Prezydentura Marcina Zamoyskiego jest na pewno jedną z ważniejszych w historii Zamościa. Nie tylko ze względu na jej długość i posiadanie swych źródeł w bezpośrednich wyborach, a zatem w decyzji wywodzącej się w prostej linii od mieszkańców miasta. Dalsze dzieje jego władania są na tyle bogate, że nie sposób wszystkiego omówić podczas jednej dyskusji w gronie przyjaciół. Nierzadko dochodzi wówczas do sporów, gdyż zwłaszcza ostatnia kadencja naszego prezydenta przyniosła kilka niezbyt pochlebnych wydarzeń. O nich jednak jeszcze przyjdzie czas pomówić, tym bardziej, że niektóre z tych spraw ciągle się toczą. Teraz przejdźmy do rzeczy, które przywykło się zaliczać w poczet sukcesów Marcina Zamoyskiego i które pewne osoby uznają wręcz za powód do obwieszczania, iż teraz Zamość ma swoją "złotą godzinę" (vide radny Jerzy Liberadzki w ostatnich "Opiniach" w TVK), choć nie wiem czy przypadkiem nie jest to zachęta do emigracji.

W wielu wypadkach jednak są to sukcesy niekwestionowane. Nawet zapowiadany główny rywal obecnego prezydenta w najbliższych wyborach, czyli poseł Prawa i Sprawiedliwości Sławomir Zawiślak, przyznaje, że rewitalizacja Starego Miasta jest wyczynem godnym najszczerszego podziwu. Oczywiście podzielam ten pogląd. Gdy porównamy naszą Starówkę z roku 2002 i tę dzisiejszą, to ciężko jest uwierzyć, że mówimy o tym samym miejscu. Projekt zresztą nie został jeszcze w pełni zrealizowany, tak więc możemy się spodziewać, że efekt finalny będzie jeszcze lepszy. Natomiast nie jest niestety tak, że nie można do niczego mieć zastrzeżeń.

Przed trzema laty głośna była sprawa Nadszańca, z którego trzeba było usunąć kupców, aby można było rozpocząć jego modernizację. Wszyscy jeszcze pamiętamy ile było z tym zachodu i jakie kontrowersje wzbudzała ta sprawa - również w mediach. Pamiętamy też, że obiecano kupcom, iż po remoncie będą mogli wrócić do Nadszańca, a przynajmniej w jego zmodernizowane okolice.

No i zaczął się remont. Zamościanie przejeżdżający ulicą Łukasińskiego mogli na bieżąco oglądać przebieg prac związanych z odtwarzaniem murów obronnych przy Nadszańcu. Zastanowienie wśród osób, które nie znały końcowego projektu, budziło głównie ponad dwadzieścia tajemniczych dziur powstałych w toku prac. Redaktor Wojciech Kowalczyk w jednym ze swoich tekstów napisał, że usłyszał od jednej pani, iż "podobno" mają to być garaże dla urzędników miejskich, na co odparł ironicznie, że nic podobnego - to mają być stajnie dla koni. Dopiero z czasem rozjaśniało się u niezorientowanej w temacie części społeczeństwa, że owe dziury będą w przyszłości sklepami.

Tyle, że im później, tym coraz większe zaniepokojenie wzbudzała realizacja tego "ustrojstwa". Było w nim bowiem podejrzanie dużo elementów niezbyt spójnych z koncepcją historyczną. Nic więc dziwnego, że machinalnie nasuwały one skojarzenia z drzwiami do katedry, które zabytkową świątynię oszpeciły wprost potwornie. Jak zapewne pamiętacie Państwo, spytałem o to w wywiadzie wiceprezydenta Kossowskiego, który w swej odpowiedzi skupił się bardziej na stronie ekonomicznej, aniżeli praktycznej. Ostatnio zaś dużo zamieszania wprowadziła opinia profesora Jerzego Kowalczyka z Polskiej Akademii Nauk, z której to wypowiedzi wynikało, że rozbudowa fortyfikacji o boksy handlowe może spowodować nawet wykreślenie Zamościa z listy UNESCO.

Gdyby coś takiego rzeczywiście się stało, byłoby to osobistą kompromitacją prezydenta Zamoyskiego. Z tego powodu nie sądzę, żeby ten projekt nie był konsultowany z odpowiednimi instytucjami, a zatem myślę, że do najgorszego nie dojdzie (zresztą i profesor Kowalczyk na naszych łamach łagodząco doprecyzował swoją wypowiedź). Natomiast nikt mi nie wmówi, że takie kioski nie wyglądają tandetnie. Zgadzam się, że dobrze jest wykorzystywać takie miejsca na przestrzeń handlową, ale nie wiem czy nie przesadzono z komercją. Kontrast pomiędzy elementami historycznymi, a handlowymi jest aż nadto widoczny. Troszkę przypomina to film "Poszukiwany poszukiwana", gdzie główny bohater, grający kobiecą pomoc domową, słusznie wyśmiewa pomysł wyburzenia zabytkowych budowli, by na ich miejscu postawić pawilony handlowe. Oczywiście należy zachować odpowiednie proporcje, ale chyba coś tutaj mamy z tamtej sytuacji. Wiceprezydent powiedział, że projekt jest otwarty i będzie można go poprawić, choć pod kilkoma ciężkimi do spełnienia warunkami. Cóż, mam nadzieję, że obecny stan nie będzie trwał zbyt długo.