacji do zdobycia bramki. Jednak tak jak powiedziałem, nas interesowało wyłącznie zwycięstwo, niestety nie udało się. Co do przebiegu meczu...
W pierwszej połowie Hetman miał przewagę, następnie my próbowaliśmy jakoś konstruować akcje. Podczas przerwy, w szatni powiedziałem chłopakom, aby grali konsekwentnie to na pewno nadarzy się jakaś okazja do zdobycia bramki. Przytrafiła się kontra, udało się nam strzelić bramkę. Jednak mam pretensję do swoich zawodników o to, że po strzeleniu tej bramki cofnęliśmy się, zamiast pójść za ciosem. Nie zmienia to jednak faktu, że Hetman był drużyną dominującą i z punktu trzeba się cieszyć, mimo iż przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo.
Przemysław Cecherz, trener Hetmana:
Nie chcę być nudny i nie chce mi się wciąż tego słuchać, bo już trzeci mecz z rzędu słyszę, że Hetman był zespołem lepszym, powinien wygrać, stworzył więcej sytuacji...
Ale mecz się wygra wtedy, kiedy się te sytuacje wykorzysta.
Ja już zaczynam tym słabnąć, co raz bardziej mi się to nie podoba. Człowiek siada do video, analizuje grę i przeciwników, i grę swojej drużyny. Szuka co może sobie zarzucić, co źle zrobił, jak skład źle zestawił, co na treningach może w tygodniu źle robił i najgorsze jest to, że ja nie mogę nic znaleźć.
Nie mogę znaleźć nic takiego, co by mogło tę sytuację jeszcze bardziej poprawić. Ja już bramek z metra strzelać nie nauczę. Ja już nie nauczę, przypuśćmy Nakoulmy, który ma po dwie, po trzy sytuacje sam na sam w meczu żeby strzelił, tym bardziej, że na treningu on robi to non stop. Ja po prostu już zaczynam nie mieć recepty i boję się, żeby te niewykorzystane sytuacje nie odbiły się psychicznie na zespole.
W poprzedniej rundzie stwarzaliśmy niedużo sytuacji, ale zawsze tę jedną, czy dwie bramki strzeliliśmy i broniliśmy wyniku. To zawsze przynosiło efekt. Dziś gra Hetmana moim zdaniem uległa dużej poprawie. Zawsze, z kim byśmy nie grali dominujemy na boisku. Stwarzamy o wiele więcej sytuacji, ale strzelamy o wiele mniej bramek. Bolą bardzo takie remisy i takie porażki, chyba najbardziej takie. Ja tylko mogę przeprosić w imieniu swoim, w imieniu zawodników, bo oni to też bardzo przeżywają.
Nakoula powinien usiąść na ławce. Nie chodzi o to, aby go ukarać, ale o to, aby mu pomóc. Ale sytuacja kadrowa z młodzieżowcami jest u nas bardzo zła. Zdejmując dzisiaj Nakoulme nie miałem już na ławce żadnego młodzieżowca, a młodzieżowiec musi grać cały czas. Myślę, że lepiej grać z Nakoulmą w składzie, aniżeli... w dziesięciu.
Musimy sobie powiedzieć prawdę. Łęczna nam odskoczyła już nie na osiem, a na dziesięć punktów, bo przecież oni mają pauzę już za sobą. To samo tyczy się Kolejarza.
Uważam, że musiałby się wydarzyć jakiś cud i przypadek, aby Łęczna została dogoniona.
My gramy dalej. Wiadomo, że walczymy o to drugie miejsce, które różnie mówią, co może dać. Walczymy o drugą ligę, gdyż trzeba sobie powiedzieć szczerze, że na pierwszą już nie ma szans. Nie ulega wątpliwości, że chcemy mecz u siebie z Łęczną zechcemy wygrać, by pokazać, że jesteśmy drużyną co najmniej równorzędną z nimi. autor / źródło: wald dodano: 2008-05-01 przeczytano: 12952 razy.
Zobacz podobne:
Warto przeczytać:
|
|
|
|