Zgodnie z moimi ubiegłotygodniowymi przewidywaniami, kolejne dni kampanii wyborczej przed wyborami do parlamentu przynoszą coraz bardziej smakowite kąski. Jadąc codziennie do pracy wysłuchuję w radiowej Trójce audycji komitetów wyborczych, dzięki czemu wiem coraz więcej. Na przykład wiem, że PSL prosi o głosy, aby przeprowadzić "zmiany". Tak, Drodzy Państwo, zmiany chce przeprowadzić partia, która od ośmiu lat jest w koalicji rządzącej, jak również rządzi większością samorządów. Zaskakująco dobre spoty przygotowała partia KORWiN - pozytywnie zapadające w pamięć. Za to tragicznie prezentuje się Platforma Obywatelska. W spocie emituje piosenkę, w której jakiś niezbyt mi znany muzyk śpiewa, że choć Polska to jeszcze nie raj i że też mógłby narzekać, to on od siebie wymaga więcej, dlatego myśli pozytywnie i docenia, że wszystko idzie ku lepszemu. Choć z drugiej strony chyba mimo wszystko utwór ten jest lepszy od ostatnich wystąpień pani premier.

W samym Zamościu też się ostatnio sporo działo. A w zasadzie miało dziać, bo na wniosek grupy radnych odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miasta poświęcona kwestii przyjęcia imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu w naszym mieście. Trwała tylko pół godziny, bo opozycja wyszła z sali. Wyszła uprzednio wygłaszając oświadczenie pełne oburzenia, że postawiono ją w obliczu zagrywki politycznej. Rządzący zaś podkreślali, że chcieli rozmawiać również na przykład o uchodźcach z Donbasu. W rezultacie rozmów nie było żadnych.

Ale główną część niniejszego tekstu chciałbym poświęcić kwestii z jednej strony dużo przyjemniejszej, a z drugiej niekoniecznie tak właśnie przez wszystkich zamościan pojmowanej. W najbliższych dniach swój jubileusz 30-lecia istnienia obchodzić będzie Zespół Pieśni i Tańca "Zamojszczyzna". Z tej okazji opracowano dość bogaty program uroczystości. Znalazła się w nim dedykowana Msza Święta, biletowany koncert jubileuszowy oraz koncert galowy, na który wstęp mają tylko osoby z zaproszeniami.

No i ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu ta ostatnia kwestia wzbudziła na innym lokalnym portalu niesamowite kontrowersje. Nagle okazało się, że choć "Zamojszczyznę" w ciągu roku można zobaczyć bardzo często, to ten jeden koncert stanął wielu osobom ością w gardle, "bo dostają dotacje, więc powinien być dla wszystkich".

Nie będę tłumaczył tu szczegółowo dlaczego właśnie tak będą wyglądały te obchody. Przedstawię tylko kilka liczb: 30 lat działalności, ponad 2 tysiące osób, które przewinęły się przez zespół w tym czasie, 470 miejsc siedzących w sali widowiskowej Zamojskiego Domu Kultury. A wśród publiczności znajdą się osoby, które specjalnie na tę okoliczność przyjadą do Zamościa z naprawdę dalekich stron, bo też i życie niejednokrotnie rzucało ich po świecie.

A bez względu na wszystko trzeba przyznać, że ZPiT "Zamojszczyzna" stanowi jedną z kulturalnych wizytówek Zamościa. Przede wszystkim za sprawą corocznej organizacji festiwalu Eurofolk, ale także przez swoje własne występy na całym świecie oraz osiągnięcia przede wszystkim swoich najmłodszych tancerzy w prestiżowych turniejach. Wymaga to zaangażowania nie tylko kierownictwa zespołu, ale i samych tancerzy, w tym także ich rodzin. Członkostwo w zespole to nie tylko koncerty. To także wielogodzinne próby i przygotowania choćby strojów na występy. Wszystko to stanowi znakomitą szkołę życia dla najmłodszych, którzy dzięki temu uczą się dyscypliny, współpracy oraz szeroko pojętej tradycji. Ta nauka często procentuje w późniejszych drogach życiowych tancerzy, którzy na przykład idą na studia związane z tańcem i muzyką lub zajmują się tą dziedziną życia zawodowo.

Na sam koniec chcę mocno podkreślić, że wkład "Zamojszczyzny" w życie miasta i jego mieszkańców doceniam, choć za muzyką ludową - mówiąc delikatnie - nie przepadam i raczej nie bywam na takich koncertach. Mimo to mam nadzieję, że zespół będzie działał tak samo prężnie co najmniej przez kolejne 30 lat.